[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden z nich to był Ojciec Święty, drugi zaś - święty.4 lipca1.Coś tam dalej skrobałem przy tym "podziękowaniu", ale już z myślą rozbieganą, a zwłaszcza w złości na siebie przez te wczorajsze ekstrawagancje.2.Jakieś nowe wiersze, krótkostrofowe, raz po raz wydobywały się ze mnie, ale nie dawały zapamiętać - właśnie jak sny.Trochę jednak ten Freud miał racji - szukam teraz tych rymów jak zgubionego snu.3.Muszę jednak coś zrobić z tym Dziennikiem, jakiś w nim ład wprowadzić, a raczej jakiś bezład - bo te stronice dzienne, te niezmienne numerki jest to - od dawna to widzę -niepokojące maniactwo, które miało być właściwie swobodą.Nie wiem, jak się w psychiatrii nazywa taka skłonność do schematyki, ale na pewno jest to obsesja, którą zawsze byłem dotknięty.Zbieranie wszystkich absolutnie papierków, listów, notatek, których kupy, dosłownie, pozostały po różnych moich mieszkaniach, układanie przedmiotów na tym samym zawsze miejscu - to ta sama mania co ów dziennik, tak zaczerniany jak notatnik jakiegoś pedanta-urzędnika.Skąd się to we mnie bierze i co to znaczy?Lipiec 19524814.Stary Kucharzewski umiera na ogólnej sali drugorzędnego szpitala.Jego żona ciężko chora, w domu nie ma ani grosza i od paru dni nie można ich wydostać - choć wszyscy biadają nad tym skandalem.Każdy, dosłownie każdy z nas emigrantów jest temu winien.5 lipca1.Namazałem dalszy ciąg tego "posłania" - które będzie nie to, co chciałem - jak wszystko prawie, co od paru miesięcy próbuję prozą.Nie wiem, czy to znaczy, że mam coś innego w głowie, że nie napisane wiersze chcą się z niej wydobyć, czy też wyładowałem się, czy po prostu zmęczony jestem tymi upałami i Nowym Jorkiem.W każdym razie wstydzi mnie ta moja niemoc.Impotencja - to właściwe tutaj słowo.2.Kucharzewski umarł wczoraj i we wtorek będzie chowany od Św.Patryka, honor, którego nikt z Polaków po Paderews-kim nie doznał.W pierwszej chwili obruszyłem się, że ciężki pieniądz pójdzie na ten pogrzeb, który może odwlokłoby się o parę lat, gdyby starszy pan nie miał tak ciężkiego życia.Ale teraz myślę, że to dobrze, że lepiej nie pokazywać tej naszej polskiej nędzy, że to byłoby za smutne i dla pani Kucharzews-kiej, i dla nas wszystkich.Chłop choćby najbiedniejszy ma ambicję dobrego pochówku.I ma swoją polską rację.3.Przed dwoma laty - w tym samym czasie był taki sam zbieg wypadków i nastrojów, co sprawdziłem w tym dzienniczku.Astrologia coś tam jednak wie, co jest zakryte przed naszą wiedzą.5.Śniła mi się wycieczka w jakieś góry polskie, które przypominały zarazem Ojców i Great Canyon w miniaturze.Był cudny wieczór, góry świeciły się jak srebrne.Nie pamiętam już, kto był ze mną.i6 lipca1.Dokończyłem to "podziękowanie" dość lekko - dlategożem zrezygnował z różnych finezji i czułości, które najniepo-482Lipiec 1952trzebniej chciałem wpakować do tej krótkiej i w założeniu bezpretensjonalnej gawędy.Po południu przerabiałem początek i z przerażeniem stwierdziłem, jak bardzo był niezdarny, jak po parę stron dreptałem w miejscu koło tej samej myśli - nie mówiąc już, żem te wypociny pisał przez sześć dni.2.Śniłem się sobie w brązowym ubranku, jakimś brązowym tandetnym cylinderku, stałem przed lustrem - próbując pozy do jakiegoś występu.Skąd się to do mnie wszystko wzięło?3.Celem, a w każdym razie największą przyjemnością pisania jest dojść do samego siebie -do jedynego spokoju i pewności, jaki mieć można.Otóż - od paru miesięcy pisząc prozą, nie mam tego uczucia, przeciwnie, zdaje mi się, że się pogrążam w jakieś trzęsawisko, gdzie wszystko jest wieloznaczne i wątpliwe.Pocieszam się tylko, że bardzo wyszedłem z pisania i że skoro naprawdę do niego wrócę - wrócę też do siebie.4.Klęską Kucharzewskiego w Ameryce był jego pesymizm w stosunku do Rosji jako narodu.Nie tylko rusofile, ale prostolinijni idealiści amerykańscy uznali to za "dyskryminację".To go skończyło jako uczonego, choć nikt w tym kraju nie wiedział tyle co on i tak dobrze o Rosji.7 lipca1.Przepisywałem i wciąż jeszcze przerabiałem to "podziękowanie", ledwo mogąc ze zmęczenia usiedzieć przy biurku wśród zawrotów głowy, potnienia i wciąż opuszczających mnie myśli.Odetchnąłem - wysławszy to.Będzie, co będzie.2.Bodeński ma niegłupią koncepcję polskiej "mocarstwowo-ści" między dwiema wojnami.Uważa, że to był po prostu wybuch dziecinnej radości z odzyskania Polski.Na pewno jest w tym dużo racji.3.Śniła mi się Mama, która coś mówiła o Feli Kiepurowej (nie ma takiej, skąd te brednie), później miała ciężko skaleczony palec.Była w takiej brązowej sukni, jak moje ubranie z wczorajszego snu.Lipiec 1952483= 4.Kucharzewski dostał Wielką Wstęgę - oczywiście po śmierci.Czy naprawdę nie ma w rządzie nikogo, kto by rozumiał, że nieboszczykom ordery nie robią żadnej przyjemności, a za to bardzo wielką żyjącym.8 lipca1.Miałem czas po południu.Mogłem i powinienem był coś napisać.Ale sam wpakowałem się w jakieś telefony, które mi czas zabrały i do tego jeszcze mnie rozdrażniły.2.Dopiero po wysłaniu wczorajszego "podziękowania" zacząłem myśleć bez nerwów o jego głównym temacie i o tym, że nagrody i odznaczenia są najczęściej niesprawiedliwe, że symbolem, typem laureata i akademika jest grafoman albo śred-niak.Byłem tak zmęczony, że wszystko to powiedziałem za grubo, bez niezbędnych odcieni, że wyszło to prawieromantycznie, a urokiem tego powinien być sceptycyzm
[ Pobierz całość w formacie PDF ]