[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anonym jak oinnych, tak o nim, zbiera więcej to co powszechnie rozpowiadano, niżeli go samsądzi; wizerunek jego maluje nam fizjognomią Prałata taką, jaką ją powszechniewidziano; i jest wyrazem opinii, na którą zarobił.czy słusznie? powiedziećtrudno.Powiada on, że wyświęcony, ks.Andrzej Młodziejowski, zostawałnajprzód przy dworze ks.Biskupa Krakowskiego Załuskiego i pracował w jegokancelarii, tu okazał dosyć do pióra zdatności, umysł otwarty i przebiegły.Załuski w czasie bezkrólewia miał go Prymasowi Aubieńskiemuzarekomendować, ten mianował go swoim audytorem, i często do porady wwielu zawilszych sprawach używał.Młodziejowski miał być użyty zapośrednika do pozyskania Prymasa Aubieńskiego na stronę Czartoryjskich wczasie elekcji, to go zbliżyło do familii i utorowało drogę do podkanclerstwa.%7łew czasie elekcji Poniatowskiego istotnie czynną już odegrywał rolę,poświadczają współczesne korespondencje; pisano, że on wstrzymał wyjście zkraju wojsk cudzoziemskich, uznając ich przytomność potrzebną.List jedenwspomina, że miała być wysztychowana karykatura wyobrażająca PrymasaAubieńskiego klęczącego i modlącego się z podniesionymi rękami, a obokMłodziejowskiego z tłumem ludzi niosącym worki pieniędzy i podpisem: Quidmiki vultis dare, et ego vobis tradam eum.Była to niby modlitwa w Ogrójcu, iJudaszowskie sprzedanie.Po śmierci ks.Teodora Czartoryjskiego wziąłBiskupstwo Poznańskie, a pózniej, pisze Anonym, i nowo erygowaneWarszawskie.Po Zamojskim, który złożył wielką pieczęć koronną w r.1767,dał ją Król Młodziejowskiemu, który duszą i ciałem byt jego stronnikiem.Wymowny, przebiegły, chytry, umiejący się pohamować i nie wydać z myślą,dosyć chciwy i interesowany, Młodziejowski nie miał szacunku u ludzi, ani teżnań pracował, pobożność jego równie była podejrzaną, jak przywiązanie dokraju, przyjaciel Księcia Podskarbiego podzielał jego sposób życia, należał doloży Masońskiej, do namiętnych graczów i galantów, wcale się z tym nie tającnawet.Wpływ i obyczaje wieku są jedyną jego obroną, słabość uniewinnieniem.Znane jest przysłowie jego, dobrze go malujące: Na wszystko jest sposóbprócz śmierci, bo na tę nie ma żadnego.Ten modus in rebus, wskazuje, jak sprawy świata zwykł był sądzić ks.Kanclerz.Choć dochody miał bardzo wielkie, marnował je na życie wcale nie kapłańskie,tak że po nim niewiele się zostało.Brata miał Kasztelanem, ale resztkimajętności zapisał Załuskiemu de Riviere, krewnemu Biskupa, który gopierwszy dzwignął, i tym dał dowód serca i pamięci.Zresztą stając w sprawie rozwodowej za Komorowskimi, ks.Młodziejowskidziałał w tym duchu, w jakim pózniej wydał swój list Pasterski przeciwkorozwodom, tak naówczas zagęszczonym.Komorowscy główną podporę mieli w Młodziejowskim, i to tłumaczy gniewKasztelanowej Kamińskiej.Zajęta wciąż familią, wziąwszy na siebie popieranie procesu rozwodowego, wtejże chwili od Józefa Potockiego Krajczego Koronnego, nabywała ona dobraStani sto czterdzieści ośm tysięcy złotych rezygnowane zostały; przeznaczała jezrazu podobno dla Jana Potockiego Generałowicza artylerii.* * *XLI.Na chwilę przerwiemy opowiadanie o procesie, od którego uwaga publicznaodwróconą została nierównie straszniejszym wypadkiem, bo napademKonfederatów na osobę królewską.Jakkolwiek historia ta dosyć znajoma zwielu opisów, ciekawym być może, jak ją sobie naówczas opowiadano itłumaczono, z jakimi zrazu szczegółami chodziła ona po kraju.Dnia 7 Listopada datowana, przyszła o tym pierwsza do Krystynopolawiadomość głucha, w ten sposób, że ludzie jakowyś w liczbie trzydziestu, nibyod JMP.Puławskiego nasłani, po chłopsku się przebrawszy, ze zbożem nafurach wiezionym, ukrywszy na nich oręż i zbroją, do Warszawy przybyli, i wedworku się u XX.Dominikanów ulokowali; a stąd dnia 3 Listopada o godziniedziesiątej z południa Króla powracającego od Ks.Kanclerza litewskiegoobskoczyli, z karety wywlekli, zrąbali i płazami zbitego uwieść chcieli, aleniejaki Kosiński z tych ichmościów kompanii, zdjęły litością, życie królowiocalił, i jest w areszcie.W innym liście, dodawano: "Ten Kosiński, który był pierwszy do tej zbrodni,jest pod wartą ścisłą, ale wolno chodzi, constanter wyznając, ze to zrobił zrozkazu JMP.Puławskiego."Bardzo wierzam, dodaje pisząc o tym do Mniszcha ks.Lubomirską, że JWPD.musiała przejąć ta wiadomość, znając delikatność serca jego i sentymentaprawdziwej wiary, która zabijać nie każe.Bóg wszystkim na świecie rządzi, myludzie czcić powinniśmy wyroki Jego i poddać się woli najświętszej."Taż sama korespondentka mówi pózniej: "Historia Warszawska cały światzadziwi, ale i to niemniej, że z takimi okolicznościami gazeta opisała ją, i dowszystkich dworów posłać mieli takie relacje.Nie masz się czym chwalić, żebyzaś to miało na dobre wynijść, jak sam Król obiecuje, to trudne do pojęcia,wielu ludzi będzie posądzonych i przez to nieszczęśliwych."Zrazu wypadek ten popłoch rzucił ogromny na miasto nikogo za rogatki bezbiletu nie wypuszczano, i dopiero po kilku dniach te ostrożności ostały dlawszystkich, wyjąwszy Księży Dominikanów, na których że dali schronieniesprzysiężonym, baczne oko nie ustawało.W zamku byt rodzaj expozycji, suknie królewskie wszystkie, jakie miał na sobietego wieczoru Stanisław August wystawiono do oglądania kto chciał, na co ipospólstwo tłumami się schodziło.Najdziksze plotki krążyły z powodu napaści,mówiono już nie tylko o Puławskim, ale że podskarbi koronny, WielkopolskiMarszałek i Biskup Kamieniecki, czterdzieści tysięcy czerwonych złotychofiarowali P.Bierzyńskiemu, jeśliby się podjął Króla życia pozbawić.W pierwszych chwilach rozeszła się nawet była pogłoska, że Król nie żyje,potem stan jego miano za bardzo niebezpieczny, gadano, że chciał zarazabdykować i t.p.Książę Marszałek na pierwszy odgłos, gdy się to stało,pojechał nadto pośpiesznie pieczętować pokoje zamkowe, co go pózniej zlejakoś postawiło, choć tego nie dopełnił, bo go Podkomorzy Koronny od tegoodwiódł.Zaczęto zaraz inkwizycją.Szczegółowa pózniejsza wiadomość taki daje opiswypadku, który w kraju i za granicą tyle narobił wrzawy."31 Pazdziernika Król, który w wigilią obiadował u Hetmana litewskiego, całydzień u siebie pracował, i z nikim się nie widział.D.1 Listopada do jedenastejw gabinecie zamknięty, poszedł potem na nabożeństwo do ś.Jana, a po drodzemiał sobie prezentowanych przez Gen.Malczewskiego oficerów dragoniiprzybyłych z Białego-Stoku.Po mszy świętej powrócił do gabinetu, gdzie kilkaosób przypuszczono, a po obiedzie był u Kasztelana Wiskiego (Karasia?) i oszóstej wrócił na zamek.Drugiego Listopada rano był w domu, o jedenastej nanabożeństwie u ś.Krzyża, przejeżdżał się nieco, obiadował u Karasia i wrócił pokilku wieczornych wizytach.Trzeciego, jak zwykle, rano był u siebie zajęty, wmałej kapliczce słuchał mszy świętej, potem w sali audiencjonalnej - jak zawszew niedzielę, przyjmował.Tu Generał Bibikow przedstawiał mu GenerałMajorów Sołtykowa, Suwarowa i Bułhakowa.Po konferencji z ministrami wgabinecie, był na obiedzie u Księżnej Sapieżynej, siostry W.Aowczego, nadwieczór do siebie powrócił i miał zmrokiem jechać do Księcia KanclerzaLitewskiego.Jakoż pojechał do niego i wracał około godziny dziewiątejwieczorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]