[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Naprawdę potrzebny jest mi urlop.Ostatnio czuję się nie najlepiej - jakoś nie mogęotrząsnąć się z przeziębienia.A kompletnie nie wierzę w antybiotyki - nigdy ich niebiorę.- Nigdy?- Absolutnie - potwierdziła.- A, prawda, chciał pan wiedzieć czy brałam Omnin,Bezwzględnie nie.Na samą myśl o tym paskudztwie rozłażącym się po moim cieledostaję gęsiej skórki - zbyt wiele wysiłku kosztowało mnie wyhodowanie w brzuchuporządnej populacji pałeczek kwasu mlekowego!Pogłaskała się po brzuchu i uśmiechnęła.- Czy przez przypadek nie zna pani profesora Roberta McNaira? - zapytałem.Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi, niewinnymi oczami.- Nie.A powinnam?- Ma bardzo podobny do pani stosunek do antybiotyków - odparłem.Jednak była przekonująca twierdząc, że nie zna McNaira.- W każdym razie.czy na kilka minut możemy wrócić do tej nocy, kiedy panizostała zaatakowana? - kontynuowałem.- Jeśli to nie jest zbyt bolesne.- Tak, to jest bolesne - oznajmiła.- Jednak domyśliłam się, że właśnie o tymbędzie pan chciał ze mną rozmawiać, więc przygotowałam się.Proszę pytać.- Dziękuję - powiedziałem.- Zastanawiałem się, czy mogłaby pani ponownie miwytłumaczyć, dlaczego sądzi, że kobieta, która pytała o kino i ta usiłująca paniąudusić, to ta sama osoba.Przy pierwszych przesłuchaniach była pani tego bardzopewna.- Nie wiem - odparła.- Teraz nie jest pani pewna?- Teraz wszystkie wspomnienia z tamtej nocy są zamazane.Dlatego w czasiekonfrontacji wyszłam na idiotkę.Teraz już wcale nie jestem pewna, czyją twarzwidziałam.- Czyli od czasu konfrontacji żadne wspomnienia się nie pojawiły ani nie nabraływyrazistości.Czy obecnie są takie same albo nawet gorsze niż wtedy?Skinęła głową i popatrzyła na mnie z zaskoczeniem.- Czy w takich przypadkach zamglone wspomnienia potrafią się wyklarować?- Czasami.To zależy.Czyli najprawdopodobniej mówiła prawdę, że nie brała Omninu - Dugan, Jenna ija odzyskaliśmy część utraconych wspomnień.Oczywiście mogła kłamać - teraz też - ozawodzie jaki sprawiła jej pamięć tamtej nocy.Postanowiłem trochę nacisnąć.- Powiedziała pani policji, że przez moment zerknęła na twarz napastnika orazwidziała twarz kobiety kilka sekund wcześniej pytającej o drogę do kina, tak?- Tak.Teraz mówiłem bardziej miękko.- Nie chcę brać tu pani w krzyżowy ogień pytań.Chcę tylko spróbować.lepiej tozrozumieć.W jaki dokładnie sposób zdołała pani zerknąć przez chwilkę nanapastnika?- Normalnie, używając oczu? - odparła Mischosky stosując przesadną,snobistyczną intonację bohaterki filmu Valley girl.Nie miałem pewności czy żartowała sobie ze mnie, czy była zła.- Przepraszam - dodała.- Nie ma sprawy - usprawiedliwiłem ją.- Zdaję sobie sprawę, jakie to dla panitrudne.Chodziło mi o to, czy widziała pani dusiciela twarzą w twarz, czy przez ramię?Jakie cechy zapadły pani najbardziej w pamięć? Czy włosy napastniczki były takiesame jak pytającej o drogę?Mischosky westchnęła ciężko.- Wiem, że miała ciemne włosy - tego jestem pewna.- W porządku - powiedziałem.Sharalee Borland - podejrzana w konfrontacji -miała czarne włosy.Tak samo wszystkie pozostałe kobiety, włączając w to ClaudięGonzales.- Co jeszcze pamięta pani z twarzy napastniczki?- Chyba nie widziałam za wiele - przyznała Carol.Zatrzymała się przed dziewiętnastowiecznym budynkiem oblicowanymbrunatnym piaskowcem.Znajdowaliśmy się o szerokość ulicy od Parku Centralnego.- Widziałam ją tylko przez moment, przez ramię, pod bardzo niewygodnymkątem.Lecz miałam bardzo silne uczucie, że to ta sama osoba, która przed chwiląpytała mnie o kino.To właśnie powiedziałam policji.Pomyślałem przez chwilę.- Powiedziała im pani, że miała bardzo silne uczucie , iż w obu wypadkach byłato ta sama osoba? To brzmi trochę inaczej, niż gdyby zerknęła pani za siebie istwierdziła, że wyglądają tak samo.Proszę mi wierzyć, wcale nie chcę dzielić włosa naczworo, ale.Mischosky popatrzyła na mnie, potem trzykrotnie, raz za razem przeczesaładłonią włosy.- Nie, widzę ku czemu pan zmierza - wyjawiła w końcu.- Może to silne uczucieidentyczności obu osób opierało się na czymś innym niż mój wzrok.Ale na czym?Zachęciłem ją do zastanowienia.Zamknęła oczy.- Pachniały tak samo - oznajmiła w końcu.- Ten sam zapach? - powtórzyłem ogłupiały.- Tak, używały tych samych perfum - otaczał je ten sam zapach.Poczułam go odtej suki, która mnie zaatakowała.Dokładnie taki sam dolatywał od kobiety szukającejkina.Ale niech to szlag, naprawdę już nie pamiętam ich twarzy - tylko woń.Czyli w czasie tego spaceru z Broadwayu do Parku Centralnego dowiedziałem siędwóch rzeczy.Po pierwsze, istniała jednak możliwość, że fanka kina i niedoszła dusicielka byłydwiema różnymi kobietami - tylko akurat wyglądającymi podobnie i tak samouperfumowanymi.Po drugie, jeśli wierzyć Mischosky, że nie brała Omninu - ku czemu wciąż sięskłaniałem - to miała kłopoty z pamięcią z innego powodu, może szoku, o którymwspomniała prokurator okręgowa Rubin.Lecz pamięć węchowa jest niezmierniegłęboka, o wiele bardziej odporna na zakłócenia niż wspomnienia wizualne - możedlatego, że receptory nosa mają bezpośrednie połączenie z mózgiem, które omijabarierę krew-mózg.Nauczyłem się tego kiedyś w czasie studiów, na zajęciach zpsychologii i postrzegania.To też wyjaśniałoby, dlaczego uczucie Carol, że kobietapytająca i napastniczka były tą samą osobą - opierające się na woni perfum -przetrwało tak długo.- Czy potrafi pani określić co to za perfumy? - zapytałem ją.Potrząsnęła przecząco głową.- Wiem tylko, że ja bym tego nigdy nie użyła.Jednak nie był to nietypowy czydziwaczny zapach.Może nawet w jakiś sposób znajomy.Będę o tym pamiętać.- Okay.Czy mogę zadzwonić do pani jutro rano, tylko skontaktować się jeszczeraz przed pani urlopem?Przytaknęła.Podziękowałem jej - zupełnie szczerze - i życzyłem wspaniałej podróży.W raziepotrzeby mogłem spróbować wyciągnąć od niej wakacyjny numer telefonu jeszczejutro.Tymczasem przyszło mi do głowy, że powinienem jeszcze raz porozmawiać zSharalee Borland - przynajmniej tamtej nocy pytała Carol o drogę do kina.Dobrze byteż było skontaktować się z Leslie Roth.Miała blond włosy, ale czarne peruki byłyrównie popularne jak czekoladki.Miałem dogłębne przekonanie, że obie wykażą jeszcze mniejszą chęć do rozmowyze mną niż Amy Berman i Carol Mischosky.Lecz musiałem im zadać niezmiernie istotne pytanie:Jakich perfum używają?Roth wybrała się w góry White Mountains w stanie New Hempshire i byłaosiągalna dopiero po Labour Day.Z Borland miałem nieco więcej szczęścia.Pracowała jako zarządca w Starbucks5na East Side.Udało mi się do niej dodzwonić nazajutrz rano.Była dla mnie milsza, niżsię spodziewałem.- Nie pański zasrany interes - warknęła w odpowiedzi na moje pytanie o rodzajperfum, których zazwyczaj używa.A potem odłożyła słuchawkę.Plan B w takich wypadkach przewidywał zadzwonienie do Laurie Feldman - niepo to, żeby spytać ją jakich ona używa perfum, tylko by poprosić o pomoc wdowiedzeniu się o markę stosowanych przez Borland
[ Pobierz całość w formacie PDF ]