[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czemu mnie ostrzegacie?- Udowodniłeś, że jesteś neutralnym ifrytem -powiedział jeden z pozostałych.- Nie chcemy cię rozgniewać, więc próbujemy odegnać cię w neutralnysposób.-Poza tym - dodał sucho przywódca - nasi młodzi nalegali.Henry zasępił się.- Dałem im sny.- Nasi ludzie stworzyli cywilizację, gdy tamci byli dzikusami.- Wskazałdłonią na turystów, na lady Wellington otoczoną przez sprzedawców.- Zapo-mnieliśmy więcej, niż oni zdążyli się nauczyć.Sny nie ukryją twojejprawdziwej natury, ifrycie.Posłuchasz naszego ostrzeżenia i odejdziesz? Henry przyglądał się przez chwilę ich twarzom.Pod brudem i głodemzobaczył wspomnienie ludu, który zbudował piramidy oraz imperiumobejmujące większość północnej Afryki.Temu wspomnieniu skłonił się tak,jak książę winien się kłaniać ambasadorowi dalekiego, potężnego kraju.- Odejdę - powiedział. Zapomnieliśmy więcej, niż oni zdążyli się na-Henry zabębnił palcami o biurko.Jakoś wątpił, żeby w ciągudziewięćdziesięciu lat, jakie upłynęły od tamtej chwili, ludzie Zachodunauczyli się czegoś więcej.Jeśli Celluci ma rację i po ulicach Toronto chodzimumia, mumia, która przyniosła ze sobą moc starożytnego Egiptu, towszyscy są w wielkim niebezpieczeństwie.*- Deklasujemy się, detektywie?- Sprawdzamy, jak żyją inni.- Celluci oparł sięo barierkę na 52 posterunku i spojrzał spode łba na siedzącą po drugiej stroniebiurka kobietę.- Trembleyi jej partner już są? Muszę z nimi porozmawiać.- Dobry Boże, proszę mi nie mówić, że wy, chłopcy z wydziału zabójstw,pracujecie o szóstej trzydzieści rano? Niech ja zaznaczę tę datę.- Burton.- to niezupełnie było ostrzeżenie.-Jest Trembley?- Booożżż.wystarczy zdjąć takiemu mundur, a już traci poczucie humoru.Nie, żebyś kiedykolwiek je miał - zreflektowała się.- Zawsze o poranku był zciebie kawał sukinsyna.Właściwie wieczorem też.- Sierżant sztabowyHeather Burton przez pół roku, kiedy oboje byli jeszcze zwykłymi poli-cjantami, jezdziła jednym radiowozem z Cellucim, ale wydział rozsądnierozdzielił ich, zanim zdążyli się pozabijać.- Trembley jeszcze nie ma.Będzieszczekał, czy chcesz, żebym jej kazała się do ciebie odezwać?- Poczekam.- Niech mi serce stanie.! - Posłała mu złośliwego całusa i wróciła do pracy.Celluci westchnął i zaczął się zastanawiać, czy kiedy Vicki poradziła mu, żebyporozmawiał z Trem-bley, wiedziała, kto będzie miał służbę.Taką sytuację zpewnością oceniłaby jako zabawną. *-.a ona wtedy mówi:  Mamusiu, nie zaaresztujesz go?".Partner Trembley wybuchnął śmiechem.- Ile Katie już ma?- Prawie trzy lata.Ma urodziny w listopadzie.-Skręciła z Harbord Street wQueen's Park Circle -Nie uwierzysz, na Halloween chce.Kurwa!- Co jest?-Pedał gazu się zaciął!Radiowóz przyśpieszył, jadąc przez most i na zakręt, Trembley skręciłagwałtownie, próbując odzyskać kontrolę nad autem.Raz i drugi wdepnęłapedał hamulców, który w ogóle nie stawił oporu.- Kurde!.Szarpnęła za hamulec ręczny.W podwoziu zazgrzytało.Partner Trembley, jedną ręką przytrzymując się deski rozdzielczej, chwyciłradio.- Tu 5239! Auto.Jezu, Trembley!- Widzę! Widzę!Skręciła kierownicą mocno w lewo.Opony zapiszczały na asfalcie.Minęliautobus o milimetr.- Wrzuć wsteczny! - To rozwali silnik! - To co?Zwiat zwolnił, kiedy posterunkowa Trembley nagle uświadomiła sobie, żesamochód nie jedzie tam, gdzie ona go prowadzi.Koła skręciły, zostawiającza sobą ślad spalonej gumy, w stronę betonowego pomnika na rogu szpitalaToronto General.Wszystko odzyskało swoją zwykłą prędkość tui przed tym, jak w niegouderzyli.Ostatnim uczuciem Trembley była ulga.Wątpiła, by była w stanieznieść śmierć w zwolnionym tempie.*Stojąc po zawietrznej w stosunku do oleistego, czarnego dymu, Cellucispoglądał na wrak radiowozu.Czuł na twarzy żar płomienia.Jeśli jakimścudem któreś z policjantów przeżyło uderzenie, wybuch silnika i tak ich zabił.Ogień był tak intensywny, że straż pożarna mogła tylko czekać, aż samzgaśnie, pilnując, by się nie rozprzestrzenił. Mimo wczesnych godzin zebrał się mały tłum, a kwiaciarka, która w chwiliwypadku dochodziła akurat do rogu, była w takim szoku, że zajmowało sięnią dwóch ratowników.- Zabawne - odezwał się chrapliwy głos za plecami Celluciego.Odwrócił się i spojrzał w dół na obszarpanego mężczyznę, który chwiał się,stając obok.Nawet mimo odoru spalenizny czuć było jego smród.- Widziałem wszystko - mówił.- Powiedziałem glinom.Nie uwierzyli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl