[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mau​ri​ce otrzy​mał w tym sa​mym li​ście wia​do​mość, że uro​dził mu się syn i że Ro​set​te nie żyje.Na​tych​-miast wsiadł na sta​tek, mimo że był śro​dek zimy.Kie​dy przy​pły​nął, ma​lec skoń​czył trzy mie​sią​ce; byłspo​koj​nym chłop​cem, o de​li​kat​nych ry​sach i zie​lo​nych oczach, po​dob​nym do swe​go ojca i bab​ki, bied​nej doñi Eu​ge​nii.Mau​ri​ce dłu​go przy​tu​lał syna do pier​si, ale był jak​by nie​obec​ny, wy​schnię​ty od środ​ka, a jego spoj​rze​nie po​zba​wio​ne świa​tła.„Bę​dzie pani mu​sia​ła się nim przez ja​kiś czas za​jąć, ma​man”, po​-wie​dział.Zo​stał nie​speł​na mie​siąc i nie chciał roz​ma​wiać z mon​sieur Val​mo​ra​inem, mimo że wuj San​-cho, któ​ry wró​cił już z Hisz​pa​nii, usil​nie go o to pro​sił.Père An​to​ine, któ​ry za​wsze ła​go​dził spo​ry, tym ra​zem nie chciał po​śred​ni​czyć mię​dzy oj​cem a sy​nem.Mau​ri​ce za​de​cy​do​wał, że dzia​dek może od cza​su do cza​su wi​dy​wać Ju​sti​na, ale tyl​ko w mo​jej obec​no​ści, i za​bro​nił, bym co​kol​wiek od nie​go przyj​mo​wa​-ła: ani pie​nię​dzy, ani żad​nej po​mo​cy, a tym bar​dziej jego na​zwi​ska dla dziec​ka.Po​wie​dział, że​bym opo​-wia​da​ła Ju​sti​no​wi o Ro​set​te, żeby za​wsze był dum​ny z niej i ze swo​jej mie​sza​nej krwi.Wie​rzył, że los jego syna, owo​cu głę​bo​kiej mi​ło​ści, zo​stał na​zna​czo​ny i że do​ko​na kie​dyś wiel​kich rze​czy, tych, któ​rych on chciał do​ko​nać, za​nim śmierć Ro​set​te ode​bra​ła mu chęć ży​cia.Na ko​niec po​le​cił mi, że​bym trzy​ma​ła go z dala od Hor​ten​se Gu​izot.Nie mu​siał mnie przed nią ostrze​gać.Wkrót​ce mój Mau​ri​ce wy​je​chał, ale nie wró​cił do swo​ich przy​ja​ciół w Bo​sto​nie, tyl​ko po​rzu​cił stu​dia i stał się nie​stru​dzo​nym po​dróż​ni​kiem: prze​mie​rzył wię​cej świa​ta niż wiatr.Od cza​su do cza​su pi​su​je kil​ka zdań i dzię​ki temu wie​my, że żyje, ale przez te czte​ry lata tyl​ko raz przy​je​chał zo​ba​czyć swo​je​go syna.Zja​wił się ubra​ny w skó​ry, z dłu​gą bro​dą i cerą po​ciem​nia​łą od słoń​ca; wy​glą​dał jak ka​in​tock.Wjego wie​ku nie umie​ra się z po​wo​du zła​ma​ne​go ser​ca.Mau​ri​ce po​trze​bu​je cza​su, żeby się zmę​czyć.Cho​-dząc tyle po świe​cie, bę​dzie stop​nio​wo znaj​do​wał uko​je​nie, a kie​dy któ​re​goś dnia nie bę​dzie już mógłzro​bić kro​ku ze zmę​cze​nia, zro​zu​mie, że nie ma uciecz​ki od bólu; trze​ba go oswo​ić, żeby nie do​ku​czał.Wte​dy po​czu​je, że Ro​set​te jest przy nim, że mu to​wa​rzy​szy, tak jak ja ją czu​ję, i może od​bie​rze swe​go syna, i znów za​cznie się in​te​re​so​wać znie​sie​niem nie​wol​nic​twa.Za​cha​rie i ja mamy dru​gie dziec​ko, Ho​no​ré, któ​ry za​czy​na już sta​wiać pierw​sze kro​ki, trzy​ma​jąc za rękę Ju​sti​na, naj​lep​sze​go przy​ja​cie​la i za​ra​zem wuja.Chce​my mieć ich wię​cej, cho​ciaż len dom robi się dla nas za mały i nie je​ste​śmy już mło​dzi, bo mój mąż ma pięć​dzie​siąt sześć lat, a ja czter​dzie​ści, ale pra​gnie​my ze​sta​rzeć się wśród gro​ma​dy dzie​ci, wnu​ków i pra​wnu​ków, wszyst​kich wol​nych.Mój mąż i Fleur Hi​ron​del​le wciąż pro​wa​dzą dom gry i są wspól​ni​ka​mi ka​pi​ta​na Ro​me​ira To​le​da​no, któ​ry pły​wa po Mo​rzu Ka​ra​ib​skim, prze​wo​żąc prze​my​ca​ne to​wa​ry i zbie​głych nie​wol​ni​ków.Za​cha​rie nie do​stał kre​dy​tu, bo pra​wo za​czę​ło trak​to​wać ko​lo​ro​wych bar​dzo su​ro​wo, dla​te​go nic nie wy​szło z ma​-rzeń o kil​ku ka​sy​nach.Je​śli o mnie cho​dzi, je​stem bar​dzo za​ję​ła dzieć​mi, do​mem i le​kar​stwa​mi dla dok​-to​ra Par​men​tie​ra, któ​re te​raz przy​go​to​wu​ję we wła​snej kuch​ni, ale po po​łu​dniu mam czas, by wy​pić kawę z mle​kiem na pa​tio z bu​gen​wil​la​mi w domu Ad​èle, gdzie są​siad​ki zbie​ra​ją się na po​ga​dusz​ki.Ma​-da​me Vio​let​te wi​du​je​my rza​dziej, bo spo​ty​ka się głów​nie z da​ma​mi z So​ci​été du Cor​don Bleu; wszyst​kie są bar​dzo za​in​te​re​so​wa​ne pod​trzy​my​wa​niem tej przy​jaź​ni, bo ma​da​me prze​wod​ni​czy ba​lom i od niej za​-le​ży los ich có​rek w pla​ça​ge [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl