[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- On nie żyje.Było za dużo krwi.Teraz szukają w rzece.Powiedzieli, żebyśmy nie mieli nadziei.On zginął.Tak powiedzieli.Me.Nie zginął.Po prostu nie.Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę ciała.- To powiedz mi chociaż, gdzie to się stało.Chcę tam iść.- Dee, wcale nie chcesz.Ja żałuję, że poszedłem.Nie mogę pozbyć siętego obrazu.- Powiedz mi: gdzie?Wydawało mi się, że nie powie, ale się złamał.Zapisałam to z tyłu nakopercie od Thornking-Ash i rozłączyłam się.Teraz trzeba było się tamjakoś dostać.Wybrałam numer Lukea i odczekałam dwadzieścia sygnałów, zanimzrezygnowałam.W gardle miałam jakąś taką dziwną, lepką gulę, którąciągle próbowałam przełknąć.Nie dało się: w miarę jak Luke nie odbierał, gula rosła coraz bardziej.Porzuciłam starania,założyłam na siebie byle jakie dżinsy i swoje wytarte martensy.Czułampotrzebę zajęcia się czymś, więc oddałam się całkowicieprzygotowaniom do poszukiwań.Kiedy się szykowałam, zadziwił mniemój własny chłód i kalkulacja.Oglądałam całą historię na kanale Dee TV,oddalona o milion mil od siebie.Zeszłam na dół i zatrzymałam się, słysząc dzwięk podniesionychgłosów z dużego pokoju.- Terry nie możesz zajmować się cateringiem na stypie własnej matki.Niech to zrobi Julia albo Erica.- Głos Delii był wyniosły i, jak zwykle,głośny.Piła czarną kawę - z dodatkową łyżeczką poczucia wyższości.- A właśnie, że mogę! - Mama prawie krzyczała.- Nad trumną mojejmatki moja rodzina nie będzie jeść nędznych kanapeczek z jajkiem.- Naszej matki.Mama roześmiała się wysokim, dzikim śmiechem.-Jesteś upierdliwa!Nie miałam ochoty tam teraz wchodzić.Może po prostu ukraść automamy, kiedy się kłócą? A może tata mnie zawiezie? Bokiem przeszłamdo kuchni i zastałam tam tatę, kończącego ostatni łyk kawy iwkładającego portfel do kieszeni.Miał zaszczutą minę.- Dee, wszystko w porządku?Głupia gula nadal stała w gardle.Próbowałam ją ominąć.-James.- Delia nam powiedziała.Jasne, że powiedziała.Pewnie jeszcze z uśmiechem.Zastanawiałamsię, czy ona miała duszę.- Chcę go poszukać.Tata odstawił filiżankę i spojrzał na mnie.Zdałam sobie sprawę, żemuszę wyglądać jak obłąkana, stojąc tam z szaleństwem w oczach i zgniecioną kopertą od Thornking-Ash w pięści.Poklepał ręką leżącąna stole komórkę.- Dee, kiedy byłaś na górze, rozmawiałem z jego rodzicami.Powiedzieli, że zginął.- Jego głos był łagodny.- Nie znalezli jego ciała.- Wiedziałam, że brzmię jak uparte dziecko,ale nie mogłam się powstrzymać.- Chcę go poszukać.-Dee.- Proszę, zawiez mnie.Pozwól mi chociaż spojrzeć na auto.Oczy tatybyły pełne współczucia.- Dee, lepiej, żebyś tego nie widziała.Wierz mi.Pozwól policjipracować w spokoju.- Peter powiedział mi, że szukają już w rzece! To nieprawda, wcale gonie szukają! To mój najlepszy przyjaciel, tato! Ja nie potrzebuję opieki!Tata patrzył na mnie tylko i kręcił głową.Nie wiedziałam, co robić.Nigdy mi nie odmówiono, bo nigdy o nicnie prosiłam.Gdybym miała auto, gdybym miała prawo jazdy, już bymnie tu nie było.- Nienawidzę, gdy traktuje się mnie jak dziecko! Nienawidzę! Czułamsię zupełnie bezradna.Wcale nie sądziłam, że krzyk mipomoże, ale nie byłam w stanie wymyślić nic innego.Wybiegłam nazewnątrz i usiadłam na schodku.Tkwiłam tam nieruchomo, skubiąc nitkęwystającą z dżinsów.Błękit nieba wydawał się nie na miejscu, podobniejak miłe ciepło letniego słońca na skórze, jakby dało się mnie oszukać, żeten dzień jest taki sam jak wszystkie inne letnie dni.Nie był.I nigdy jużnie będzie tak samo.Nie mogłam po prostu tam siedzieć.Wyjęłam telefon i przewinęłam historię odebranych połączeń.Natrafiłam na numer Sary.Przed wciśnięciem  wybierz" zawahałam siętylko sekundę.- Ta? - To słowo, wypowiedziane zwyczajnym tonem Sary,sprowadziło mnie z powrotem na ziemię. -Tu Dee.- O mój Boże, Dee, słyszałam o nim.Jamesie Morganie, znaczy.Boże,w wiadomościach było! Tak strasznie mi przykro!Co dziwne, jej egzaltowane słowa wzruszyły mnie bardziej niżjakiekolwiek inne, które dziś padły.Połknęłam łzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •