[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Urodził się do takiego życia.Był bezwzględnym i kreatywnym strategiempolitycznym, jego umysł przypominał stalową pułapkę, a przywiązanie do szczegółów wpołączeniu z nadzwyczajną pamięcią czyniło go mistrzem w swym fachu.Jakby tego nie byłodosyć, natura pozwoliła mu zwiększyć własną skuteczność, obdarzając go niekłamanym,ujmującym wdziękiem - który doskonale maskował czającą się pod nim żelazną determinacjęi pomagał przekonywać nawet najbardziej zagorzałych przeciwników, gotowych zabrać się zanajbardziej kontrowersyjne kwestie dzielące kraj i naród.Przez ostatnie lata narastało w nim jednak wrażenie, że należy jak najszybciej podjąćodpowiednie działania.Ster polityki - zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej - dostał siębowiem w ręce grupy cywilnych doradców, którzy zaczęli skwapliwie kształtować kraj,dostosowując go do własnej wizji.Ich pozbawione kompleksów, niepohamowane poczuciemisji dla takiego politycznego zwierzęcia jak Drucker było czymś pięknym; metody i taktyka- zapierały dech Wjpiersiach.Najbardziej imponował mu jednak sposób, w jaki wykorzystywali  kadrowanie -oszukańczą technikę upraszczania złożonych, kontrowersyjnych kwestii i strategiipolitycznych poprzez stosowanie potężnych, sugestywnych, oddziałujących na emocje sloganów i obrazów, w celu przekreślenia i podważenia każdego potencjalnego atakuskierowanego na ich politykę.W nowym stuleciu kadrowanie zostało podniesione do rangisztuki, co przejawiało się chociażby w rozpowszechnieniu takich określeń, jak  ulgipodatkowe ,  wojna z terrorem czy  polityka łagodzenia , silnie obecnie zakorzenionych wświadomości społecznej, zawsze trafiających w najczulsze pod względem emocjonalnympunkty wyborców i tworzących przekonanie, że każdy, kto protestuje przeciw tego rodzajumetodom, z definicji musi być zbrodniarzem usiłującym powstrzymać orędownikaniewinnych cierpiących przed zaaplikowaniem im lekarstwa, tchórzem uchylającym się oduczestnictwa w otwartej wojnie z narodem agresorów czy nawet gorzej - nędznikiem zbyttchórzliwym, by sprzeciwić się Hitlerowi.Kadrowanie było skuteczne.Nikt nie wiedział o tym tak dobrze jak Keenan Drucker.A teraz był gotów samemu poćwiczyć się w tej umiejętności.Zerknął na zegarek.Zwołał pilne póznoporanne spotkanie z dostępnymi obecnienajważniejszymi działaczami Centrum, na którym mieli przedyskutować pojawienie sięniewyjaśnionego zjawiska na lodowcu szelfowym.Z kilkoma z nich rozmawiał już przeztelefon; byli - co zrozumiałe - podekscytowani, a zarazem zaniepokojeni.Pózniej miał zamiar przejrzeć znowu kanały informacyjne i sprawdzić, czy operacjaprzebiega zgodnie z planem.Wydawało się zresztą, że owszem, z wyjątkiem drobnejkomplikacji, która pojawiła się w Bostonie.Ale Drucker nie martwił się.W tej sprawie mógłcałkowicie zaufać Pociskowi.Zadzwoniła jego komórka.Rozpoznał po sygnale, że dzwoni właśnie Pocisk.Uśmiechnął się, sięgając po aparat.Powiedzonko  O wilku mowa nigdy jeszcze niewydawało mu się tak trafne.Maddox ze zwykłą dla siebie profesjonalną zwięzłością przekazał Druckerowinajnowsze informacje na temat losu Bellingera, ucieczki Matta Sherwooda oraz jego wypadudo mieszkania martwego już naukowca.Drucker wysłuchał wieści z podziwu godną obojętnością.Maddox nie przepadał zanim.Facet był w końcu politykiem.Człowiekiem z Waszyngtonu.Ale to akurat w nim lubił.Kiedy była mowa o sprawach, w których nie czuł się ekspertem, Drucker nigdy niczego niekwestionował ani nie szukał dziury w całym.Nie miał problemów z własnym ego, nieprzybierał też pozy zwierzchnika, co często zdarzało się biurkowym zwierzchnikom, azwłaszcza politykom, których Maddox uwielbiał w takich wypadkach miażdżyć.Druckerwiedział, że brudną robotę należy zostawić tym, którzy czują się dobrze, brnąc po uszy wgównie, przed czym Maddox nigdy się nie uchylał i nie miał zamiaru tego robić, mimo że jego specjalizująca się w  zarządzaniu ryzykiem i bezpieczeństwem firma znacznie rozrosłasię od momentu, kiedy ją założył przed trzema laty, niedługo po tym, jak został ranny wIraku.Maddox był człowiekiem praktycznym.Miał swój surowy, sztywny kodeks etyczny icechowała go żelazna dyscyplina, którą wykształcił w czasie dwudziestu lat służby w marinesi w jej jednostce specjalnej Force Recon, gdzie początkowo przezywano go  Pociskiem zpowodu wygolonej czaszki o zaostrzonym nieco kształcie.Przezwisko to nabrało bardziejzłowrogiego znaczenia, gdy jego oddział został wybity niemal do nogi w barbarzyńskiejwymianie ognia w apokaliptycznym miasteczku AlFalludża.To właśnie w wyniku tej tragedii skrzyżowały się losy jego i Druckera.Jego oddział świetnie sobie radził w górach Afganistanu.Skutecznie polował natalibów i ich kumpli z al Kaidy.Oczyszczał z nich wzgórza i jaskinie ciągnące się wzdłużgranicy z Pakistanem.Coraz bardziej deptał po piętach bin Ladenowi.I nagle, zniewyjaśnionych, niezrozumiałych przyczyn, został stamtąd wycofany i powierzono mu nowąmisję.W Iraku.I pewnego dnia, w to piekielne popołudnie, dziewięć miesięcy po rozpoczęciuwojny, Maddox stracił czternastu ludzi i ucho.Ci, którzy przeżyli atak, zostawili na polubitwy ręce, nogi i palce.Słowo  ranny nie oddawało potworności ich obrażeń oraz tego, wjaki sposób wpłynęły na ich pózniejsze życie.Maddox wspominał ten dzień za każdymrazem, gdy dostrzegał swoje odbicie w szybie okna lub w okularach słonecznych któregoś zkolegów.Odcisnął się na jego twarzy jako piętno w postaci blizny w kształcie gwiazdy,otaczającej niewielki, żałosny kawałek skóry ucha, który udało się ocalić lekarzom.Nienawidził luster.Za każdym razem gdy widział w nich swoje odbicie, przeżywał nanowo tamten dzień.Nie tylko zresztą tamten dzień, ale i wszystko, co go spotkało pózniej.To, jak został potraktowany, przemielony przez system.To, że na domiar złego zostałokłamany.Podobnie jak cały naród.Wojna okazała się jedną wielką lipą.Katastrofalną lipą.Pózniej na własne oczy widział, uznając to za - dosłownie - zniewagę dla swoich ran, jak cisami kłamliwi dranie, którzy wysłali go na wojnę, od najmniej znaczącego kongresmena pobohatera wojennego, który otarł się o prezydenturę, głosują przeciwko powiększeniufunduszu pomocy tym, którzy tak jak on wrócili do domów z uniemożliwiającymi imnormalne funkcjonowanie fizycznymi i psychicznymi urazami.Patrzył, jak wyławia sięposzczególnych żołnierzy, stawia przed sądem za najdrobniejsze choćby naruszenie zasadzaangażowania i poświęca na ołtarzu polityki, a robili to ludzie, którzy nie wąchali prochunawet z odległości kilkuset kilometrów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •