[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzień był zimny; kiedy przejeżdżali! przez mostna Wiśle, zaczął padać śnieg.Untersturmfuhrer Góth z przyjemnością pociągnąłwódkę z podsuniętej przez Pilarzika butelki.Minęli imitujące orient portale ipojechali wzdłuż torów tramwajowych, przecinających getto na dwie części.Elegancki Kunde, który w cywilu był agentem celnym i nieobce mu było składaniemeldunków przełożonym, przedstawił zgrabny szkic, Petta Część po lewej stronie- informował - nazywa się Getto B.Jego mieszkańcy, około dwóch tysięcy ludzi,uniknęli wcześniej^ szych akcji" lub są zatrudnieni w przemyśle.Ostatniowydano jednak nowe dowody osobiste z odpowiednimi oznaczeniami: W" dlapracowników wojska,  Z" dla zatrudnionych w aparacie, cywilnym,  R" dlarobotników priorytetowych przedsiębiorstw.Mieszkańcy Getta B nie posiadają tychnowych dokumentów i mają być wywiezieni na Sonderbehandlung.Opróżnienie gettalepiej będzie zacząć od tej właśnie strony.Oczywiście tego rodzaju decyzjetaktyczne należą w całości do Herr Kommandanta.Większa część getta znajduje się po prawej stronie i jest jeszcze zamieszkanaprzez około dziesięć tysięcy ludzi.Będą oni oczywiście stanowić początkową siłęroboczą dla zakładów/' w obozie płaszowskim.Oczekuje się, że niemieccyprzedsiębiorcy i komisarze: Bosch, Madritsch, Beckmann, Sudetczyk Schindler,zechcą przenieść tam z miasta swoje zakłady w całości lub w części.Ponadto,zaledwie około kilometra od obozu, znajduje się fabryka kabli i robotnicy będątam codziennie doprowadzani.- Czy Herr Kommandant - pytał Kunde - ma ochotę pojechać parę kilometrów tądrogą, żeby rzucić okiem na obóz?- Tak - odpowiedział Amon.- Trzeba tam pojechać.Skręcili z szosy w miejscu,gdzie posypane śniegiem wielkiebębny, należące do fabryki kabli, znaczyły początek ulicy Jerozo-176limskiej.Amon Góth ujrzał grupki zgarbionych, okutanych kobiet, które ciągnęłysegmenty baraków - płyty ścienne, elementy okapów - od stacji kolejowej Kraków Płaszów przez szosę i dalej przez ulicę Jerozolimską.Pilarzik poinformował, żete kobiety są z obozu w Prokocimiu.Kiedy Płaszów będzie gotowy, Prokocimzostanie oczywiście zlikwidowany i te robotnice przejdą pod władzę HerrKommandanta.Odległość, jaką kobiety musiały pokonywać dzwigając drewniane elementy, Góthoszacował na około trzy czwarte kilometra.- Cały czas pod górę - dodał Kunde,przechylając głowę najpierw na jedno, potem na drugie ramię, czym dał dozrozumienia, że forma kary jest stosowna, ale opóznia prace budowlane.Obóz będzie potrzebował bocznicy kolejowej, zauważył Góth.On sam wystara się onią w Ostbahnie.Z prawej strony pokazała się synagoga i jej dom pogrzebowy.Przez częściowozburzony mur widać było nagrobki; wyglądały w tej dziurze jak zęby wyszczerzonez otwartych ust zimy.Część terenu obozu do ubiegłego roku zajmował żydowskicmentarz.- Całkiem spory - powiedział Kunde.Herr Kommandant rzucił dowcip, który potem, w czasie rządów w Płaszowie, wielejeszcze razy powtórzy.- Nie będą musieli daleko chodzić, żeby ich pochować.Po prawej stronie stał dom, odpowiedni na tymczasową rezydencję komendanta;następny budynek, duży i nowy, zajmie administracja.Dom pogrzebowy synagogi,częściowo już wysadzony w powietrze, będzie służył jako obozowa stajnia.Kundewskazał na dwa kamieniołomy, obydwa już na terenie obozu.Jeden znaj-(lował sięna dnie małej dolinki, drugi na wzgórzu, za synagogą.I lerr Kommandant zechce zwrócić uwagę na będący w budowieI1 >r dla wagoników do transportu kamienia.Gdy tylko pogoda pozwoli, budowatoru znów ruszy.ifc Pojechali na północno-wschodni kraniec nowego obozu, a dro-IBi, ledwie przejezdna z powodu śniegu, prowadziła szczytemRvzniesień.Kończyła się na dawnym austriackim forcie ziemnym,Usla Schindlera177Ikolistym wale otaczającym głęboką, szeroką nieckę.Dla artyle-rzysty byłaby toważna reduta, której działa mogłyby flankować szosę wiodącą z Rosji.Dlauntersturmfuhrera Gótha było to jed-.nak bardzo dobre miejsce na wykonywaniekar dyscyplinarnych.Rozciągał się stąd widok na cały obszar obozu.Teren był nie zabudowany,ozdobiony żydowskim cmentarzem, rozłożony na stokach dwu wzgórz.Przy tejpogodzie wyglądał jak dwie strony niemal nie zapisanej książki, otwartej itrzymanej pod kątem, nieco bokiem do stojącego na ziemnym wale obserwatora.Uwylotu doliny widniał wiejski dom z szarego kamienia, a obok niego, na zboczu,między świeżo postawionymi barakami, poruszały się brygady kobiet, czarne jakgrupy nut w dziwnej, ciemniejącej poświacie śnieżnego wieczoru.Poganiane przezukraińskich nadzorców wynurzały się z oblodzonych uliczek za Jerozolimską, ztrudem pięły się po białym zboczu i kładły elementy tam, gdzie im wskazaliinżynierowie SS w filcowych kapeluszach i cywilnych ubraniach.Untersturmfuhrer Góth przyznał, że nic ma zastrzeżeń co do tempa pracywięzniarek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •