[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpacz zupełnie ją osłabiła.Leżałai oddychała, przyjmując to, co Siergiej dawał jej ciału.Nie powiedziała nie , ponieważ chciałachoćby na chwilę przestać myśleć.Udało się.Ale tylko na krótką chwilę.Gdy Siergiej kolejny razwyszeptał, że jest piękna, z jej oczu popłynęły łzy.Spił je ustami, mrucząc coś po rosyjsku, leczClementine nie mogła przestać płakać.Przeciwnie, zaczął wzbierać w niej jeszcze silniejszy szloch.- Co się dzieje? - zapytał.- Nie chcę, żeby to się skończyło -wyznała, nie mając siły dłużej ukrywać swoich prawdziwychuczuć.- To się nie musi kończyć - pocieszał ją.Musi odparła w myślach.Nie kochasz mnie.A ja ciebie kocham.Tak mocno.Tak cholerniemocno&Nie mogła mu tego powiedzieć, skoro nic do niej nie czuł.Zamiast tego pozwoliła mu się przytulić.Z czasem łzy się skończyły i wyschły.Leżała w jego ramionach, nieruchoma i załamana, aż zapadłw sen.Następnie powoli wyśliznęła się z jego objęć, ubrała się, spakowała walizkę i usiadła, bynapisać dla niego wiadomość.Nie wiedziała, co napisać, więc na dole pustej kartki nabazgrała tylko swoje imię.Spojrzałaostatni raz na jego twarz.Wyglądał tak pięknie i tak spokojnie, jakby we śnie nic go nie dręczyło, nicnie raniło.Pewnego dnia też tak się będę czuła, pomyślała, dodając sobie otuchy.- Zapomnę o tobie, Siergieju Marinow - wyszeptała na głos niczym zaklęcie.Coś jej jednakmówiło, że to się nigdy nie stanie.Wyszła, zamykając za sobą cichutko drzwi.ROZDZIAA DWUNASTYJasne światła na lotnisku Charlesa de Gaulle a raziły przemęczone oczy Clementine, więc kupiła nastoisku tanie okulary przeciwsłoneczne, a w aptece paczkę środków przeciwbólowych.Gdy stała w kolejce do odprawy, co jakiś czas rozglądała się na boki, szukając wzrokiemSiergieja.Marzyła o tym& choć wcale tego nie chciała.Bo przecież to by nic nie pomogło.Niekochał jej.Nie zamierzał jej kochać.Te kilka tygodni, które z nim spędziła, były tylko rozrywką,niczym więcej.Clementine Chevalier, kolejna kochanka Siergieja Marinowa.Utrzymała się trochędłużej na ringu niż pozostałe, dotrwała do drugiej rundy, lecz i tak wypadła z gry.Koniec.To naprawdę koniec.Musiała wrócić do swojego życia, swojego świata.Zajęła wreszciemiejsce w klasie ekonomicznej, przypominając sobie luksusowe wnętrze prywatnego odrzutowcaSiergieja.Wolałaby o tym wszystkim zapomnieć! Mieć dziurę w głowie.Tak byłoby łatwiej.O wiele, wiele łatwiej& Połknęła kilka środków przeciwbólowych.Oparła się fotel i przymknęłaoczy.Rozpuściła się we śnie jak tabletka w szklance wody.Była piąta rano, gdy Clementine wyszła przed lotnisko, ciągnąc za sobą walizkę na kółkach.Chciała zamówić taksówkę, lecz najpierw musiała sprawdzić, czy wystarczy jej pieniędzy.Odstawiła torby na ziemię i zaczęła grzebać w portmonetce.Kątem oka dostrzegła, że ktoś łapie zajej walizkę.- Hej, to moja wali& - krzyknęła, lecz słowa zamarły na jej wargach.Siergiej.Mężczyzną, który podniósł jej bagaż, był Siergiej.Miał na sobie dżinsy, kurtkę i niebieskiT-shirt, który podkreślał zieleń jego oczu.Zerknął na nią i ruszył przed siebie.- Siergiej! Poczekaj! - zawołała za nim.Szedł szybkim krokiem, ale nie spuszczała go z oczu, by go nie zgubić w tłumie.- Stój! Stój! - krzyczała, nie bacząc na to, co mogą sobie pomyśleć o niej inni ludzie.Wreszcie godogoniła.Rzuciła się na niego, oplatając ramionami jego muskularne plecy, przywierając do niegotwarzą i całym ciałem.Siergiej postawił jej bagaż na ziemi.- Pierwszy raz w życiu to ty próbowałaś mnie złapać, a nie ja ciebie - mruknął pod nosem.- Jakieto uczucie?- Nie wiem - odparła oszołomiona.Nadal nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje sięnaprawdę.- Jak się tu dostałeś?Machnął ręką, jakby to była zupełnie nieistotna kwestia.- Od pierwszej chwili, kiedy cię poznałem, uciekasz ode mnie, a ja cię gonię i próbuję złapać,więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego.Odsunęła się od niego, aby nabrać powietrza w płuca.- Teraz wcale nie uciekałam.Wróciłam do domu.Wakacje się skończyły.Zabrałeś mnie doParyża, aby ze mną zerwać.- Poczuła, jak znowu rośnie w niej płomień gniewu.- To był najbardziejromantyczny dzień w moim życiu, a ty wszystko zniszczyłeś!Widziała, jak biała staje się jego męska, przystojna twarz.Poczuła satysfakcję, że wreszcie jejsłowa wywarły na nim jakieś wrażenie.%7łe poczuł przy niej jakieś emocje.- Nie tego chciałem - bąknął.- Uwierz mi, Clementine, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.Ale skrzywdziłeś, odparła w myślach.I to bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]