[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co?  zawołał sir Peregrine. Jakie polecenia? Czyżbym kazał panu przepłynąćirlandzkie wody w szaleńczym tempie? Czyż może taką instrukcję panu wydałem? Czynakazałem panu płynąć z pełną szybkością bez zważania na irlandzkie łodzie, których pełno byłowokół  Arcadii ? Czy to właśnie pan ode mnie usłyszał? Nie słyszałem tak wielu słów, sir. A więc co? Jakie były te wyrazne polecenia, które zaszczepiły w panu przekonanie, żemoże pan rozwalić każdą cholerną irlandzką łódkę, jaka znajdzie się przed dziobem  Arcadii ? Rozkazał mi pan płynąć powoli przez milę, a potem całą naprzód.Powiedział pan, żemusimy pokazać irlandzkim barbarzyńcom, do czego jest zdolny nowoczesny liniowiec.Sir Peregrine usiadł na krześle. W takim razie przesłyszał się pan, panie Philips.Po prostu się pan przesłyszał i to trochęłagodzi pańską winę.Wyraznie poleciłem panu płynąć powoli naprzód przez trzy mile i zwracaćszczególną uwagę na małe obiekty. Niestety, nie mogę się z panem zgodzić.Kazał pan płynąć powoli naprzód przez jednąmilę, a kiedy mimo to nie zwiększyłem prędkości po przepłynięciu owej mili, udzielił mi panupomnienia za niewykonanie pańskich rozkazów.Odniosłem wrażenie, że życzy pan sobieoddalić się od Irlandii tak szybko, jak to tylko jest możliwe. Wrażenie?  zawołał sir Peregrine.Na jego usta wypłynęła ślina, a jego oczy błyszczały,gdy wstał i poszedł przez salon, aby przystanąć przed Rudyardem w odległości zaledwie sześciucali. Wrażenie? Podobno szczyci się pan tytułem kapitańskim, panie Philips.Czy wypadawięc panu prowadzić największy liniowiec pasażerski, jaki istnieje na świecie, na podstawiewrażeń?Rudyard przez chwilę milczał. Mieliśmy kolizję  powiedział po chwili grobowym głosem. Zabiliśmy człowieka.Wtej chwili próbuje pan na mnie zrzucić swoją winę.Sir Peregrine odwrócił się. Rozumiem  mruknął. Będzie pan z uporem starał się zwalić wszystko na mnie.Niezamierza pan przyjąć odpowiedzialności za swoje głupie postępowanie.Czy tak właśniepowinienem rozumieć pańskie słowa? Wydał mi pan jasny rozkaz: powoli naprzód na dystansie jednej mili, a potem całą naprzód. Nonsens!  zawołał sir Peregrine. Mówi pan bzdury! Jak pan w ogóle śmie sugerowaćmi coś takiego? Ty morski prymitywie! %7łyczę sobie, aby udał się pan do swojej kajuty i pozostałw niej tak długo, dopóki nie otrzyma pan innych rozkazów.Wykonać.Rudyard ciężko westchnął. Czekał pan na to, prawda?  zapytał drżącym głosem. Czekał pan na okazję, żebyusunąć mnie ze swej drogi.Może pan zrobić, co pan chce, ale nie uciszy mnie pan, a pamiętamrozkazy, które mi pan wydał na wodach Irlandii, do ostatniego słowa.Jeżeli  Arcadia kogośzabiła, jest to wyłącznie pana wina i dopilnuję, żeby otrzymał pan za to dokładnie to, co się panunależy.Jest pan niekompetentnym głupcem i nadszedł już czas, aby kompania zdała sobie z tegosprawę.Nie zasługuje pan na to, żeby pełnić funkcję kapitana na  Arcadii.Sir Peregrine stał dumny i wyprostowany.  Proszę nie opuszczać swojej kabiny  powiedział do Rudyarda. Tymczasem pan Peelprzejmie pańskie obowiązki.Wykonać.Rudyard trząsł się.Z trudem panował nad sobą, a miał wielką ochotę po prostu uderzyćkapitana.Zdołał jednak w miarę spokojnie powiedzieć: Popełnia pan wielki błąd, sir Peregrine.Ten rejs to nie jest zwykła podróż przez Atlantyk.To dziewicza podróż  Arcadii i wszystko, co się podczas niej wydarzy, będzie bacznieobserwowane i komentowane.Poza tym musi pan pamiętać, że na pokładzie znajduje się EdgarDeacon, pan Fearson i panna Catriona Keys.Zapewne będą chcieli szczegółowo wiedzieć, co sięwydarzyło u wybrzeży Irlandii. A pan wszystko im powie, oczywiście? Taki mam obowiązek. Zabraniam panu. Niczego nie może mi pan zabronić. Zabraniam panu! A teraz niech pan już stąd idzie.Proszę się czuć aresztowanym. Pan jest szalony  stwierdził Rudyard. Jest pan kompletnym szaleńcem. A pan, panie Philips, jest kimś o wiele gorszym.Pan jest po prostu nudziarzem. ROZDZIAA DWUDZIESTY TRZECIW połowie ostatniego walca Catriona wiedziała już, że jest zakochana.Nie chciała tego, aprzynajmniej nie chciała, żeby to była miłość tak głęboka i tak beznadziejna.Miała nadzieję, żeuczucie, które ciągle żywiła wobec Nigela, uratuje ją i pozwoli jej oddalić się od zagrożenia,jakie niosła uroda i maniery Marka Beeneya.Niestety, podczas gdy orkiestra grała rzewne nutyPonad falami, Catriona, jakby wbrew sobie, złożyła głowę na jego ramieniu i pozwoliła, abyprzycisnął jej ciało mocniej do siebie.Już nie obchodził jej Nigel, nie obchodziła jej już równieżMarcia, która opuściła Grand Lounge z miną co najmniej ponurą. Chciałaś ze mną walczyć, prawda?  odezwał się Mark. Walczyć?  Catriona nie rozumiała go. Co masz na myśli? Nie zabrałaś ze sobą mojej orchidei.Nie włożyłaś nawet moich diamentów.Odwróciła wzrok. Tam było za dużo rubinów.Twój prezent zupełnie nie pasował do mojej sukni. Nonsens.Chciałaś mnie zbyć.I właściwie cieszę się z tego. Cieszysz się? Nie rozumiem dlaczego. Gdybyś nie podjęła tej walki, pomyślałbym, że moja osoba zupełnie cię nie interesuje.Pomyślałbym, że sobie ze mną igrasz, ot, dla zabawy.Ale podeszłaś do tego całkiem poważnie.Dlatego podjęłaś tę walkę.I mam powody do zadowolenia tym bardziej, że zwyciężyłem.Catriona uniosła głowę. Kto ci powiedział, że zwyciężyłeś? Moje serce  odparł Mark z uśmiechem.Catriona milczała przez chwilę, udając, że bardzo uważnie przygląda się srebrzystym filarom. Moja kajuta czy twoja?  zapytał Mark niespodziewanie, po czym uśmiechnął się iCatriona wcale się nie obraziła.Poranne słońce świeciło coraz jaśniej,  Arcadia szybko sunęłapo gładkiej wodzie, a w głowie Catriony szumiał szampan i pożądanie. Twoja  wyszeptała. Jestem właścicielką ćwierci tego statku, a do tej pory widziałamwnętrza zaledwie dwóch kajut.Moja nazywa się  Wiatr.A twoja?  Księżyc  szepnął Mark. Chodz, pokażę ci ją.Tylko pozwól, że zamówię jeszczejedną butelkę szampana, zanim pójdziemy. Upijesz mnie  mruknęła Catriona do jego ucha  i będę całkowicie bezbronna.Było jej dobrze, czuła, że jest lekka jak piórko, a kiedy Mark pocałował ją w policzek i wczoło, czuła też, że jest dla niego gotowa.W końcu, czy nie zapragnęła go już w chwili, kiedy poraz pierwszy ją pocałował? Czy nie czuła tego pragnienia już wtedy, gdy po raz pierwszy dotknąłjej dłoni?Zakochała się w Marku.Była tego pewna i wiedziała też, że postępuje bardzo głupio.Markbył bogatym młodzieńcem i zapewne największym kobieciarzem po obu stronach Atlantyku.Niedbał o kobiety [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •