[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Udawałam, że nie widzę ich zmieszania.- Chyba musimy iść na lekcje - rzuciłam.Donny oprzytomniała w końcu.- Ja pierniczę, to był siódmy znak apokalipsy.Nie zamierzam spędzićostatniego dnia przed Armagedonem w szkole.- Ha, ha, ha. - Mówię wam, gdyby mojej mamy tu nie było, zupełnie olałabym zajęcia- przyznała Ame.- Niezle usadziłaś nowego.Komu chciałoby siępoświęcać ostatnie cenne godziny na Ziemi na test z trygonometrii?Spojrzałyśmy na wciąż zepsuty dzwonek, który milczał.Ogarnęło nasniepokojące wrażenie.- Kiedy przyjechałyśmy z mamą, przykrywali dzwonki brązowympapierem, a wszyscy zachowywali się bardzo cicho - wymamrotała Ame.- To było upiorne.Dogonił nas Haden i zauważył, czemu się przyglądamy.Spochmurniał iodwrócił się ode mnie.Napięcie zacisnęło jego dłonie w pięści iuwydatniło kwadrat szczęki.Sięgnęłam po jego rękę.Rozprostował palce i splótł je z moimi.Niepatrzył na mnie, ale uścisnął moją dłoń.Przynosiłam mu ulgę.Theia go zaskoczyła.Walczyła o niego, kiedy najmniej na to zasługiwał.Zdobyła się naśmiałość, gdy najmniej tego oczekiwał.W słońcu jej loki tańczyły niczym karmelowe wstążki.Zwiatłoześlizgiwało się po jej ciele i go oszałamiało.Stał na drodze Thei,zahipnotyzowany bielą jej skóry i różanymi ustami.Zapomniał, żepostanowił odepchnąć Theię; zapomniał o swoim wielkim planieprzecięcia więzi, która ich łączyła.Zrobił wszystko, aby okiełznać własnyapetyt.Czasem nie miał po prostu dość siły, żeby ją odsunąć od siebie.Zwłaszcza gdy zorientował się, że to nie urok przywiódł Theię do niego.Urok ją tak naprawdę odpychał.Mimo to nie zasługiwał na zaufanie.A ona nie zasługiwała na zagładę,jaka czekała związek, który próbowali stworzyć.A jednak jej mała, miękka dłoń uspokajała go teraz. Byli przeklęci.Jeśli jest mądry lub chociaż silny, dziś w nocy położy temu kres.Gdy jegomroczne dzieło dobiegnie końca, przynajmniej jedno z nich odetchnie zulgą.Modlił się, żeby wytrwał w postanowieniu.Tej nocy zapomni o TheiAlderson i podąży ścieżką swojego przeznaczenia.Dziś w nocy wezmie,co nie jego, aby upomnieć się o swoją należność, o swoje dziedzictwo.Jeśli jednak miała to być jego ostatnia noc na Ziemi, jeśli miał poświęcićwszystko, czy nie powinien choć spróbować tego, co musi porzucić nazawsze? Czy nie zasługiwał na odrobinę przyjemności, zanim skażesiebie na wieczność piekła?Dzień wlókł się niemiłosiernie.Rzeczywiście zorganizowano łzawy apel.Potem każdy uczeń był badany w sali gimnastycznej przez audiologa, a wbibliotece rozmawiał z terapeutą.Ostatecznie zajęcia zostały skrócone, atest z trygonometrii odwołano.Haden nie pojawił się na historii.Wytrzymałam ukradkowe spojrzenia i ściszone szepty kolegów z klasy.Historia niesławnego pocałunku na trawniku obiegła szkołę piorunem i,jak większość soczystych plotek, została tak ubarwiona, że nawet mnie tobawiło.Zniknięcie Hadena jedynie dodało nowinie pikanterii.Ponoćkochaliśmy się skrycie od lat, a kontaktowaliśmy się za pomocą pota-jemnych mejli i sms-ów.Staraliśmy się trzymać naszą znajomość wsekrecie, ale dla każdego, kto widział nas na zajęciach lub w bibliotece,było oczywiste, że tworzymy parę niczym Romeo i Julia.Tak mniej więcej głosiła pogłoska.Stwierdzono, że nie rozmawiałam nigdy z chłopcami, bo już obiecałamwierność Hadenowi.Tego ranka przed szkołą przeżyłam jakieś załamanie i nie potrafiłam znieść dłużej rozłąki.Romeo i Julia.niezbyt pocieszające, biorąc pod uwagę fakt, jak obojeskończyli.Nie miałam jak skontaktować się z Hadenem.Nie wiedziałam nawet,gdzie mieszka.Nie znałam też jego numeru telefonu.Donny posyłała micały dzień dziwne spojrzenia, gdy jej o tym powiedziałam.Po szkolewręczyła mi ksero jego akt z sekretariatu.- To wysoce niemoralne - oświadczyła Ame, zerkając na skandalicznydowód naruszenia cudzej prywatności.Uważała jednak, że cel uświęcaśrodki, więc dodała: - No to gdzie mieszka?- W Park Place - odpowiedziała Donny.- Do samochodu, dziewczęta,zabawimy się w paparazzich.Rzecz jasna, nie było żadnego Park Place w Serendipity Falls.Za to byłhotel Parkerhouse.Numer piętra wskazywał na apartament na samejgórze budynku.- Mieszka w hotelu? Dziwne.- Ame spojrzała na mnie ironicznie.Drobinki brokatu na jej wytuszowanych rzęsach błyszczały w słońcu.- Może jego rodzice budują dom - wyjaśniła Donny.- Może.- Zamyśliłam się.Albo demonom ciężko zdobyć kredythipoteczny.Wzruszyłam ramionami.- Jak już mówiłam, nierozmawialiśmy nigdy o jego mieszkaniu.- Nie chciałam obserwowaćhotelu.Wydawało się to paranoiczne.No cóż, miałam obsesję, alewolałam tego nie okazywać.-Wsiądę do samochodu, jeśli pojedziemygdzie indziej.- Plaża? - zaproponowały Donny i Ame chórem.Przytaknęłam szybko.- Chętnie.Kochałyśmy naszą plażę.Gdy byłyśmy tam tylko we trzy, piasek i skaływyciągały z nas tajemnice.Planowałyśmy przyszłość i wyznawałyśmy poszczerbionemu wybrzeżu nasze obawy.Raz nawet piłyśmy tam piwo, zanim Donny zrobiła prawo jazdy.Jejojciec podrzucił nas na trzy godziny i tyle zajęło nam wysączenie jednejpuszki piwa.Minęły chyba kolejne trzy godziny, aż pozbyłam się tegosmaku z ust.Usadowiłyśmy się na kłodzie.Po minach dziewczyn widać było, żeczekają na szczegółową relację z tego, co ukrywałam cały dzień.Wszkole cierpliwie i z humorem znosiły plotki, biorąc pod uwagę, że nieznały prawdzjwej historii.Fakt, że pocałowałam Hadena w obecnościpołowy szkoły, a jednak nie znałam jego numeru telefonu, był conajmniej dziwny.Kiedy widziały nas ostatnim razem, jak uśmiechamy siędo siebie nieśmiało przy ciasteczkach, wyglądaliśmy na prawie obcychludzi, którym daleko do całowania się.Nie wiedziały o moich półsennych wędrówkach, a zwłaszcza o ostatniejnocy, która wszystko zmieniła.Zdaje się, że najwyższy czas, aby imzaufać.Ale czy mi uwierzą?- Haden nie jest do końca zwyczajnym chłopakiem.Wymieniłyporozumiewawcze spojrzenia, ale nie przerwały.- Pamiętacie, co Varnie mówił o złej mocy?Ame pochyliła się bliżej, za to Donny się odsunęła.Skrzyżowała ręce napiersi, jakby chciała się odciąć.- Haden pochodzi z innego.mrocznego miejsca.Varnie miał rację.Karty, dziwne zjawiska.to wszystko prawda.Z wyrazu twarzy Donny wyczytałam, że mi nie wierzy.Nawet niemusiała mówić tego głośno.Ame spojrzała na mnie, jakbym właśnieprzeczytała pięć zwycięskich cyfr na jej kuponie totolotka, i zentuzjazmem czekała na szóstą.Spróbowałam raz jeszcze. - Pamiętacie sen, w którym śniłam o Hadenie, zanim go zobaczyłam? Tobył naprawdę on.W pewnym sensie spotykamy się w jego świecie, kiedyśpię.Można to porównać z Oz, Krainą Czarów albo Narnią, tyle że todruga strona marzeń sennych.Kiedy się budzę, on wraca do tamtegoświata.- Słońce.- Donny położyła swoją dłoń na mojej.- Oz, Kraina Czarów iNarnia to fikcja.Aapiesz to, prawda?W porządku.Spodziewałam się, że nie będzie łatwo ją przekonać - całahistoria brzmiała idiotycznie nawet dla mnie.- A ostatniej nocy w jego świecie, hm [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •