[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki porannym pytaniom Rysia Dołek uzmysłowił sobie, że Płaszów to nie miejscenawet dla uprzywilejowanych dzieci.Może warto by się skontaktować zSchindlerem? Zachodził tu od czasu do czasu i przechadzał się wokół blokuadministracji i warszta-2217tów pod pozorem kontaktów służbowych, a w rzeczywistości po to, żeby zostawićmałe prezenty i wymienić wiadomości ze starymi znajomymi - ze Sternem, RomanemGinterem i Leopoldem Pfefferbergiem.Gdyby jednak w ten sposób się nie dało, toprzyszło mu do głowy, że może uda się dotrzeć do Schindlera za pośrednictwemBoscha.Sądził, że ci dwaj często się spotykają.Nie tu, w obozie, ale może wbiurach w mieście i na przyjęciach.Widać było, że nie są przyjaciółmi, ale żewiążą ich interesy i wzajemne przysługi.Dołkowi nie chodziło jedynie, a nawet nie przede wszystkim,0 umieszczenie Rysia u Schindlera.Chłopiec potrafił rozproszyć swe przerażeniechmarą pytań.Myślał o swej dziesięcioletniej córce, Niusi, która już niezadawała pytań, tylko była zwykłym chudym dzieckiem z okna w fabryce szczotek,gdzie przyszywała włosie do drewienek, i skąd widziała codziennie ciężarówkiprzybywające do austriackiego fortu.Niusia po prostu wyszła już z wiekuzwierzeń i teraz nosiła swój strach w sobie, bez żadnej podpory, tak jakdorośli.Już nie umiała przytulić się do rodzicielskiej piersi i pozbyć sięstrachu.Aby załagodzić głód, Niusia paliła liście cebuli owinięte w gazetę.Według powtarzających się pogłosek, tego rodzaju środki w Emalii" nie byłypotrzebne.Dołek podszedł do Boscha, gdy ten odwiedził magazyn odzieżowy.Ośmielonypoprzednimi uprzejmościami Herr Boscha -mówi! - błaga go teraz, by pomówił zHerr Schindlerem.Powtórzył swą prośbę i imiona dzieci, tak aby Bosch, któregopamięć z powodu wódki uległa częściowej atrofii, mógł je zapamiętać.- Herr Schindler jest moim najlepszym przyjacielem - odrzekł Bosch.- Zrobi dlamnie wszystko.Dołek niewiele sobie obiecywał po tej rozmowie.Jego żona, Regina, nie miaładoświadczenia w produkcji łusek i naczyń emaliowanych.Sam Bosch też niewspomniał już o sprawie.1 oto, zanim jeszcze upłynął tydzień, wszyscy troje, Regina, Niusia i Rysio,pomaszerowali z Płaszowa na podstawie kolejnej listy z Emalii", za zezwoleniemkomendanta, uzyskanym w zamian222Vza małą kopertę z biżuterią.Niusia, gdy znalazła się w żeńskim baraku naZabłociu, wyglądała jak wychudzona, pełna rezerwy, dorosła kobieta.Rysiozachowywał się tak samo jak w Płaszowie: wszyscy go znali w hali amunicyjnej iemalierni, a strażnicy akceptowali jego poufałość.Regina ciągle sięspodziewała, że Oskar podejdzie do niej w emalierni i powie: A więc to panijest żoną Dołka Horowitza".Wtedy jedynym problemem byłoby, jak wyrazićpodziękowanie.Ale on nigdy nie przyszedł.Nie posiadała się ze szczęścia, żeani ona, ani Niusia nie rzucają się w oczy.Były pewne, że Oskar wie, kim onisą, ponieważ często zagadywał Rysia po imieniu.Inny teraz charakter pytańchłopca uzmysłowił im, jak wiele otrzymali.Obóz Emalii" nie miał osobnego komendanta SS, który by tyranizował więzniów.Nie było stałych strażników.Garnizon zmieniał się co dwa dni; dwie ciężarówkiesesmanów i Ukraińców przyjeżdżały na Zabłocie z Płaszowa, by sprawować nadzórnad bezpieczeństwem podobozu.Płaszowscy strażnicy lubili te przydzielane odczasu do czasu służby w Emalii".Kuchnie Herr Direktora, choć prymitywniejszeniż płaszowskie, przygotowywały lepsze posiłki.Ponieważ Herr Direktor wściekałsię i wydzwaniał do oberfuhrera Schernera, gdy tylko jakiś strażnik, zamiastpatrolować teren wokół ogrodzenia, wszedł do obozu, garnizon trzymał się podrugiej stronie drutów.Służba na Zabłociu była przyjemnie nudna.Z wyjątkiem inspekcji wyższych oficerów SS, więzniowie pracujący w DEF-ie rzadkowidywali strażników z bliska.Jedno ogrodzone drutem przejście wiodło robotnikówdo pracy w emalierni, inne prowadziło do hali zbrojeniowej.Tych, którzy bylizatrudnieni w fabryce opakowań, zakładzie grzejników czy w biurze garnizonowym,prowadzili do pracy i z pracy Ukraińcy - co drugi dzień inni.%7ładen strażnik niemiał czasu nabrać fatalnej w skutkach antypatii do więznia.Tak więc, choć SS wyznaczało granice życia w Emalii", to Oskar nadawał mu ton.Był to ton kruchej co prawda, ale jednak223'stabilizacji.%7ładnych psów.%7ładnego bicia.Zupa i chleb lepsze i w większejilości niż w Płaszowie - około dwóch tysięcy kalorii dziennie, według tego, comówił pewien lekarz zatrudniony w Emalii" jako robotnik.Zmiany były długie,często dwunasto-godzinne, bowiem Oskar był mimo wszystko przedsiębiorcą, którymiał do zrealizowania kontrakty wojenne, a także, oczywiście, chciał zarobić.Trzeba jednak przyznać, że praca nie była nadmiernie wytężona i że wieluwięzniów uważało swój wysiłek za właściwą cenę za ocalenie.Według sprawozdań,przedstawionych po wojnie przez Oskara żydowskiemu Joint Distribution Committee,wydał on milion osiemset tysięcy złotych (trzysta sześćdziesiąt tysięcy dolarów)na żywność dla obozu Emalii".Symboliczne sumy, spożytkowane na podobny cel,można by znalezć w księgach IG Farben i Kruppa, lecz nigdzie nie stanowiły onetak wysokiego procentu zysku jak w księgach Oskara.W Emalii" nikt nie zasłabłani nie umarł z przepracowania, pobicia czy głodu, podczas gdy w samej tylkooświęcimskiej fabryce kauczuku IG Farben dwadzieścia pięć spośród trzydziestupięciu tysięcy robotników straciło życie przy pracy.Jeszcze długo po wojnie ludzie z Emalii" będą nazywać obóz Schindlera rajem.Biorąc pod uwagę fakt, że po 1945 roku byli rozproszeni po świecie, nie możnaich oskarżyć o to, że określenie to między sobą uzgodnili.Słowo to musiało byćw użyciu już w samej Emalii".Był to oczywiście względny raj - niebo wporównaniu z Płaszowem. Emalia" była dla ludzi synonimem ocalenia - a więcczegoś dziwnego, surrealistycznego, absurdalnego do tego stopnia, że bali sięjej przyglądać bliżej, żeby się nie ulotniła.Nowi DEF-owcy znali Oskara tylko zopowiadań.Nie chcieli stawać na jego drodze i ryzykować rozmowy.Potrzebowaliczasu na otrząśnięcie się i przystosowanie do nieortodoksyjnego systemuobozowego.Na przykład dziewczyna o imieniu Lusia.Jej męża niedawno wybrano z masywięzniów na placu apelowym Płaszowa i wysłano z innymi do Mauthausen.Piakała,jakby została wdową, co/resztą wkrótce potem stało się faktem.Zasmuconą zaprowadzono do Emalii".Pracowała tam nosząc zanurzone w emalii naczynia do pieca.Wolno było podgrzewaćsobie wodę na ciepłych maszynach, a podłoga też była ciepła.Ciepła woda byładla niej pierwszym dobrodziejstwem u Schindlera.Oskar kojarzył jej się najpierw tylko z rosłą postacią, przechodzącą wzdłużrzędu pras lub wspinającą się po pomoście.Postać ta nie budziła grozy.Wydawałojej się, że gdyby została spostrzeżona, natura tego miejsca - jedzenie, brakbicia, nieobecność strażników - mogłaby się jakimś sposobem odmienić.Chciałatylko przepracować swoją zmianę nie rzucając się w oczy, a potem szybko wrócićtunelem z drutu kolczastego do baraku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]