[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasem myślał, żebyposzukać sobie w Australii innego doradcy, ale Roger Francis był nie-zwykle skuteczny.- O, pan Baird.W czym mogę pomóc?- Zastanawiałem się, czy kontaktował się pan z Molly Farr w sprawiejej pieniędzy.- Tak.- I co pan o tym myśli?- Sądzę, że są pewne szanse.- Prawnik sprawiał wrażenie bardzo za-dowolonego z siebie, jak zawsze zresztą.- Rozmawiałem z jej byłymnarzeczonym, który zdaje się ma wyrzuty sumienia z powodu tego, cozrobił.Zamierza zwinąć swoją lokalną praktykę i przenieść się do Syd-ney.SR - A co to ma wspólnego z Molly?- Twierdzi, że chciałby się z nią pogodzić.- %7łartuje pan! - Jackson był szczerze zdumiony.- Zmęczyła go praca na prowincji.Potrzebuje kogoś w Sydney, żebysię zahaczyć, więc postanowił pogodzić się z Molly i upiec w ten sposóbdwie pieczenie przy jednym ogniu.- Molly nigdy się na to nie zgodzi.- Może się okazać, że to leży w jej dobrze pojętym interesie.To wkońcu prawnik.Z pewnością może zarobić znacznie więcej niż ona.- Co to znaczy? Czyżby doradził jej pan, żeby pojednała się z Micha-elem dla.dla pieniędzy?- Nie.Poradzę jej, by zrobiła to, co uzna za stosowne.Zwłaszcza żeszansa na odzyskanie pieniędzy jest niewielka.Gdyby jednak wyszła zaniego za mąż.- Nie!- To bardzo rozsądne rozwiązanie.- Nie!Po gwałtownym proteście Jacksona zapadła cisza.Dopiero po dłuż-szej chwili padło pytanie:- Co mam przekazać pannie Farr?- Nic.To jej sprawa.Niech pan robi to, co uzna pan za najlepsze.Koniec rozmowy.- Molly?- Michael! Nie mam ci nic do powiedzenia.- Nie odkładaj słuchawki.Musimy porozmawiać.- O czym?- O nas.SR - Nas nie ma.- Nie.Do diabła, Molly, byłem takim głupcem.- Ja nazwałabym cię kryminalistą.Jeśli masz mi coś do zakomuni-kowania, przekaż to Rogerowi Francisowi.- Właśnie on zasugerował mi, że powinniśmy się spotkać.- Naprawdę?- Tak.Pomyślałem więc, że możemy zjeść razem lunch.Ja stawiam.Tylko przyjdz i wysłuchaj, co mam ci do powiedzenia- Podaj choć jeden powód, dla którego miałabym spełnić twoją proś-bę.- Proszę bardzo.Sam potrzebuje rodziny.- No wiesz!- Roger Francis przedstawił mi waszą sytuację finansową i, mówiącszczerze, poczułem się okropnie.Nie miałem zamiaru.Nigdy tego nieprzemyślałem.I nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo za tobą tęsknię.Pomyślałem więc.- Hej, to ty wpakowałeś mnie w te kłopoty.Nie zapominaj.- A zatem także ja powinienem cię z nich wyciągnąć.Zjedz ze mnąlunch.- Dobrze, ale nie licz na nic więcej - ucięła krótko Molly i zakończyłarozmowę.- Panie Baird, dzwonię, żeby poinformować, że wszystko przebiegagładko.Kontrakt jest przygotowany.Panna Copeland przyjedzie na far-mę w następną niedzielę, podobnie jak panna Farr.- Doskonale.Czy Sam będzie z nimi?- Sam?- Siostrzeniec Molly.Chciałbym, żeby go ze sobą przywiozła.SR - Rozumiem.Mam jej powiedzieć, żeby go zabrała?- Tak.- W takim razie może przywiozłaby również swojego partnera? Wi-dzi pan.- Partnera?- Wygląda na to, że jej stosunki z byłym narzeczonym znacznie siępoprawiły.Widziałem się z nim wczoraj.Wydawał się bardzo zadowo-lony.Zdaje mi się, że nie trzeba będzie wszczynać postępowania sądo-wego.Jacksonowi wcale nie spodobało się to, co usłyszał.- Ten człowiek ją oszukał.- Ale chce jej to teraz wynagrodzić.Myślałem, że właśnie o to panuchodziło.Aby panna Farr pozbyła się kłopotów finansowych.- Tak.- W takim razie wszystko jest na najlepszej drodze.Jej narzeczony napewno szeroko rozwinie skrzydła w mieście1 już wkrótce zacznie zarabiać mnóstwo pieniędzy.Potrzebuje je-dynie odpowiedniego wsparcia, a ona mu je zapewni.- Czyżby?- Byłaby głupia, gdyby nie przyjęła jego oferty.I jeszcze jedno.-Prawnik zawahał się.- Z tego rozwiązania płynie dodatkowa korzyść.Cała ich trójka ma szansę stworzyć pełną rodzinę.- Zwietnie.- Po prostu wspaniale.Dlaczego więc tak zle przyjął tęwiadomość - Coś jeszcze?- Nie.Zobaczymy się w przyszłym tygodniu na farmie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •