[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz: w sypialni panny Davison256mamy dwie używane filiżanki do herbaty, stojące na stoliku noc-nym.Pan i pan.- wskazał na dwóch podwładnych - idzcie i za-stosujcie na nich proszek, jak skończycie tutaj.Pamiętacie, jakwam pokazywałem? Dobrze.- Widzi pan ciężar, jakim mnie obarczono? - szepnął inspektorMiller do Arthura.- Komisarz myśli, że jest czarodziejem.Ludzieuważają, że stał się londyńczykiem.A mnie się nie podoba, żejakiś nowy rekrut dostaje awans na szefa wydziału dochodzenia iszczeka po hindusku na moich chłopców.Usłyszawszy czyjś szept, zastępca komisarza odwrócił się wstronę drzwi i zobaczył tam czekających inspektora Millera i Ar-thura Conan Doyle'a.- Inspektor Miller - powiedział.- Miło pana zobaczyć w tere-nie.Miller wszedł do salonu i nienaturalnie wyprostowany pod-szedł do Henry'ego.Dzieliła ich tylko kanapa.- Rozkazuje pan mojemu posterunkowemu, żeby sypał pro-szek po całym miejscu zbrodni? - zapytał.- Właściwie - odparł Henry - to są moi posterunkowi.A panjest moim inspektorem.- Przepraszam, panowie - oznajmił gromkim głosem Miller.-Nie wiedziałem, że przyjechaliśmy na cały dzień na plażę, żebybawić się czarnym piaskiem!Kilku policjantów się uśmiechnęło, ale reszta spoglądała to najednego, to na drugiego przełożonego, niepewna, komu okazaćposłuszeństwo.Edward Henry wpatrywał się w inspektora Mille-ra, wytrzymując jego gniewne spojrzenie.- Czy znalezliśmy jakieś odciski palców na filiżankach ispodkach? - zapytał w końcu, wskazując na zastawę do herbaty,nieporządnie ustawioną w stos na niskim stoliku przy kanapie.257- Tak jest - odparł jeden z policjantów.- Zdaje się, że wyod-rębniliśmy kilka zestawów tych okrągłych smużek, jak pan kazał.- Wspaniale - powiedział Henry.- Zobaczmy teraz, czy udanam się stwierdzić, do kogo należą.- Należą do mnie - odezwał się Arthur.Jego swobodny głos rozniósł się czystym dzwiękiem po salo-nie.Henry zmierzył Conan Doyle'a od stóp do głów, jak gdybywłaśnie go zauważył.- A pan się nazywa? - zapytał.- Nazywam się Arthur Conan Doyle.Na twarzy każdego obecnego w pokoju detektywa odmalowałsię wstrząs.Inspektor Miller tylko się uśmiechnął, zaliczając Ar-thura do swoich popleczników w międzywydziałowej wojnie.- Doktor Doyle jest moim gościem - oznajmił.- Pracowaliśmyrazem przy innej sprawie, której zakończenie przywiodło Arthura- przepraszam, nie powinienem używać pańskiego imienia wobecpodwładnych - przywiodło doktora Doyle'a do tych właśniedrzwi.- To zaszczyt, doktorze Doyle - stwierdził Edward Henry zprawdziwym podziwem.- Kiedy byłem w Indiach, witałem po-jawienie się każdego z pańskich opowiadań całym wieczorem wswoim gabinecie, zamkniętym na klucz, żeby nic mnie od niegonie oderwało.Nie znajdzie pan pilniejszego ucznia pana Sherloc-ka Holmesa ode mnie.- Nie wątpię - odparł Arthur krótko.- Do rzeczy.Co się tuwydarzyło?Idąc przez salon, Arthur czuł, jak przechylają się szale władzy.Kiedy podszedł do ciała leżącego nieopodal okna, mężczyzni roz-stąpili się, robiąc mu miejsce.Uważał, że to zabawne, iż mimoobecności w pokoju dwóch znakomitych detektywów to on, zwykły258amator, cieszy się szacunkiem policjantów dzięki urokowi taniejrozrywkowej literatury.- Emily Davison została pobita i uduszona - oznajmił Henry.-Najprawdopodobniej ostatniej nocy albo o świcie.Jej sąsiadka zdołu, pani Lansing, przyszła dziś rano, żeby się poskarżyć nahałasy, które słyszała poprzedniego wieczoru.Mówiła o strza-łach.Słyszała je, jak jej się zdaje, około osiemnastej, chociaż niejest pewna.Weszła na górę do mieszkania panny Davison istwierdziła, że zamek został wyłamany strzałem, a drzwi huśtająsię na zawiasach.Zaniepokoiła się więc i weszła do środka.Zna-lazła martwą pannę Davison i wezwała policję.Arthur pochylił się nad ciałem dziewczyny.Był u niej dwa-dzieścia cztery godziny wcześniej - tak słusznie wściekły i pełenfurii.A teraz zmieniła się w blady kształt na podłodze własnegosalonu.Na jej gardle widniały czerwone i fioletowe plamy; twarzmiała równie posiniaczoną.Rozbity i rozcięty nos był przesunię-ty, powieki - czerwone i opuchnięte jak u rozgniecionej pluskwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]