[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ledwie zauważyła, że ktoś podniósł ją z podłogi.- Amalie, co się stało? - spytał Ole, przytulając ją mocno do siebie.- Miałam sen - mówiła, szlochając.Drżała, nie potrafiła się opanować.Wystraszona, pokręciła głową i otarła łzy.- Widziałam Bragego.Trzymał w dłoni nóż rzeznicki, był gotów cię zabić!Na twarzy Olego pojawił się delikatny uśmiech.- To tylko zły sen, Amalie.Azy wciąż spływały jej po policzkach.Zatopiła się w jego ramionach.- Jesteś roztrzęsiona po tym wszystkim, co działo się w ostatnim czasie.Uspokój się,najdroższa.Amalie nie odpowiedziała.Pozwoliła, by głaskał ją po plecach.Po chwili podniosła naniego wzrok.- Tak bardzo się przestraszyłam - wyszeptała resztką tchu.Ole pogładził ją po głowie.- Już ci mówiłem, to był tylko zły sen.Stali tak, patrząc sobie głęboko w oczy.Wiedziała, że chciał ją pocałować.Delikatnieszukał ustami jej ust.Amalie odwzajemniła jego pocałunek.Ole wypuścił ją na chwilę zeL RT swych objęć, jego oczy płonęły.Wziął ją za rękę i poprowadził za sobą do łóżka.Tam położylisię koło siebie.Pomiędzy nimi nie padło ani jedno słowo.Nie musieli nic mówić.Ich spojrzenia mówiływszystko.Amalie wsunęła dłoń pod pierzynę i dotknęła jego pleców.Przepełniała ją rozkosz.Zdą-żyła już zapomnieć o strachu.To był tylko zły sen.Ole położył się na plecach i przyciągnął ją do siebie.Amalie ułożyła głowę na jego torsiei westchnęła zadowolona.- Jesteś szczęśliwa? - spytał łagodnym głosem.- Tak, Ole, jestem szczęśliwa.Chyba zapomniałam już czym jest szczęście, ale wróciłeś iprzypomniałeś mi o tym.Ole uśmiechnął się, słysząc jej wyznanie.Odsunął się trochę, a ona spojrzała w jego sza-re oczy.- Nie musimy dziś wychodzić z łóżka.Możemy tu zostać, rozmawiać i.- Czyżbyś nie miała mnie jeszcze dosyć po dzisiejszej nocy? - spytał, drażniąc się z nią.- Nie, nigdy cię nie będę miała dość.Ole odwrócił się i spojrzał na łóżeczko Kajsy.- Nasza jedynaczka śpi jeszcze głęboko.Chyba jest takim samym śpiochem jak jej ojciec- dodał.Zaczął bawić się włosami Amalie.- Masz piękne włosy.Nigdy ich nie obcinaj.Amalie pokręciła głową.- Lubię długie włosy.Wiesz o tym.- Tak, wiem.No, ale chyba najwyższy czas, by wstać z łóżka.Na dworze jest już widno,obowiązki wzywają.Amalie było przykro.Chciała mieć go cały czas przy sobie, choć wiedziała, że to nie-możliwe.Mimo to przytrzymała go, gdy chciał wstać z łóżka.- Nie idz jeszcze, mój drogi mężu, powiedziała kokieteryjnie.Ole natychmiast był znów przy niej, przycisnął twarz do jej piersi.- Duszę się! - krzyczał i śmiał się na przemian.Amalie potargała włosy Olego, który podniósł się i spojrzał na żonę.- Możemy powtórzyć to dziś wieczorem, moja ukochana - powiedział, po czym wysko-czył z łóżka.- Ogolę się jeszcze przed wyjściem.L RT Amalie wiedziała, że nie było sensu dłużej go zatrzymywać, sama również wstała z łóż-ka.Zdjęła koszulę nocną i stanęła przed nim naga.Ole spojrzał na nią przekornie.- Robisz to celowo, Amalie?- Nie - odparła niewinnie, choć miała nadzieję, że rozbudzi w nim żądzę.Ole odwrócił się i nalał trochę wody do miednicy.- Chętnie zostałbym tu z tobą, ale wiesz, że mam swoje obowiązki.- Tak, słyszałam to już wiele razy.- Amalie otworzyła szafę, by wyciągnąć brązową weł-nianą sukienkę, którą od razu powiesiła na krześle.Potem podeszła do Olego i przejechała palcem po jego szerokich barkach.Mąż zaśmiał się głośno.- Nie kuś mnie już.Mogę zaciąć się przy goleniu.Ole miał na twarzy mydlaną pianę, co bardzo rozbawiło Amalie.- Wygląda to tak, jakbyś miał białą brodę.Ole przejechał ostrożnie brzytwą po policzku, po czym zanurzył ją w wodzie.- Ależ ja nie jestem jeszcze taki stary - odezwał się, robiąc zabawne miny.Kajsa zaczęła wiercić się w swoim łóżeczku, otworzyła szeroko oczy, po czym stanęła nanóżkach i zaczęła płakać.To już koniec zabawy we dwoje.Amalie wzięła córeczkę na ręce.- Dobrze spałaś, moja mała? - spytała, tuląc się do jej policzka.Kajsa była niecierpliwym dzieckiem.Teraz odsuwała się od mamy.Chciała jak najszyb-ciej znalezć się na podłodze.- Dobrze już, dobrze.Możesz posiedzieć na razie sama - powiedziała czule Amalie.Postawiła Kajsę na podłodze.Dziewczynka zaczęła biegać niezdarnie po pokoju, a pochwili schyliła się i podniosła lalkę, która leżała w kącie.Ole uśmiechnął się tkliwie.- Kajsa ma silną wolę, poradzi sobie w życiu.Cieszę się, że nie jest krucha jak jej lalka.Moja córeczka, wie czego chce.- Tak, mnie też to cieszy.Da sobie radę, jest bardzo stanowczą młodą damą.Ole zdążył już się ogolić, założyć sweter i spodnie.- Pójdę teraz do robotników.Zejdziesz niedługo?- Tak, ale najpierw muszę przewinąć Kajsę i sama się ubrać.L RT Ole uniósł rękę.- Byłbym zapomniał, odwiedziłem wczoraj grób Sigmunda.Dziwnie było patrzeć nawłasne imię wyryte na nagrobku.Chciałem pomówić z księdzem, ale wyjechał w jakiejś spra-wie.Pózniej zajadę jeszcze do kościoła.Amalie siedziała przed lustrem, wzięła do ręki szczotkę do włosów, ale teraz ją odłożyła.Spojrzała przed siebie.- Często odwiedzałam twój grób.Widziałam cię tam, słyszałam twój głos.Gdy miałamwyjść za mąż za Mittiego, spytałam, czy.- Spojrzała mu prosto w oczy.- Dałeś mi wtedyswoje błogosławieństwo, słyszałam to.Ole ukucnął przed nią.- Wiem, że było ci ciężko.Ale teraz jestem przy tobie.Nie mogłaś mnie widzieć, ani sły-szeć.Musiało ci się wydawać.Amalie skinęła głową.- Tak, pewnie masz rację.Tak bardzo tego chciałam.Musiałam dostać twoje błogosła-wieństwo.Ole dotknął jej policzka.- Nie myśl już o tym.Chcę mieć koło siebie szczęśliwą Amalie.Uśmiech bardziej dociebie pasuje.Amalie ponownie przytaknęła.- Będę się uśmiechała.Ole wstał zadowolony.- Dobrze, w takim razie do zobaczenia.- Tak, Ole, do zobaczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •