[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DaÅ‚bym ci zamiast niej coÅ› innego.ByÅ‚ jakby trochÄ™ zÅ‚y na mnie.Bardzo ostrożnie wÅ‚ożyÅ‚ swÄ… fajkÄ™ do pochewki, której wnÄ™trze musiaÅ‚o być wyÅ›cielone jakÄ…Å› miÄ™kkÄ… tkaninÄ…, bo fajka - pasujÄ…ca jak ulaÅ‚ - wsunęła siÄ™ do Å›rodka nadzwyczaj gÅ‚adko.WszedÅ‚ do domu, żeby odnieść fajkÄ™ na miejsce.- Gniewasz siÄ™ na mnie, don Juanie? - spytaÅ‚em, kiedy wróciÅ‚.WydawaÅ‚ siÄ™ zaskoczony moim pytaniem.- Nie gniewam siÄ™ nigdy na nikogo! Å»adna istota ludzka nie jest w stanie uczynić nic na tyle ważnego, żeby wywoÅ‚ać mój gniew.Na ludzi można siÄ™ gniewać jedynie wówczas, gdy uważa siÄ™, że ich czyny majÄ… istotne znaczenie.Ja tak już nie uważam.Wtorek, 26 grudnia 1961Pora zasadzenia “pÄ™du" - jak don Juan nazwaÅ‚ korzeÅ„ - nie zostaÅ‚a ustalona, choć miaÅ‚ to być kolejny etap oswajania dajÄ…cej moc roÅ›liny.Wczesnym popoÅ‚udniem 23 grudnia przybyÅ‚em do domu don Juana.Jak zwykle, spÄ™dziliÅ›my pewien czas, siedzÄ…c w milczeniu.DzieÅ„ byÅ‚ ciepÅ‚y i pochmurny.UpÅ‚ynęło kilka miesiÄ™cy od chwili, gdy daÅ‚ mi pierwszÄ… porcjÄ™.- NadeszÅ‚a pora, by zwrócić ziele ziemi - powiedziaÅ‚ nagle don Juan.- Ale najpierw chcÄ™ ci zapewnić ochronÄ™.Strzeż tego i zachowaj wyÅ‚Ä…cznie dla siebie.Nikt inny nie powinien tego oglÄ…dać, ale ponieważ ja siÄ™ tym zajmÄ™, zobaczÄ™ to także.To niedobrze, bo jak ci już mówiÅ‚em, nie przepadam za czarcim zielem.Nie jesteÅ›my jednoÅ›ciÄ….Ale moja pamięć niedÅ‚ugo umrze, jestem za stary.Musisz tego strzec przed urokiem innych, dopóki bowiem obraz tego zabezpieczenia żyje w czyjejÅ› pamiÄ™ci, dopóty szkodzi to jego mocy.WszedÅ‚ do swej izby, skÄ…d przyniósÅ‚ trzy jutowe zawiniÄ…tka wyciÄ…gniÄ™te spod starej sÅ‚omianki.UsiadÅ‚ ponownie na werandzie.Po dÅ‚uższym milczeniu otwarÅ‚ jedno zawiniÄ…tko.ZnajdowaÅ‚a siÄ™ w nim znaleziona przez nas roÅ›lina z rodzaju Datura, rodzaju żeÅ„skiego - liÅ›cie, kwiaty i torebki nasienne byÅ‚y caÅ‚kiem uschniÄ™te.WyjÄ…Å‚ dÅ‚ugi kawaÅ‚ek korzenia podobny ksztaÅ‚tem do litery Y i zawiÄ…zaÅ‚ zawiniÄ…tko.KorzeÅ„ wysechÅ‚ i skurczyÅ‚ siÄ™, a odgaÅ‚Ä™zienia oddzieliÅ‚y siÄ™ od siebie i wykrzywiÅ‚y jeszcze bardziej.Don Juan poÅ‚ożyÅ‚ korzeÅ„ na swym podoÅ‚ku i otwarÅ‚ skórzany woreczek, z którego wydobyÅ‚ nóż.WyciÄ…gnÄ…Å‚ uschniÄ™ty korzeÅ„ w mojÄ… stronÄ™.- Ta część odnosi siÄ™ do gÅ‚owy - powiedziaÅ‚ i wykonaÅ‚ pierwsze naciÄ™cie na ogonku litery Y, przypominajÄ…cej w odwróconej pozycji sylwetkÄ™ czÅ‚owieka z rozstawionymi nogami.- Ta część odnosi siÄ™ do serca - powiedziaÅ‚ nastÄ™pnie, zagÅ‚Ä™biajÄ…c nóż w samo prawie spojenie litery Y.OdciÄ…Å‚ koÅ„ce korzenia, pozostawiajÄ…c mniej wiÄ™cej trzy cale drewna na obu odgaÅ‚Ä™zieniach litery Y.A potem powoli i cierpliwie wyrzeźbiÅ‚ figurkÄ™ czÅ‚owieka.KorzeÅ„ byÅ‚ suchy i włóknisty.PrzystÄ™pujÄ…c do rzeźbienia, don Juan wykonaÅ‚ dwa naciÄ™cia i zeskrobaÅ‚ wypeÅ‚niajÄ…ce przestrzeÅ„ miÄ™dzy nimi włókna do gÅ‚Ä™bokoÅ›ci nacięć.Gdy jednak zabraÅ‚ siÄ™ do szczegółów, siÄ™gnÄ…Å‚ po dÅ‚uto, tak samo jak przy rzeźbieniu rÄ…k i dÅ‚oni.Produkt ostateczny stanowiÅ‚a figurka muskularnego mężczyzny z zaÅ‚ożonymi na piersi rÄ™koma i splecionymi dÅ‚oÅ„mi.Don Juan wstaÅ‚ i udaÅ‚ siÄ™ w kierunku rosnÄ…cej przy werandzie, na wprost domu, bÅ‚Ä™kitnej agawy.UjÄ…Å‚ twardy kolec wyrastajÄ…cy z jednego z miÄ™sistych, centralnie poÅ‚ożonych liÅ›ci, zgiÄ…Å‚ go i przekrÄ™ciÅ‚ trzy czy cztery razy.Zatoczone koÅ‚a spowodowaÅ‚y, że kolec oderwaÅ‚ siÄ™ prawie od liÅ›cia i zwisaÅ‚ luźno.Wówczas don Juan odgryzÅ‚ kolec, a wÅ‚aÅ›ciwie zwarÅ‚ na nim zÄ™by i wyrwaÅ‚ z podÅ‚oża.Wyrwany kolec pociÄ…gnÄ…Å‚ ze sobÄ… pasmo dÅ‚ugich, podobnych do nici włókien, wyrastajÄ…cych z drewnianej części niczym biaÅ‚y ogon dÅ‚ugoÅ›ci dwóch stóp.Nie wypuszczajÄ…c kolca spomiÄ™dzy zÄ™bów, don Juan skrÄ™ciÅ‚ z włókien powrósÅ‚o, którym skrÄ™powaÅ‚ nogi figurki.ObwiÄ…zywaÅ‚ dolnÄ… część wyrzeźbionego ciaÅ‚a, dopóki nie zużyÅ‚ caÅ‚ego powrósÅ‚a, nastÄ™pnie zaÅ› wprowadzaÅ‚ kolec bardzo umiejÄ™tnie, jakby to byÅ‚o szydÅ‚o, w pierÅ› figurki, poniżej zÅ‚ożonych ramion, póki ostry czubek nie wychynÄ…Å‚ raptem spomiÄ™dzy jej dÅ‚oni.Używszy ponownie zÄ™bów, wyciÄ…gnÄ…Å‚ delikatnie kolec na prawie caÅ‚Ä… jego dÅ‚ugość.WyglÄ…daÅ‚ jak dÅ‚uga dzida wystajÄ…ca z piersi figurki.Nie spojrzawszy na niÄ… ani razu wiÄ™cej, don Juan wÅ‚ożyÅ‚ jÄ… do swego skórzanego woreczka.SprawiaÅ‚ wrażenie caÅ‚kowicie wyczerpanego.PoÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ na podÅ‚odze i zasnÄ…Å‚.ByÅ‚o już ciemno, kiedy siÄ™ obudziÅ‚.SpożyliÅ›my posiÅ‚ek, który mu przyniosÅ‚em, i posiedzieliÅ›my jeszcze trochÄ™ na werandzie.Don Juan poszedÅ‚ nastÄ™pnie na tyÅ‚ domu, zabierajÄ…c ze sobÄ… trzy jutowe zawiniÄ…tka.NaciÄ…Å‚ chrustu, uschniÄ™tych gaÅ‚Ä™zi i rozpaliÅ‚ ognisko.GdyÅ›my usadowili siÄ™ na wprost ognia, rozwiÄ…zaÅ‚ wszystkie zawiniÄ…tka.Oprócz tego, które zawieraÅ‚o wyschniÄ™te kawaÅ‚ki żeÅ„skiej roÅ›liny, znajdowaÅ‚o siÄ™ tam także to z wszystkim, co zostaÅ‚o z roÅ›liny mÄ™skiej, oraz trzecie pokaźne, z zielonymi, Å›wieżo uciÄ™tymi kawaÅ‚kami tegoż czarciego ziela.Don Juan podszedÅ‚ do Å›wiÅ„skiego koryta i wróciÅ‚ z kamiennym moździerzem, bardzo gÅ‚Ä™bokim i wyglÄ…dajÄ…cym bardziej na garnek, którego dno koÅ„czyÅ‚o siÄ™ Å‚agodnÄ… krzywiznÄ….WygrzebaÅ‚ w ziemi pÅ‚ytkie zagÅ‚Ä™bienie, w którym umieÅ›ciÅ‚ moździerz.Dorzuciwszy chrustu do ognia, wziÄ…Å‚ zawiniÄ…tka z uschniÄ™tymi kawaÅ‚kami żeÅ„skiej i mÄ™skiej roÅ›liny i wysypaÅ‚ caÅ‚Ä… ich zawartość do moździerza.WytrzÄ…snÄ…Å‚ jutÄ™, aby mieć pewność, że we wnÄ™trzu moździerza znalazÅ‚y siÄ™ najmniejsze nawet okruchy.Z trzeciego zawiniÄ…tka wydobyÅ‚ dwa Å›wieże kawaÅ‚ki korzenia czarciego ziela.- PrzygotujÄ™ je teraz dla ciebie - powiedziaÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]