[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyjś kadłub,zniekształcony, bez członków runął z wysoka pomiędzy dzieci-kaleki werandujące naprymitywnych leżakach.Czyjaś odcięta głowa wleciała przez okno do namiotu-kaplicy iwytrąciła duchownemu z rąk kielich.Pierwsza eskadra rzuciwszy bomby burzące i odłamkowe, minęła miasteczko rannych,ustępując miejsca drugiej siódemce samolotów niosących bomby zapalające, które w chwilieksplozji osiągają temperaturę 3000 stopni Celsjusza.Nie ostoi się im ani żelazo, ani beton, abudynki szwedzkiego szpitala były przecież z płótna! Pożar ogarnął je z taką szybkością, że niktnie ocalał z tych, którzy nie zdążyli wybiec z nich przed przybyciem drugiej eskadry.Naszczęście, ciężko rannych chirurgów Hylandera i Lundstroma wyniesiono przedtem, co jednaknie uratowało tego ostatniego i grób lekarza, który z odległej Szwecji pospieszył do Abisynii zbezinteresowną pomocą bliznim na wieki pozostanie smutnym pomnikiem włoskiej kultury wAfryce.A obok niego groby z górą stu innych ofiar tej barbarzyńskiej rzezi rannych, chorych,lekarzy i pielęgniarek.Rzez ukoronował atak trzeciej eskadry z bombami gazowymi i z.ulotkami, oraz popisybrawury wszystkich samolotów.Przekonawszy się, że nikt ich nie ostrzeliwuje, lotnicy nabraliodwagi, zbliżyli się do ziemi na kilkadziesiąt metrów i z kulomiotów otworzyli wściekły ogień naniedobitków, uciekających w zarośla.Od kuli zginęło jedno z dwojga dzieci, które Olga Athertonniosła na rękach.Od kuli padła silna jak goryl pielęgniarka-Murzynka, która sama dzwignęłapoparzonego w kaplicy misjonarza.A inna znów kula zmiażdżyła kolano profesorowi Mearzy, chociaż zawzięciewymachiwał flagą Czerwonego Krzyża i ryczał na całe gardło, że jest Włochem.Jego głos zginąłw ogólnej wrzawie, na którą składało się wycie rannych smażących się żywcem w podpalonychnamiotach i grzechot kulomiotów i ogłaszający łoskot silników dwudziestu jeden samolotówtrzymotorowych, szybujących obecnie tak nisko.Dziwnym zbiegiem okoliczności AntonioMearza upadł tuż pod ścianą składu medykamentów, który w swym raporcie radził zniszczyć, aktóry dopiero teraz ogarnęły płomienie. Nemezys.Ja ten atak lotniczy gorąco zalecałem, ja padnę jego ofiarą, pomyślał z nagłąrezygnacją.Zrozumiał bowiem, że wybiła jego ostatnia godzina, chociażby go ominęły wszystkiedalsze kule i odłamki bomb.Od ognia groziła mu śmierć, a nie mógł już uciec przed nią po tympostrzale lotnika-rodaka.Początkowo czołgał się trochę, lecz w ten sposób przebył zaledwiemetr, potem zagrodziła mu drogę przeszkoda nie do przebycia dlań, spory lej po wybuchu bombyburzącej.Tutaj runęły setki butli aptecznych z walących się półek magazynu, tutaj płonącystrumień eteru dopadł profesora Mearzę i przytulił się do niego bardzo gorąco, przemieniając gow żywą pochodnię.Końcowy ustęp zaprzysiężonych zeznań doktora Hylandera, ciężko rannego podczas tegobombardowania, brzmi następująco:.Bomb rzucono przeszło dwieście, nie licząc tysięcy pocisków karabinów maszynowych,które nas dosięgły.Wszystkie nasze zapasy zostały kompletnie zniszczone.Trzeba było uciec się donajprymitywniejszych metod przy opatrywaniu rannych.Nie ma absolutnie żadnego wytłumaczenia faktu zbombardowania ambulansu, któryzgodnie z konwencją międzynarodową był oznaczony emblematami Czerwonego Krzyża.Omylił się doktor Hylander, jest wytłumaczenie tej zbrodni i to bardzo proste: chodziło ozniszczenie zapasów środków leczniczych.I cel ten został osiągnięty, i skutki nie dały czekać nasiebie długo.W pozbawionej dnia 30.XII.1935 medykamentów armii rasa Desty zaczęła sięszerzyć malaria, tyfus, przede wszystkim zaś dyzenteria, o co właśnie chodziło kulturalnymoswobodzicielom włoskim.A kiedy te zakazne choroby wydatnie przetrzebiły szeregi góraliDesty, bohaterskie wojska generała Grazianiego nareszcie zdołały w okręgu Dolo postąpićnaprzód o 150 kilometrów, po czym.znowu utknęły na cztery miesiące. ROZDZIAA XXIIPo przymusowym wyjezdzie hrabiego Vinci, bardzo nieliczni Włosi, zamierzający bezwiedzy władz abisyńskich pozostać nadal w Addis Abebie, przenieśli się z poselstwa dopodziemnego labiryntu.Stąd w razie potrzeby wychodzili na miasto przez dom Abdula Gamala,czyli Ibrahima Er-Durusz, który tragicznie zakończył życie podczas wyprawy po skarby królowejSaby.Jego tutejszy sklep prowadził filar włoskiego wywiadu, kapitan Mario Medini, wlazłszy wskórę kupca ormiańskiego, jakich w Etiopii są tysiące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]