[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Próbowałem telefonować kilka razy, ale nie odbierałaś.RLT- Byłam zajęta - powiedziała z rozdrażnieniem.- Nie, to nieprawda.Nie podnosiłam słuchawki, bo siębałam, że to możesz być ty.Ale z nikim innym nie porozmawiam o Mirandzie, więc musisz to być ty, Tom,cokolwiek myślę o Edie.Jamie sięgnął do kieszeni Toma i wyciągnął wieczne pióro.Ratując je, Tom powtórzył pytającym to-nem:- O Edie?- Uważam, że popełniasz błąd.- Kay chodziła tam i z powrotem po pokoju; w jej głosie brzmiał gniew.- Tylko znowu się unieszczęśliwisz.Powiesz mi zapewne, że to nie moja sprawa, ale mylisz się!- Nie widziałem się z Edie ani nie miałem od niej wiadomości od ponad sześciu lat - odparł spokojnie.-Spotkałem na kolacji w Izbie Adwokackiej notariusza, który zajmował się majątkiem Milesa Culbone'a.Po-wiedział mi, że jego klient zapisał swoją posiadłość Edie.Ucieszyłem się, bo zawsze kochała ten dom.I towszystko, Kay.- Och.- Usiadła na sofie i nieoczekiwanie zaczęła się uśmiechać.- Och, Tom.Naprawdę?- Naprawdę.- Usiadł obok niej.- Teraz opowiedz mi o Mirandzie.Większość z tego, co Kay wiedziała, znalazło się w artykule w gazecie.W sobotę wieczorem w Foxhall,domu Piersa Hennessy'ego, odbywało się przyjęcie.Rano obecni odkryli, że Miranda zniknęła.Na początkuprzypuszczano, że wybrała się na spacer, potem jednak gospodyni zauważyła jej płaszcz wiszący w sieni.Togospodyni znalazła na plaży najpierw buty, a następnie ubranie Mirandy, schludnie złożone i przyciśnięte ka-mieniem.Wszczęto alarm, zawiadomiono straż przybrzeżną i policję.Piers Hennessy potwierdził, że Mirandalubiła pływać w morzu.Przeszukano wybrzeże, lecz nie natrafiono na żaden ślad.Słuchając Kay, Tom zauważył, że wydaje się nie tyle pogrążona w żalu, ile zatroskana, może równieżzaintrygowana.Kiedy skończyła, zaproponował:- Zrób nam kawę, a ja położę tego młodego człowieka do łóżka.Wtedy pogadamy spokojnie.Jamie usnął podczas drugiego czytania opowiastki o trzech koziołkach.Tom otulił go i wrócił do salo-nu.- Teraz opowiedz mi wszystko - poprosił.Kay nalała kawy.- Najpierw usłyszałam o tym w radiu, kiedy szykowałam się rano do pracy.Bardzo się zdenerwowałam,możesz sobie wyobrazić.W biurze wszyscy o tym mówili.%7ładen z kolegów nie wie, że znam Mirandę.Nigdysię z tym nie zdradziłam, jeśli chcesz tak to określić, i zachowałam niektóre z jej tajemnic.W każdym razie,rozmawiano o tym, co mogło się wydarzyć.Ktoś zasugerował, że Miranda i Piers mogli się posprzeczać, Piersstracił panowanie nad sobą i ją utopił, ale większość uznała to za szalony pomysł.A zatem w grę wchodzi wy-padek lub samobójstwo.Ja znam Mirandę, Tom.Nie jest głupia i nie wierzę, by postanowiła kąpać się nago wmorzu w zimną kwietniową noc.Jeśli pomyśleć, jak wiele przeżyła, dlaczego miałaby w ten sposób narażaćżycie? Pozostaje więc samobójstwo.- Masz powody, by sądzić, że była w nastroju samobójczym?Kay zacisnęła usta i powoli pokręciła głową.RLT- Z pewnością miała straszne przeżycia.Z pewnością o wielu rzeczach mi nie powiedziała.I nigdy nieotrząsnęła się po utracie Oliviera.Po czymś takim nie można się otrząsnąć.Jeśli masz szczęście, znajdujesz cośinnego, co nadaje życiu sens, ale nie zapominasz.- Spojrzała na Toma.- Mnie dopisało szczęście, miałam Ja-miego.I.inne rzeczy.Tom wziął ją za rękę gestem tak naturalnym, jakby od lat byli kochankami.- Inne rzeczy? - powtórzył.- Innych ludzi.- Poczuł uścisk jej palców.- Na przykład ciebie, Tom.- Kay.- Nie teraz.Nic jeszcze nie mów.Muszę pomyśleć o Mirandzie.Muszę się nad tym zastanowić.Lecz Tom objął ją i przyciągnął do siebie, Kay zaś oparła głowę o jego ramię, zamykając na chwilęoczy.Przypomniała mu się ich wspólna przeprawa sprzed lat przez kanał La Manche nocnym promem, ciepło ibliskość Kay, i to, jak dotykał jej włosów, gdy spała, czując opuszkami palców ich delikatną miękkość.- Nie sądzę, by Miranda była w samobójczym nastroju.Zawsze miała dużo sił żywotnych.Nigdy ich niestraciła.To było w niej najlepsze - powiedziała.- Myślisz, że wszystko upozorowała, prawda?- Próbowałam sobie wyobrazić, co się wydarzyło tamtej nocy.Posłuchaj, Tom.Coś cię gnębi, wycho-dzisz w środku nocy na plażę i postanawiasz z tym wszystkim skończyć.Czy poskładałbyś ubrania w schludnąkupkę i przycisnął kamieniem, by nie zwiał ich wiatr, gdybyś nie zamierzał wrócić? Czy w ogóle zawracałbyśsobie głowę rozbieraniem? Powiedz szczerze, gdybyś zamierzał się utopić, czy po prostu nie rzuciłbyś się wfale?- To raczej dramatyczne, nie sądzisz? Zniknięcie w środku nocy, ubranie zostawione na plaży.- Miranda zawsze miała skłonność do dramatycznych gestów.Wygląda to tak, jakby chciała, aby ludzieuwierzyli w jej śmierć.Wciąż myślę, że ona po prostu się zjawi.%7łe ktoś zadzwoni do drzwi i to będzie ona.Uśmieje się z całego tego zamieszania, a następnie opowie mi jakąś zadziwiającą historyjkę o tym, co się wy-darzyło.- Ale - zaczął Tom - dlaczego teraz? Właśnie teraz, kiedy wszystko jej się tak dobrze układało?- Nie wiem.- Po chwili milczenia Kay dodała powoli: - W Paryżu, kiedy się poznałyśmy, Miranda mia-ła lalkę o trzech obliczach: Czerwonego Kapturka, babci i wilka.Z Mirandą nic nie jest takie, jak się wydaje,Tom.Już wtedy miała swoje tajemnice.Musiała, żeby móc przetrwać.Jej ojciec był tyranem.Potrafił zacho-wywać się czarująco, kiedy chciał, ale nie wybaczał nikomu, kto mu się sprzeciwił.Dlatego mnie zwolnił, gdyodkrył, że skłamałam.Biedna Miranda przeszła tak wiele.Miała różne żywoty, można by rzec.Różne żywoty,różne nazwiska, różne odmiany losu.Może to wchodzi w nawyk.Może, jeśli żyjesz w ten sposób, nigdzie nieznajdziesz stałego miejsca dla siebie.A może coś się stało - nie mam pojęcia co - i pomyślała, że nie zostanie tudłużej, że musi uciec.- Dokąd by pojechała?- Do Paryża - odparła Kay.- Z wszystkich miejsc to było dla niej najbliższe domu.- Wyprostowała się.- Chcę jej poszukać, Tom.Może mnie potrzebować.- Pojadę z tobą.RLT- Tom, najdroższy, jesteś bardzo miły, ale niewykluczone, że będę szukać wiatru w polu.Miranda mo-gła udać się dokądkolwiek.Nawet jeśli jest w Paryżu, nie wiem, czy zdołam ją odnalezć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]