[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dyrektor nieco się speszył.- Owszem - rzekł po chwili - ale wiedzą panowie, jak to jest.Mamy ciągle nawałrutynowej pracy i żeby sprawdzić wszystkie rewersy musielibyśmy zatrudnić nową osobę, awiadomo, że z funduszami jest kiepsko.- Brak środków finansowych jest zazwyczaj doskonałą wymówką na wszelkiegorodzaju zaniedbania - odezwała się milcząca do tej pory panna Kruger i musiałem przyznać jejrację.- Ale ten Grabski był niezwykle przekonujący - bronił się dyrektor.- Dzwonił do mniew tej sprawie i prosił o udostępnienie Statutów.Mówił, że zbiera materiały do książkiprzygodowo-historycznej o kradzieżach starodruków.Myślę, że bibliotekarz dyżurny, ksiądzKisiel, najbardziej pomoże nam w tej sprawie, bo to on przyjmował pisarza.Poza tym mapamięć do twarzy.Niestety, będzie w bibliotece dopiero za dwa dni.- Czy policja zbadała odciski palców na rewersach z bibliotek w Gdańsku i Toruniu? -zapytała Niemka.- Tak, droga pani - odpowiedział komisarz Swada.- Niestety, odciski nie znajdują sięw naszej bazie danych.I wtedy klepnąłem się mocno w czoło.Wszyscy obecni w gabinecie spojrzeli na mniez wyrysowanym na twarzach zdziwieniem.- Dwieście złotych - wyszeptałem podniecony, bo przypomniałem sobie pewien epizodw moim mieszkaniu na Ursynowie.Dałem Zośce w zastaw dwustuzłotowy banknot za mojewstawiennictwo u szefa na zgodę na jej udział w poszukiwaniach Arsena Lupina.Pózniej, wobliczu nowych wydarzeń, zapomnieliśmy o banknocie, ale przecież otrzymałem go odstarszego pana w kasynie! Rozmieniłem wtedy dwieście złotych na cztery pięćdziesiątki.Jeślistaruszek z laską był fałszywym Raczyńskim, na co wskazywał zwyczaj zaginania rogów nabanknotach i wszelkich kartkach, to te same odciski palców na rewersach powinny zostaćznalezione również na dwustuzłotowym banknocie.Nie dość na tym! Gdyby te same odciskina banknocie i rewersach z Gdańska i Torunia zostały znalezione na rewersie z Gniezna,wiedzielibyśmy już, że musimy szukać staruszka-hazardzistę, naszego Arsena Lupina! -Przepraszam, ale muszę wykonać pewien ważny telefon.Ku zdziwieniu wszystkich wyszedłem na korytarz i zadzwoniłem do Zośki.Miałemszczęście, że była w domu.- Pamiętasz Zośka moje dwieście złotych, które ci dałem w zastaw w moimmieszkaniu? - spytałem.Po drugiej stronie zapanowała cisza.- No, co jest? - poczerwieniałem ze złości.- Masz je czy już wydałaś?- Jak wujek może? - oburzyła się.- Mam, ale jest mi głupio, że nie zwróciłam na czas.- To świetnie - odetchnąłem z ulgą.- Nie dotykaj tego banknotu palcami, a najlepiejwłóż go za pomocą pesety do plastykowej torebki.Są na niej odciski palców podejrzanego.- Arsena Lupina? - zapiała z zachwytu.- Prawdopodobne tak.Dlatego jeszcze dzisiaj wpadnę do Aodzi po ten banknot.- To świetnie! Już się pakuję.- %7łe co? - niemal krzyknąłem, czym zwróciłem uwagę jakiegoś duchownegoprzeglądającego katalogi.- Co ty wygadujesz?- Mamy kilka dni wolnego od szkoły.Jak wujek odmówi, to owszem oddam mubanknot, ale inny.To jak?Rozłączyłem się zły na podlotka, ale w głębi duszy byłem zadowolony z dokonanegoodkrycia.Banknot z odciskami palców podejrzanego był w naszym posiadaniu!Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem?ROZDZIAA TRZECIROZMOWA Z JERZYM " JAK METOD KRADZIE%7łY MA ARSENLUPIN? " TELEFONICZNA NARADA " POSZUKIWANIA DOMUBATURY " PUSZKA Z FARB I GARBY " CMENTARZ "OBSERWUJ ULIC PLSY " POLONEZ " BATURA KAAMC "ZNAJDUJ NADAJNIK " E-MAIL DO ALDONY, CZYLI KONIECZWIATA " WYZNANIA STANISAAWA CIENIA " ZLADEMPIERWSZYCH POLSKICH OFICYN " EPIZOD NA KLATCESCHODOWEJ " HISTORIA KSI%7łKI I BIBLIOTEK " KRADZIE%7łBANKNOTUWracając autobusem do Warszawy miałem czas przemyśleć to i owo, ale moje myślikrążyły głównie wokół rozmowy z Baturą.- Oglądałem w Wigilię pański wywiad w telewizji - zaczął Jerzy Baturą nasząrozmowę w salonie jego willi.- Twierdził pan, że sprawa Arsena Lupina dopiero się zaczęła.Jak mam to rozumieć?- To proste.Lupin ukradł kolejny starodruk.W Wigilię przysłał mi wiadomość.- A kim była Niemka, która przyjechała w listopadzie do waszego departamentu? Czybył to wysłannik jakiegoś niemieckiego antykwariusza?- To policjantka.Udawała agenta i wysłannika domu aukcyjnego Fritza.Chciałazwabić do Niemiec de Góreckiego z Mafiosem, aby złapać ich na gorącym uczynku.Jakpewnie pan wie, chcieli oni sprzedać w Niemczech biblię skradzioną przez studentów zBiblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i dlatego policja niemiecka zainteresowała się nimi.Ale szczęśliwie wpadli w ręce naszych funkcjonariuszy.- Szczęśliwie dla kogo? Gdyby złapali ich Niemcy, nie wyszliby szybko z więzienia.Unas czeka ich proces, który będzie ciągnął się latami, a w odpowiednim momencie wyjdą zakaucją tak jak ja.- Niech pan pyta dalej.Obejdzie się bez komentarzy.- Kim jest prawdziwy agent hamburskiego departamentu? Chodzi o Gerdę Kruger?- Jak pan raczył zauważyć, jest agentem.- No tak, ale po co przyjeżdża do Polski? Czy ma jakąś koncepcję schwytania Lupina?- Nie rozmawiałem z nią na ten temat.Może i ma, ale nic mi o tym nie wiadomo.Myślę, że głównym celem jej przyjazdu jest zapoznanie naszego departamentu z nowymimetodami ochrony zbiorów bibliotecznych, tym bardziej że na wiosnę przyszłego rokuodbędzie się w Warszawie wystawa polsko-niemiecka Tysiąclecie książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]