[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez blisko dziesięć sekund ciężko oddychał przez usta, nic nie mówiąc.Frank odniósł wrażenie, że intensywnie nad czymś myśli, nad czymś zupełnie niepasującym do jego sposobu pojmowania świata. Gdyby świnki potrafiły śpiewać& To chyba program Fox, prawda?  zapytałwreszcie. Ostrzegam pana, niech ją pan zostawi w spokoju  zażądał Frank. Nie mogędyktować jej, co ma robić.Nie mogę żądać od niej, żeby się więcej z panem niespotykała.Ale jeśli jeszcze choć raz ją pan uderzy, chociaż jeden raz, przysięgam naBoga, że osobiście stłukę pana na kwaśne jabłko i dopilnuję, żeby policja idziennikarze dokładnie się dowiedzieli, dlaczego to zrobiłem.Charles Lasser wyciągnął w jego kierunku wielki, gruby palec, zakończonykwadratowym paznokciem. Posłuchaj mnie, człowieczku.Nie wiem, z kim wcześniej rozmawiałeś i skądwziąłeś te swoje szalone pomysły.Wstąpiłeś jednak na bardzo niebezpieczny grunt.Radzę ci po dobroci, żebyś natychmiast opuścił ten budynek.A jeśli komukolwiekkiedykolwiek powtórzysz te swoje oszczerstwa, każę cię ścigać i zgnieść jak robaka,którym jesteś w rzeczywistości. W porządku  powiedział Frank. Już sobie idę.Niech pan jednak pamięta,panie Lasser, że pana ostrzegałem.Niech zobaczę jeszcze choć jednego siniaka,jeszcze jeden ślad po ugryzieniu albo po zgaszonym papierosie na ciele Astrid,dopadnę pana i zniszczę.Charles Lasser zdążył już odwrócić głowę, jakby stracił zainteresowanieFrankiem.Trzej mężczyzni w marynarkach wykonali kilka nerwowych kroków, chcącznalezć się jak najdalej od niego, niczym gazele, gdy lew niespodziewanie zmieniakierunek ataku. No, dobra, co jest z tą pieprzoną ofertą?  warknął. W którym momenciepodlegamy pod prawo antytrustowe?Frank spróbował dodzwonić się z samochodu do Johna Berengera, żebypowiedzieć mu, iż nie mógł przyjść na spotkanie, jednak jego osobista sekretarkapowiedziała mu tylko: Pan Berenger jest obecnie na spotkaniu u pana Lassera.Jezu, już?  pomyślał Frank.Miał nadzieję, że Sloop mimo wszystko nie stracipracy.Charles Lasser znany był z tego, że potrafi wyrzucić człowieka chociażbydlatego, że uśmiechnął się do niego w sposób, który uznał za zbyt poufały ipozbawiony szacunku. Naprawdę powiedziałem coś zabawnego? To powiem ci cośjeszcze bardziej komicznego: jesteś zwolniony!Zatelefonował do Lizzie i przystał na jej propozycję, by zjeść razem lunch w Inajer,etiopskiej restauracji na La Brea.Samochód zaparkował Frankowi najwyższy inajbardziej patykowaty mężczyzna, jakiego kiedykolwiek widział.Odniósł zresztąwrażenie, że wszyscy kelnerzy w restauracji są równie wysocy i równie patykowaci.Zich ust nie znikały zarozumiałe uśmiechy, jakby sugerowali, że wiedzą o czymś, oczym Frank nie ma zielonego pojęcia.Zciany restauracji były pokryte czerwono-brązowym batikiem, a z sufitu zwisały miedziane lampy i wyrzezbione z drewna ptaki.Lizzie siedziała już w najodleglejszym ciemnym kącie, za jakąś rośliną o szerokich liściach.Ubrana były w cytrynowozieloną marynarkę i ekstrawaganckie jaskrawespodnie.Miała na sobie naszyjnik, który z daleka wyglądał, jakby wykonano go zmałych pomidorów. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek dotąd jadł coś etiopskiego powiedział Frank, siadając na drewnianym rzezbionym krześle i biorąc do ręki menu. Trzeba się przyzwyczaić do tego smaku  odparła Lizzie. Muszę przyznać, żejeszcze się nie przyzwyczaiłam, ale przynajmniej pozwalają mi tutaj palić.Podszedł do nich kelner i Frank zamówił piwo Harar.Było słodsze i mocniejsze niżmiejscowe piwo z Kalifornii, podawano jednak do niego talerz z chili, piklami iaromatycznymi orzeszkami, ledwie więc czuł jego smak.Lizzie, jak zwykle, zamówiłapolską wódkę w kieliszku, podawaną prosto z zamrażalnika. Miałaś mnóstwo romansów, prawda?  zapytał Frank. Cholera, to zabrzmiało, jakbyś zaraz oczekiwał ode mnie jakiejś porady. Niezupełnie.Chcę tylko, żebyś mi coś wyjaśniła. Słucham cię. Zastanawiam się, czy miałaś kiedykolwiek romans z kimś, o kim zupełnie nic niewiedziałaś.Nie mówię o jakiejś przygodzie na jedną noc, lecz raczej o związku, któryrodziłby nadzieję, że zmieni się w coś poważnego.Lizzie wyciągnęła paczkę marlboro i zapaliła papierosa. Kiedyś przeżyłam przygodę z facetem, który twierdził, że jest oświetleniowcem wekipie u Marilyn Monroe.Na imię miał Biff, uwierzyłbyś? Biff Brennan. Pani Monroenie wierzy nikomu, jeśli chodzi o oświetlenie, ufa jedynie mnie.Potem się okazało,że mył okna w jej domu.Frank potrząsnął głową. Ja nie żartuję, Lizzie.Po śmierci Danny ego spotkałem pewną dziewczynę inawiązaliśmy intensywny, gorący romans.Intensywny fizycznie, to mam na myśli.Ale mentalnie także, jednak tylko do takiego stopnia, do jakiego ona dopuszcza.Mana imię Astrid, nie powiedziała mi jednak swojego nazwiska, nie powiedziała, gdziemieszka, z czego żyje, ani słowa o swojej rodzinie.Początkowo mnie to nie martwiło,ponieważ uważałem, że spotykając się z nią, jedynie unikam myślenia o Dannym iuciekam przed Margot oraz tymi wszystkimi śmiertelnie obrażonymi spojrzeniami,którymi zaczęła mnie obdarzać. Jednak teraz zaczyna ci zależeć na tej dziewczynie i ta sytuacja cię martwi,prawda?Frank przeczesał włosy palcami. Cholernie.Nie sądziłem, że będzie aż tak.Podszedł kelner i Lizzie zamówiła yemisir wot. To stek z czerwonej soczewicy.Smakuje okropnie, jednak tak bardzo podoba misię ta nazwa&Frank zdecydował się na alitcha fit-fit, czyli coś w rodzaju cierpkiej zapiekanki zmięsem baranim, na chlebie inajer. Może ta dziewczyna jest zamężna?  zasugerowała Lizzie, wydychając nosemdym.  Jestem pewien, że nie.Frank opowiedział o ranach i siniakach Astrid, przypalaniu papierosami i o swojejwizycie w biurze Charlesa Lassera.Lizzie wręcz zapiała z zachwytu, kiedy powiedziałjej, że nazwał Charlesa Lassera sadystą. Dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą? Odebrałeś mi tyle uciechy! Mam wzanadrzu przynajmniej tysiąc epitetów, którymi bym go obdarzyła. A mnie chodzi tylko o to, żeby przestał bić Astrid.A mówiąc prawdę, chciałbym,żeby w ogóle przestał się z nią spotykać.Lizzie zakaszlała i zdusiła papierosa w popielniczce. Przepraszam cię, Frank, ale odnoszę wrażenie, że nie masz żadnych szans nasukces.Jesteś miłym facetem, naprawdę miłym facetem, ale z tego, co mipowiedziałeś, wynika, że dziewczyna leci na władzę i pieniądze, i mężczyzn, którzy poprostu zle ją traktują.Za młodu też byłam taka.Mój pierwszy mąż bez przerwy mniebił, a ja zawsze wracałam do niego na kolanach.Pewnie, że częściowo wynikało to zbraku pewności siebie, jednak z drugiej strony wynikało też z przekonania, iż jeślifacet mnie bije, to znaczy, że wciąż mu na mnie zależy.To miało także wielewspólnego z seksem.Najsilniejsze orgazmy miałam, kiedy szarpał mnie za włosy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •