[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uliczka była zbyt długa, zdawała sobie sprawę, że nie ucieknie, i odwróciła się.Ujrzałamłodego mężczyznę.Biegł z jedną ręką schowaną za sobą.Za nim podążał następny.Odrzuciła torbę, ale wahała się zbyt długo, powinna to zrobić od razu.Kiedy spróbowałapobiec, poślizgnęła się i upadła na kolana.Młodzik był już blisko, zamierzył się na nią, wręce trzymał długi, wąski nóż.Nagle zatoczył się, krzyknął i tuż przed nią zwalił się naziemię.Zanim zdążyła zrozumieć, co się wydarzyło, był już obok niej drugi z mężczyzn ikrótkim obuszkiem z pozoru lekko uderzył napastnika w potylicę.To wystarczyło, bymłodzik zwiotczał i rozciągnął się na ziemi. O mało co nie zdążyłem, pani powiedział nieoczekiwany obrońca, wyciągającrękę, żeby pomóc jej wstać.Nie ufała mu, ale pomoc przyjęła.Nie był od niej wyższy.Smukły, niemal delikatnejbudowy ciała, z twarzy przypominał małego drapieżnika, kunę albo łasicę.I tak właśnie sięporuszał.Przechodząc z jednej postawy w drugą, jakby nic pośredniego między nimi nie było.Dopiero teraz zauważyła, co obaliło napastnika usiłującego ją zabić.Wokół kostek omotał musię rzemień obciążony trzema kościanymi kulami. Bolas wyjaśnił jej wybawiciel. Kiedyś pracowałem z poganiaczami bydła inauczyłem się od nich tej sztuki.Przydaje się, prawda? Wyszczerzył zęby. Dlaczego mi pan pomaga? spytała. Czy nie byłoby rozumniej spytać, dlaczego ten tutaj chciał panią zabić? wskazał nanieprzytomnego mężczyznę.Przełknęła, żeby pozbyć się narastającej guli strachu dławiącej jej gardło.Ten nóż! Jużmogła być martwa.Ręce zaczęły jej się trząść i nic nie mogła na to poradzić. Potrzebuje pani czegoś mocniejszego stwierdził mężczyzna. Kawałek dalej jestdość przyzwoity lokal.Tylko tego młodego mordercę uspokoimy, żebyśmy mogli pózniejporozmawiać.Rozejrzał się, a gdy stwierdził, że nikt nie nadchodzi, zręcznie związał młodzika jakbarana, a do ust wsadził mu knebel sporządzony z kawałka jego własnej koszuli. Oddychaj przykazał mu, odciągnął go do ciemnego kąta i zostawił tam leżącegoobok kupy odpadków, przykrytego jakimś pleśniejącym materiałem.Może wyglądał delikatnie, ale Liama uświadomiła sobie, że to mylne wrażenie.Z niespodziankami życia radził sobie więcej niż dobrze.Nadal niepewna, co powinna robić, pozwoliła zaprowadzić się do gospody i terazsiedziała z kielichem mocnego, czerwonego wina w ręce, starając się zbyt dużo nie rozlewać. Wydaje mi się, że wiem, dlaczego próbował mnie zabić udało się jej w końcupowiedzieć.Pociągnęła trzy szybkie łyki i poczuła, jak ciepło z żołądka rozlewa się po całym ciele.Pan Aasica, jak już go w duchu zaczęła nazywać, obserwował ją, milcząc. Ale nie wiem, dlaczego pan też się tam znalazł. Wysłał mnie pani przyjaciel, żebym pomógł w razie potrzeby powiedział,badawczo się jej przyglądając.Zamówił to samo po raz drugi. Nie mam żadnego przyjaciela odrzuciła zdecydowanie jego sugestię. Wysoki, z bardzo brzydką twarzą, którą różni ludzie starali się poprawić pięścią iobuszkiem, ale na nic się to zdało.I niebezpieczny.Nic pani ten opis nie mówi? Mówi, ale nie uważam go za przyjaciela.Aasica wzruszył ramionami. Na pani miejscu bym uważał.Zapłacił mi, żebym był przez pewien czas pod ręką. Jak mógł panu za coś takiego zapłacić? Dlaczego panu ufa? Dlaczego ten chłopakchciał mnie zabić? wybuchnęła.Jak dla niej, za dużo było tego dobrego.Miała uczucie, że topi się w gęstej cieczy, zktórej nigdy już nie wydostanie się na powietrze. To dużo pytań naraz zaczął spokojnie Aasica a więc po kolei.Mamy stałegopartnera handlowego, jego nazwisko nic pani nie powie.A pani przyjaciel, będę go nazywałpan Koniasz, żeby pani niepotrzebnie nie drażnić, szukał kogoś zdolnego, na którym, jak tomówią, można polegać.A tym, którego nasz wspólny znajomy handlowiec polecił, jestemwłaśnie ja.Dlatego mi ufa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]