[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jego lordowska mość i ja tylko rozmawiamy.Marcus wiedział, że miała pełne prawo walczyć o swoją reputację.Aleponieważ krew w jego żyłach nadal wrzała, jego reakcja na jej opanowanie byłagwałtowna.- Owszem - nie mógł powstrzymać sarkazmu, który brzmiał w jego głosie.- Lady Regina właśnie wyjaśniała mi, dlaczego przedkłada prywatne duetyponad publiczne.SRPosłała mu spojrzenie tak pełne bólu, że zrozumiał, że jej opanowaniebyło jedynie pozorne.Jej oczy płonęły z gniewu, wymierzyła mu siarczystypoliczek.Zabolało.- Idz do diabła - wykrztusiła.Po czym wybiegła.Kiedy już jej nie było,Iversley zamknął drzwi.- Zasłużyłeś na to.- Na pewno.- Marcus potarł policzek.Jak na elegancką damę miała dośćsilny cios.I dość łatwo wpadała w złość.- Ale ja tylko powiedziałem to, cooczywiste.Iversley pokręcił głową.- Może inna kobieta, na którą pożądliwie patrzysz, zniosłaby to, oraztwoje zniewagi i narzekanie, ale nie lady Regina, obecnie panująca.- Wcale tak na nią nie patrzę.- Marcus odwrócił się do stolika, na którymstała karafka z whisky, i podniósł szklankę, którą tam zostawił.- Kłamiesz.Sam widziałem, jak na nią patrzysz.- Nie inaczej patrzę na inne atrakcyjne kobiety.- Drżącą ręką dolał sobiealkoholu.- Jestem przekonany, że w ten sam sposób patrzę na twoją żonę.- Jeżeli to prawda, wyzywam cię na pojedynek - powiedział oschleIversley.- Bo patrzysz na lady Reginę tak, jakbyś miał ochotę zaciągnąć ją doalkowy.Na litość boską, rzeczywiście tak było.- Każdy mężczyzna, który na nią spojrzy, z pewnością ma na to ochotę.-Wypił do dna whisky.- I co z tego?- Ja tylko mówię, żebyś był ostrożny.Ona nie jest.hm.- W moim typie? Dobrze nam szło, zanim nam nie przerwałeś.I zanim jej nie obraziłem, dodał w myślach.Nie, nie obwiniał się za to.ani też za to, że wyglądała na zawiedzioną.Najpierw eksperymentowała z całowaniem Wicehrabiego Dragona, potem,SRjakby nigdy nic, odwróciła się i oczekiwała, że będzie udawał, że nic się niestało, bo się wstydziła.Bodaj ją piekło pochłonęło!- Dlaczego tutaj przyszedłeś? - zapytał brata.- Katherine powiedziała, że się upijasz.Uznałem, że to niezbyt mądre.Oczywiście, gdybym wiedział, że zajmujesz się.- Nie słyszałeś, co powiedziała lady Regina? Nic się nie stało.Wracajwięc do swoich gości i przyślij po mnie kogoś, kiedy podadzą obiad.- No dobrze.- Iversley otworzył drzwi.- Ale posłuchaj mojej rady - kiedynastępnym razem będziesz zajmował się niczym" z lady Reginą, lepiej zamknijdrzwi na klucz.Kiedy brat opuścił swój gabinet, śmiejąc się, Marcus zazgrzytał zębami.Cholerni, wścibscy krewni.Louisa ze swoimi zapędami do swatania, Katherinez jej pouczaniem i Iversley z irytującymi obserwacjami.Nie chcieli dostrzecprawdy - że Foxmoor i jego siostra byli uosobieniem wszelkiego zła i częściątak zwanego kulturalnego towarzystwa, którego Marcus przez całe życie unikał.Foxmoor był intrygantem, a Regina.Cóż, jeszcze jej nie rozgryzł.Nikt nie zmusił jej, żeby tutaj przyszła i wyjaśniła", po co więc się tym przejmować?Czy rzeczywiście żałowała, że odmówiła zaśpiewania z nim, czy miałajakiś inny powód?To nie miało znaczenia.Po policzku, który mu wymierzyła, nie mogłaoczekiwać, że ich układ dalej obowiązuje.Pewnie da mu to pózniej dozrozumienia, a wtedy on może zażądać, by Foxmoor trzymał się z daleka odLouisy.Więc to on wygra w tej grze.I nie będzie więcej pocałunków.%7ładnych czułych pieszczot ani.Przeklinając pod nosem, trzasnął o stół szklaneczką po whisky.Nie mogłobyć mowy o żadnych więcej pocałunkach.Ta krótka przygoda z pewnościąSRnauczyła lady Reginę tego, co on już wiedział: w żaden sposób do siebie niepasowali.Szkoda, że już teraz marzył, żeby znowu ją pocałować.ROZDZIAA 7Jeżeli twój chmurny wygląd i wymówki nie skutkują, powinnaśzachować szczególną czujność.- Panna Cicely Tremaine, Idealna PrzyzwoitkaAajdak! Bezczelny prostak! Diabeł bez serca! On i jego prywatne duety"- jeszcze pożałuje tych zniewag, już ona się o to postara.Gdyby upierał się, że obraziła go publicznie, i odmówił słuchania, gdybędzie próbowała mu wyjaśniać, wtedy rezygnuje z niego i umywa ręce.Niechspędzi noc, warcząc na każdego, kto wejdzie mu w drogę.Ona by tego niezniosła.Pukiel włosów opadł na jej kark.Nie miała wątpliwości, że ten prostakzniszczył jej kapelusz swoim nieostrożnym obchodzeniem się z nią.Prawdopodobnie uczynił to celowo, aby każdy mógł zobaczyć, że robiła cośskandalicznego.Zaszlochała głośno.Wśliznęła się do alkowy, w której było lustro, i przyjrzała się swojemuodbiciu.Dzięki Bogu, jej kapelusz był nietknięty, fryzura z wyjątkiem jednegopasemka włosów, które wymknęło się z upięcia, też wyglądała dobrze.Szybkoponownie je przypięła.Gdyby nie policzki, zarumienione jak jej różowa halka,nikt by się nie domyślił, że właśnie zajmowała się najbardziej oburzającymzachowaniem z tym.tym gburem.I on uważał, że wie, jak sprawić przyjemność kobiecie - ha! Nie miał otym zielonego pojęcia.SRPopatrzyła na swoje nienaturalnie czerwone usta i skrzywiła się.Nodobrze, prawdopodobnie jednak coś na ten temat wie.Dobrze całował.Nadspodziewanie dobrze.Potrafił sprawić, że kobieta zapominała, jak sięnazywa, przestawała kłopotać się o swoją reputację i o wszystko inne, kiedy onnapiera na nią coraz bardziej i przyciska swoje gorące usta do jej ust.A niech go diabli, dlaczego działał na nią w ten sposób? Powinna byławymierzyć mu policzek o wiele wcześniej, w chwili, gdy pierwszy razgrubiańsko ją pocałował.Albo wtedy, gdy przyciągnął ją i śmiało uścisnął.A już na pewno po tym,jak ośmielił się wepchnąć swój język do jej ust, tak wspaniale, że chciaławiedzieć, jak to by było, gdyby pozwoliła mu całować się trochę dłużej.Wyprostowała się gwałtownie.Co z nią było nie tak? Doprowadził dotego, że zachowywała się jak bezwstydna jawnogrzesznica, nakłaniał, żebypozwalała mu robić ze sobą grzeszne, rozkoszne rzeczy, a ona nawet nie zapro-testowała!Ale stało się tak, ponieważ całował ją tak śmiało, że straciła całą wolę, bysię mu sprzeciwiać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]