[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postanowiłam go wysłuchać.- Jezu Chryste.Spencer, powinnaś być mądrzejsza! Jeślirzeczywiście chcesz poznać prawdę, musimy działać wspólnie.Jak, do diabła, mam cię chronić, skoro stale występujeszprzeciwko mnie?!- Może powiedziałby mi coś, czego by nie chciałpowiedzieć tobie.Coś, co mogłoby nam pomóc!David usiadł nagle, opuścił głowę i przesunął palcami powłosach.Potem uniósł wzrok i spojrzał jej prosto w oczy.- W porządku, Spencer.Proszę cię, żebyśmy od tej porypostępowali jak członkowie jednej drużyny.- Czy ty też będziesz mnie traktował jak członka swojejdrużyny?- Spencer, nie chcę, żeby cię zabito.Robię to ze względuna Danny'ego.- Wiem - stwierdziła spokojnie.- Zagrajmy w dwadzieścia pytań - zaproponował.- Dobrze - zgodziła się.Była zdezorientowana izaniepokojona.- Powiedz mi, co.- Nie, nie.Ja będę pytał pierwszy, a ty musisz miodpowiadać.Czy od śmierci Danny'ego łączyły cię z kimśbliższe związki? Czy jest w twoim życiu ktoś, o kim mi niepowiedziałaś?- Co? - spytała, nie wierząc własnym uszom.- Z kim sypiałaś?Spojrzała na niego ze zdumieniem i wstała, czując się tak,jakby otaczała ją lodowa ściana.- Jak śmiesz? - Rozpaczliwie usiłowała zachowaćpanowanie nad sobą.- Nie masz prawa.250- Muszę to wiedzieć, Spencer.Czy w twojej przeszłościjest ktoś, kto.- Oskarżasz mnie o romans z kimś, kto mógł zabićDanny'ego? Kto może teraz próbować zabić mnie?- Nie - odparł łagodnym tonem.- A więc o co ci chodzi?- Spencer, proszę cię, odpowiedz na moje pytanie.- To nie twoja sprawa.- Moja! - zawołał z furią.Cofnęła się.Nie widziała go w takim stanie od.Od dnia, wktórym zniknęła z jego życia.Przed wielu laty.- Niech cię diabli wezmą, David! Nie wiem, do czegozmierzasz, ale w moim życiu nie ma nikogo innego.Był tylkoDanny.A teraz.Och, sam wiesz! Jesteś zadowolony? Czymam przysięgać na Biblię?- Do diabła, Spencer! - powiedział cicho.Odwrócił się odniej i przez chwilę patrzył na morze.Potem spojrzał na nią, akiedy się odezwał, mówił głębokim, wzruszonym głosem.- Nodobrze, powiem ci.Nie mam zamiaru niczego żądać ani wtrącaćsię do twojego życia, ale powiem ci jedno: nie masz prawausuwać tej ciąży.- Co? - wykrztusiła Spencer.- Cecily mi powiedziała.Na szczęście tuż za nią stała ławka, bo inaczej upadłaby zezdumienia na pokład.- Co? - powtórzyła.- Cecily mówiła mi.- Ale.- zaczęła Spencer i urwała.A David, patrząc na nią,doszedł do wniosku, że Cecily zapewne miała rację, ale teżSpencer niczego przed nim nie ukrywała; po prostu dopieroteraz uświadomiła sobie taką możliwość.Potrząsnęła głową.- Nie mów głupstw.Cecily nie może o niczym wiedzieć.Nie rozmawiałam z nią prawie od trzech tygodni.Ja.- Może powinnaś się zbadać.251- Ty nie wiesz.- Na miłość boską, przecież mam siostrę.I mam oczy.Oglądam telewizję.Kup jeden z tych aparatów ze znaczkamiplus i minus albo z niebieskimi kreskami, czy z czymkolwiekinnym.- O Boże! - wybuchnęła Spencer.- Plusy i minusy!Niebieskie kreski!Ogarnął go niepokój, bo nagle zaczęła się tak śmiać, że łzyspływały jej po policzkach.Ukryła na chwilę twarz w dłoniach,a potem spojrzała na niego i znów wybuchnęła śmiechem.- Spencer.- Zrobił krok w jej stronę i chwycił ją zaramiona.- Spencer, przestań!- Ty nic nie wiesz! - szepnęła.- Nic nie wiesz!Wyrwała mu się, wbiegła na pokład i wskoczyła do wody.David zdjął buty i skarpetki, a potem popłynął za nią.Woda podziałała na niego kojąco.Wyszedł w ślad zaSpencer na małą plażę, która teraz, w poniedziałek po południu,była całkowicie pusta.Spencer siedziała na granicy wody i lądu.Podciągnęła kolana pod brodę i oparła głowę na rękach.Mokrakoszula i szorty przylegały do jej ciała, a z włosów zwisała kępawodorostów.- Spencer, proszę cię.- zaczął i usiadł przy niej.Chwycił ją za podbródek i zmusił do podniesienia głowy.Wjej oczach malowała się taka rozpacz, że poczuł ból w sercu.Niechciała mieć z nim do czynienia i nie chciała być w ciąży.Niechciała mieć jego dziecka.Puścił jej podbródek i spojrzał na sweprzemoczone spodnie, a potem na ślady, które pozostawiły napiasku jego stopy.Przebiegał obok nich jakiś mały krab.- Powiedziałem ci, że nie chcę ingerować w twoje życie -zaczął od nowa.- Nie o to chodzi! - Jej szept był ledwie dosłyszalny.Spojrzał na nią i stwierdził, że patrzy w wodę, a w jej oczachzbierają się łzy.- Ty tego nie rozumiesz.Przerwała i zwilżyła wargi językiem.- Spencer, co.252- Nie wiem, czy Cecily ma rację, czy jej nie ma -powiedziała, a on widział, że kłamie, bo na pewno zaczęła cośpodejrzewać - ale ja.- Co?- Nigdy nie usunęłabym.Poczuł zawrót głowy.Dzięki Bogu.Dzięki Bogu za to, żeprzynajmniej to zostało wyjaśnione.- Tego dnia.tego dnia Danny miał ci powiedzieć, żewraca do domu.Chcieliśmy.- Chcieliście począć dziecko - dokończył David, patrząc nawodę.- Do diabła! - syknęła, krzywiąc się ze złością.-A więcwiedziałeś!- On był moim najlepszym przyjacielem, Spencer.Tak,wiedziałem, że chcecie mieć rodzinę.- Zawahał się.- A tegodnia zastałem cię nagą.miałaś na sobie tylko czarny krawat.- To po prostu jest niesprawiedliwe - szepnęła.-Danny takbardzo chciał dziecka, a teraz.Czuję się tak, jakby Bóg się znas wyśmiewał.To znaczy ze mnie.David poczuł nagle złość.Wstał, chwycił ją za ramiona ipodniósł z piasku.- Danny nie żyje.Bardzo mi przykro.Tobie też jestprzykro.Oboje go kochaliśmy i żadne z nas nie chciało, żebystało mu się coś złego.Spencer, skoro tak go kochałaś, topamiętasz, jaki on był.On chciałby, żebyś była szczęśliwa!Wyrwała mu się i postąpiła krok do tyłu.Nie chciała tegosłuchać.I z pewnością nie teraz.- Chcę jechać do domu -powiedziała.- W porządku.- Wskazał gestem jacht.- Przykro mi.Niemamy wyboru; musimy wrócić tą samą drogą.Kiwnęła głową, ale nie oderwała od niego wzroku.W innychokolicznościach by się uśmiechnął - nigdy jeszcze nie widział,żeby Spencer Anne Montgomery Huntington była takzagubiona.253Weszła do wody i zaczęła płynąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]