[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz, jaki jest twójproblem? Nie, ale mam przeczucie, że mi powiesz, pawico. Sprytne, Roderick.To miało sprawić, że poczuje się wystarczająco głupio by sięzamknąć.Cóż, to nie działa, ponieważ i tak przez cały czas czuję się głupio w pobliżu ciebie,więc równie dobrze mogę się tez głupio zachowywać.Podejrzewam, że twym problemem jestto, że się boisz.Grimm obojętnie oparł się o kamienie ściany, w każdym calu wyglądając na człowieka,który nigdy nie rozważał słowa strach wystarczająco długo by dać mu dostęp do jego zasobusłów. Wiesz, czego się boisz? Nacisnęła odważnie. Biorąc pod uwagę to, że nie wiedziałem, że się boję, obawiam się, że skorzystałaś zmojego słabego punktu. Zadrwił. Obawiasz się, że możesz mieć uczucie. Oznajmiła triumfalnie. Och, nie boje się uczuć, dziewczyno. Mroczna, zmysłowa wiedza skapywała z jegogłosu. To po prostu zależy od rodzaju uczucia Jillian zadrżała. Nie próbuj zmienić tematu A jeśli chodzi o uczucia poniżej mojego pasa Przez przejście do dyskusji o twoich rozpustnych To czuję się z nimi całkowicie komfortowo. I perwersyjnych, męskich potrzebach Perwersyjnych, męskich potrzebach? Powtórzył.Tłumiony śmiech przetykał jegosłowa.Jillian przygryzła wargę.Przy nim zawsze kończyła, mówiąc zbyt dużo, ponieważ miał złynawyk zagadywania jej, a ona traciła głowę za każdym razem. Kwestia, która się zajmujemy to uczucia jak emocje. Przypomniała sztywno. I myślisz, że się wzajemnie wykluczają? Przesłuchiwał Grimm.Czy ona to powiedziała? Zastanowiła się.Na świętych, ten mężczyzna zmieniał jej mózg wpapkę. O czym ty mówisz? Uczucia i uczucia, Jillian.Myślisz, że wzajemnie się wykluczają?Jillian rozważała jego pytanie przez kilka chwil. Nie mam dużego doświadczenia w tejkwestii, ale zgaduję, że są znacznie częstsze dla mężczyzny niż kobiety. odparła po chwili. Nie dla wszystkich mężczyzn, Jillian. Przerwał i dodał gładko. Dokładnie, jakdużo doświadczenia masz? Jaki był mój punkt widzenia? Zapytała zirytowana, odmawiając przyjęcia dowiadomości jego pytania.Roześmiał się.Na świętych, śmiał się! To był prawdziwie niepohamowany śmiech głęboko rezonujący, bogaty i ciepły.Zadrżała, gdyż błysk białych zębów na jego ocienionejtwarzy uczynił go tak przystojnym, że chciała krzyczeć na niesprawiedliwość jego skąpegowydzielania takiego piękna. Miałem nadzieję, że powiesz mi to kiedyś, Jillian. Roderick, rozmowy z tobą nigdy nie zmierzają tam, gdzie myślę. Przynajmniej nigdy nie jesteś znudzona.To musi się jakoś liczyć.Jillian wypuściła sfrustrowany oddech.To była prawda.Była podniecona, ożywiona,zmysłowo rozbudzona ale nigdy, nigdy nie była znudzona. Wiec, wykluczają się dla ciebie wzajemnie? Zachęciła. Co? Zapytał ironicznie. Uczucia i uczucia.Grimm pociągnął niespokojnie swe ciemne włosy. Sądzę, że nie spotkałem kobiety,która mogłaby sprawić, żebym czuł, gdy czułem ją.Ja mogłabym, wiem, że bym mogła! Prawie krzyknęła. Ale masz ten drugi rodzaj uczućcałkiem często, czyż nie? Zaatakowała. Tak często, jak mogę. Znów zaczynasz ze swymi włosami.Co jest z tobą i twymi włosami? Gdy nieodpowiedział, powiedziała dziecinnie. Nienawidzę cię, Roderick. Mogłaby się kopnąćw momencie, gdy to powiedziała.Była duma z tego, że była inteligentną kobieta, jednak wpobliżu Grimma, cofała się do całkiem dziecinnej.Musiała wygrzebać coś bardziejefektywnego niż ta sama, dziecinna odpowiedz, jeśli chciała się z nim sprzeczać. Nie, nie nienawidzisz, dziewczyno. Rzucił szpetnym przekleństwem i zrobił kroknaprzód, niecierpliwie opuszczając cienie. To trzeci raz, gdy mi to mówisz, i zaczynammieć cholernie dosyć słuchania tego.Jillian wstrzymała oddech, gdy podszedł bliżej, patrząc w dół na nią, z napiętym wyrazemtwarzy. Pragniesz móc mnie nienawidzić, Jillian St.Clair i Bóg wie, że powinnaś mnienienawidzić, ale nie możesz całkiem zmusić się do nienawidzenia mnie tak bardzo, czyż nie?Wiem, bo patrzyłem w twe oczy, Jillian i tam, gdzie powinno być wielkie nic, gdybyś mnienienawidziła, coś ognistego było w tych ciekawskich oczach.Odwróciła się w wirze cieni i zszedł z dachu, poruszając się z wilczą gracją.U podnóżaschodów zatrzymał się w plamie księżycowego światła i obrócił głowę.Blady księżyc rzucałswe gorzkie światło na surową płaskorzezbę.Nigdy więcej nie mów do mnie tego słowa,Jillian.Mówię poważnie to uczciwe ostrzeżenie.Nigdy.Kamienie brukowe zazgrzytały pod jego butami, gdy znikał w ogrodach, uspokajając jatym, że był, w rzeczy samej z tego świata.Przez długa chwilę rozmyślała nad jego słowami, po tym jak odszedł i została sama nadachu z pokrytym chmurami niebem.Trzy razy nazwał ją po imieniu nie dzieciaku albodziewczyno, tylko Jillian.I choć jego ostatnie słowa były wypowiedziane zimnym,bezbarwnym głosem, widziała jeśli księżyc nie robił sztuczek z jej wzrokiem śladcierpienia w jego oczach.Im dłużej to rozważała, tym pewniejsza się stawała.Logika upierała się, że miłość inienawiść mogły kryć się za tą samą fasadą.To stało się sprawą zwyczajnego zerwania tejmaski, by zerknąć pod nią i odkryć, jakie emocje naprawdę kierują mężczyzną w cieniu.Przebłysk zrozumienia przeszył mrok, który ją otaczał.Idz za swym sercem.Jej matka radziła jej setki razy.Serce mówi wyraznie, nawet, gdyumysł upiera się, że jest inaczej. Mamo, tęsknie za tobą. Wyszeptała Jillian, gdy ostatnia plama fioletowegozmierzchu roztopiła się na kruczoczarnym horyzoncie.Lecz mimo odległości, siła ElizabethSt.Clair była w niej, w jej krwi.Była Sacheron i St.Clair budząca grozę kombinacja.Był na nią obojętny? Czas się o tym przekonać.ROZDZIAA 10 Cóż, więc to jest to wyjeżdżają. Wymamrotał Hatchard, obserwując odjazdmężczyzn.W zamyśleniu przeczesywał palcami swą krótką, ruda brodę.Stał z Kaley nafrontowych schodach Caithness, obserwując trzy konie, znikające w kłębach kurzu na wijącejsię drodze. Dlaczego musieli wybrać Durrkesh? Zapytała z irytacją Kaley. Jeśli chcielijechać dupczyć,72 równie dobrze mogli pojechać do wioski tutaj. Machnęła dłonią wkierunku małego miasteczka, umieszczonego ochronnie w pobliżu murów Caithness,wypełniającego dolinę poniżej.Hatchard rzucił jej zjadliwe spojrzenie. Choć to może być śmiertelnym szokiem dlatwej& powiedzmy& uprzejmej natury, nie każdy myśli przez cały czas o dupczeniu, PaniTwillow. Nie nazywaj mnie tu Panią Twillow, Remmy. Warknęła. Nie uwierzę, że tysam żyłeś prawie czterdzieści lat bez odrobiny dupczenia.Ale muszę powiedzieć, że uważamto za bulwersujące, że wyjeżdżają dupczyć, gdy zostali tu sprowadzeni dla Jillian. Gdybyś dla odmiany słuchała, Kaley, mogłabyś usłyszeć to, co ci mówiłem.Jadą doDurrkesh, ponieważ Ramsay zasugerował by jechać nie dla dupczenia, lecz by zdobyćtowary, które mogą być kupione tylko w mieście.Powiedziałaś, że kończy nam się pieprz icynamon, a nie znajdziesz tu tych towarów. Wskazał wioskę i zrobił znaczącą pauzę nimdodał. Słyszałem też, że w tym roku w mieście na jarmarku można znalezć szafran. Szafran! Błogosławić świętych, nie mieliśmy szafranu od ostatniej wiosny. Stale utrzymywałaś mnie świadomym tego faktu. Powiedział cierpko Hatchard. Robi się, co można by pomóc pamięci starego człowieka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]