[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pies miał otwarteoczy, ale zamiast zrenic widać było tylko białka.Ktoś go uśpił! Ostro\nie zakradłem się do drzwi idelikatnie nacisnąłem klamkę.Nie rozległo się nawet najmniejsze skrzypniecie.Wnętrze kasztelubardzo przypominało wystrój holu czy biblioteki w moim dworku.Były tu te\ małe składymateriałów budowlanych świadczące, \e właściciele remontowali obiekt.Stałem w mroku i w ciszynasłuchując.Gdzieś z piętra dobiegły mnie skrzypnięcia podłogi, najpierw jedno, potem drugie.Opierając się prawą ręką o ścianę wszedłem na schody oświetlone dwoma kinkietami.Napiętrze znajdowały się sypialnie.Podszedłem do wejścia pierwszej z prawej i zajrzałem do środka.Jakaś para le\ała na łó\ku, a w powietrzu wyczułem mdlący zapach - zapewne gaz usypiający.Szybko wycofałem się, bo miałem lekki zawrót głowy.Trwałem w bezruchu i nasłuchiwałem, cosię wydarzy.Niemal wyczuwałem obecność Janosika w którymś z pomieszczeń.śałowałem, \e niepowiadomiłem policji i właśnie w tym momencie na zewnątrz rozległ się głośny pisk opon oraztrzaski zamykanych drzwiczek.Drzwi pokoju na wprost mnie otworzyły się z hukiem i wybiegł zza nich zamaskowanyosobnik.Widząc mnie drgnął i wyszarpnął zza pasa pistolet.Byliśmy zaledwie dwa metry odsiebie.On nie mógł chybić, a ja musiałem uciekać.Skoczyłem w prawo, w głąb korytarza.Janosik65nie strzelił, tylko zbiegł na parter.Usłyszałem jakieś wrzaski i tupot wielu nóg.W kilkanaściesekund byłem przed kasztelem.- Tam uciekł! - krzyczał Miki pokazując na mur na tyłach dworu.- Jakiś samochód na niego czekał! - doniósł Witek, który akurat okrakiem siedział na bramie.- Dogonię go! - skoczyłem do wyjścia.- Janosik ma nowiutkie audi - powiedziała Justyna.Nikt nie pytał, skąd miała tak dokładne wiadomości, a i mnie to nie obchodziło.Szybkopodciągnąłem się i jednym skokiem znalazłem się na ulicy.Psy we wsi dostały szału, a w oknachdomostw zaczynały zapalać się lampki.Gnałem do wehikułu zaparkowanego sto metrów odkasztelu.Kiedy zapalałem silnik, widziałem, jak moja grupa pościgowa ju\ wsiada do aut.Pierwszyruszył jaguar, za nim ford, na końcu polonez.Janosik uciekał wąską drogą w kierunku Niedzicy.Na łagodnych łukach przed Falsztynemdogoniłem poloneza.W środku siedzieli Witek i Miki.Zamrugałem światłami szosowymi, byustąpili mi z drogi.Uczynili to niechętnie, a wehikuł minął ich bez trudu.Sięgnąłem do czerwonegoguzika, który przełączał pracę silnika z jazdy ekonomicznej na normalną - w przypadku tejmaszyny był to tryb rajdowy.Wszystkie podzespoły mojego auta o\yły, jakby dotychczas byłyuśpione.Gdyby to był człowiek, to z pewnością sportowiec, który właśnie przebudził się z długiegosnu do próby bicia rekordu świata.Widząc daleko przed sobą światła pościgu w Falsztynie, zwolniłem, bo we wsi zawsze ktośmógł niespodziewanie wyjść na drogę.Był tu te\ ostry nawrót o sto osiemdziesiąt stopni w prawo.Audi Janosika pokonało go koncertowo, podobnie Magda, która w firmie przeszła specjalną szkołębezpiecznej jazdy, za to Justyna musiała gwałtownie hamować, co niestety i mnie spowolniło.Kiedy tylko skończył się teren zabudowany, Justyna przyspieszyła i nie zdejmowała nogi z pedaługazu.Wehikuł buczał trzymany na wysokich obrotach, nie mogąc wyrwać się do przodu.Trąbiłem,błyskałem światłami.Na nic.Czy\by Justyna postanowiła pomóc Janosikowi? Po lewej, międzydrzewami, widziałem jasną powierzchnię Jeziora Czorsztyńskiego, potem minęliśmy zamek wNiedzicy.Przed wsią droga rozwidlała się.Je\eli Janosik zamierzał uciekać w kierunku przejściagranicznego, to wiedziałem, \e tam go dogonię.Na razie pędziłem więc za Justyną.Zje\d\ając z górki widziałem światła audi i jaguara, zakręcających w lewo, a więc tam, gdziemyślałem.Zaraz te\ przyszło mi do głowy, \e przecie\ Janosik nie będzie próbował siłą forsowaćgranicy.Albo spróbuje zaraz jakiejś sztuczki, albo będzie uciekał na drugą stronę Dunajca.W kilka sekund dojechaliśmy do drogi poprowadzonej groblą między rozlewiskiemNiedziczanki a Jeziorem Sromowieckim.Na końcu tego przejazdu jaguar Magdy gwałtownieskręcił w prawo, wbijając się w zbocze.Ford Justyny zatańczył na drodze, ale dziewczynautrzymała auto na asfalcie.Nie zatrzymując się jechała dalej za Janosikiem.Wyhamowałem tak mocno, \e a\ moje nozdrza podra\nił zapach palonej gumy z opon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]