[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od czasu doczasu widział wprawdzie w zielonych oczach przebłyski czułości, a czasami nawetpożądania.Były to jednak ulotne chwile, po których następowały długie okresyjeszcze większej obojętności.Ziggy nie wiedział, jak zachowywać się w stosunkudo tej kobiety.Czy tak jak każdy inny mężczyzna, mający na nią ochotę? Nie,zdecydował.Po namyśle uznał, że takim postępowaniem zraziłby ją do siebie.Miałteraz zresztą inne zmartwienia.Mimo kilku przebłysków pamięci, od chwili, wktórej znalazł się na Voodoo Caye, nie dowiedział się o sobie właściwie niczego.Nadal nawet nie znał własnego nazwiska.Był pewny tylko jednej rzeczy.%7łe komuś bardzo zależy na jego śmierci.Już z daleka Cherish zobaczyła Ziggy ego.Stał na brzegu morza.Nieruchomymwzrokiem patrzył na nadpływające fale, tak jakby w przestworzach oceanu szukałodpowiedzi na nurtujące go pytania.Był obnażony do pasa.Zauważyła, że podwpływem słońca jego skóra stała się ciemniejsza, dzięki czemu jej gość wyglądaznacznie zdrowiej.Na zwiniętej w kłębek koszuli, rzuconej na suchy piasek, leżałpluszowy królik.Tej dziecinnej zabawki Ziggy pilnował jak oka w głowie.Prawienigdy z nią się nie rozstawał, mimo że nadal nie wiedział, dlaczego.Od tygodnia był w kiepskim humorze.Kiedy byli razem, najczęściej milczałlub rzucał od czasu do czasu jakieś obojętne uwagi.Od chwili, w której zacząłswobodnie poruszać się po wyspie, Cherish rzadko go widywała.Sądziła, żeznudziło mu się jej ciągle towarzystwo.Może to czysty zbieg okoliczności, ale odprzedpołudnia, kiedy to opowiedziała mu o sobie, prawie całe dni zaczął spędzaćpoza domem.Zaprzyjaznił się niemal z wszystkimi tubylcami.Pewnie nie lubił wysłuchiwać zwierzeń.Zupełnie niepotrzebnie przed nim sięwyżalała.A może po jej wyznaniach postanowił stworzyć dystans między nimi?Powinna więc cieszyć się, że jej już więcej nie zaczepia.Przecież celowo mówiłamu o swych kłopotach z mężczyznami.Od tamtej rozmowy Ziggy stał się w obecności Cherish wzorem dżentelmena, ito ją drażniło.Teraz, kiedy był uprzedzająco grzeczny i obojętny, miała mu za złetakie postępowanie.Chętnie potrząsnęłaby mocno swym gościem i powiedziała,żeby wreszcie zaczął zachowywać się normalnie.W każdym razie nie powinien jej unikać.Poprzedniego dnia wrócił od PeteraSacqui póznym wieczorem, a rano opuścił chatę o świcie.Czy naprawdę jejtowarzystwo było aż takie nudne? zastanawiała się Cherish.Przecież chyba mógłbysię zdobyć na wspólne wypicie filiżanki porannej kawy!Jedno było jednak pewne.Miedzy nią a Ziggym zrodziło się uczucie sympatii.Z jej strony było chyba nawet coś więcej.Teraz jednak, kiedy dała gościowi niedwuznacznie do zrozumienia, że żadneintymne kontakty nie wchodzą w rachubę, przestał ją w ogóle zauważać.Miała o todo niego żal.Ach, ci mężczyzni! pomyślała z niechęcią.Znalazła się nad brzegiem morza.Podeszła do Ziggy ego. Muszę z tobą porozmawiać oświadczyła sucho, stając za jego plecami.Drgnął gwałtownie. Do licha, Cherish, czemu tak znienacka zachodzisz mnie od tyłu? A czemu gapisz się godzinami w wodę, jakbyś był w jakimś transie? odparowała. Mam.mam zamiar popływać odparł niepewnym głosem. Och, jest mi więc niezmiernie przykro, że muszę ci przeszkodzić. Czyżbym wyczuwał drwinę w pani głosie, doktor Love? To nie drwina, lecz złość.Jestem na ciebie wściekła. O co tym razem?Zaczepny ton w głosie Ziggy ego zirytował Cherish. Musisz przestać mieszać się do życia Garifuna.Zostaw ich natychmiast wspokoju. Nie rozumiem, co masz na myśli. Przestań udawać.Wiesz doskonale.Twoje poczynania na wyspie są nie doprzyjęcia! wybuchnęła Cherish. Uczysz mieszkańców Voodoo Cayeamerykańskiego żargonu.Namawiasz do uprawiania sportu i gry w karty, a więcdo działań zupełnie obcych tradycji tych ludzi.A dzisiaj się dowiedziałam, że namawiasz Garifuna, żeby wybudowali na wyspie hotel dla turystów! To, cowyczyniasz, jest niesłychane! Jak możesz postępować w tak niegodziwy sposób? Upuszczasz sobie krwi, Doc? Nie zmieniaj tematu! A więc dobrze.Chcesz wiedzieć, dlaczego mam czelność przyjaznić się zludzmi, którzy okazali mi tyle serdeczności? Przyjazń to całkiem inna sprawa.Ty ingerujesz w ich sposób życia i obyczaje. Wolałabyś, aby na zawsze pozostali tacy, jacy są? Rozumiem ten punktwidzenia.Wówczas szlachetna pani antropolog zdobędzie sławę, badając przezcałe lata wyizolowaną, zamrożoną społeczność i pisząc na jej temat liczne pracenaukowe.O to przecież ci chodzi.Mam rację? To nie ma nic wspólnego z. Ma przerwał jej ostro. Myślisz wyłącznie o sobie, a nie o tych ludziach. Nie praw mi kazania! I kto to mówi! Jesteś egoistą.I intrygantem. A ty jesteś ślepa jak kret.Nie widzisz, co dzieje się wokół ciebie.Doc, zadużo czasu spędzasz w swej wieży z kości słoniowej.Sama żyjesz wwyizolowanym świecie.Czasami tak bardzo przypominasz mi C.Cl. urwał.Coś usiłował sobie przypomnieć. Kogo? spytała szybko Cherish. Catherine? Nie.Chodzi o Cl.Clo. Chloe? Claire? Clyde? podpowiadała.Zacisnął mocno powieki. Nie.Ta kobieta nosi inne imię.Ale jakie, nie pamiętam.Wiem tylko, żeczasami mam ochotę udusić gołymi rękami tę dziewczynę.Okropnie mniedenerwuje, ale bardzo ją kocham. %7łonę? Siostrę? Przyjaciółkę? Siostrę? Tak, chyba siostrę.Nic więcej nie potrafię sobie przypomnieć. Już po raz drugi rozmowa na temat badań naukowych przywodzi ci na myślsiostrę powiedziała zamyślona Cherish.Postanowiła zaprzestać sprzeczki zZiggym.Widziała, jak bardzo jest przygnębiony.Nie miała serca dłużej gokrytykować. Już sobie pójdę.A ty popływaj.Chyba że chcesz, abym została, wrazie gdyby. Dziękuję odparł szorstko. Wracaj lepiej do babki Martinez i obserwujprzygotowania do dugu. Czujesz się na siłach wziąć udział w jutrzejszej ceremonii? Tak.Cherish zostawiła Ziggy ego nad brzegiem morza i ruszyła w stronę wsi.Zanimdoszła do ścieżki prowadzącej przez dżunglę na drugą stronę wyspy, rzuciławzrokiem za siebie.Zobaczyła, że Ziggy nadal stoi na piasku z oczymawlepionymi w wodę.Tego wieczoru znów bardzo pózno wrócił do chaty.Cherish leżała już w łóżku.Nie mogła zasnąć.Martwił ją zły stan psychiczny Ziggy ego.Na Voodoo Cayeprzebywał ponad tydzień.Wydobrzał fizycznie, lecz amnezja nie ustępowała.Pewnie brakowało odpowiednich bodzców.%7łeby więcej sobie przypomnieć,powinien znalezć się w znanym mu otoczeniu.Zastanawiała się, skąd pochodził i w jakich żył warunkach.Nie podzielałaprzeświadczenia Ziggy ego, że jest człowiekiem bogatym.W ostatnim tygodniuwprawdzie wspomniał, że w domu jezdził czerwonym porsche, był u Maxima wParyżu i dość często zatrzymywał się u Ritza w Londynie.Jego opowiadaniaprzyjmowała sceptycznie.Bezczynność nie prowadziła jednak do niczego.Należało zacząć sprawdzać teskąpe informacje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]