[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Aha - powiedziała Grace po chwili.- Jesteś tego absolutnie pewna? Toznaczy.one się przecież aż tak dobrze nie znają.- Dopiero przed chwilą dorwałam się do telefonu.Moja komórka jest wciąż uRicka.Rozmawiały okropnie długo.Mama się do niej kleiła jak gówno do buta.O,przepraszam.- Nie szkodzi.Czy wiesz, co powiedziała Allegra?- Tak dokładnie to nie, ale wnioskując po mamie, była wściekła.- 326 -SR- Dlaczego? Przecież to nie moja wina, że znalazłam w swoim domu cennemalowidła.- Jednak jej o nich nie powiedziałaś.Uważa, że ją oszukałaś.Grace westchnęła głęboko.- Ale ona nie wie, gdzie mieszka Flynn - zapewniła Demi tonem osobyzadowolonej z siebie.- Nie podałam jego adresu.- Zwietnie, Dem! Dobrze zrobiłaś.Jak ci się to udało?Grace usiłowała mówić tonem gratulacji; wiedziała jednak, że nie był to takiwielki sukces, jak sądziła Demi.Bo ona, Grace, przed nieuchronnym najazdemAllegry, a prawdopodobnie także i brata, zyskiwała zaledwie kilka dni czasu.- Nie było to takie trudne - wymamrotała Demi.- Po prostu go nie znam.- O.I przypuszczam, że Allegra zna teraz numer telefonu? Grace wzięładługopis i zaczęła rysować kwiaty na marginesie jakiejś gazety.- Tak.Przykro mi, Grace! Ja nie chciałam.Nie chciałam im nic powiedzieć.Demi wydawała się naprawdę skruszona, a Grace z łatwością mogła sobiewyobrazić, jak trudno było dziewczynie nie odpowiedzieć na wszystkie pytaniaHermii.- Wiem, że nie chciałaś.W porządku.Ale teraz lepiej już pójdę i zastanowię się,co robić.- Ja też muszę kończyć.Mama mnie zabije, jeśli się dowie, że cię ostrzegłam.- Nie martw się.Na pewno wszystko będzie dobrze - zapewniła Grace, wcalenie mając takiej pewności.- No tak - powiedziała po odłożeniu słuchawki.- Wszystko się wydało.Po czym opadła na biurowe krzesło Flynna.- A czy wskutek tego ktoś tu już pędzi, żeby się z tobą rozprawić? - zapytałFlynn.Grace roześmiała się wbrew własnej woli.- Nie, jeszcze nie.Zostało nam to oszczędzone, bo Demi nie zna twojegoadresu.Biedactwo.Dręczy ją poczucie winy.- A ja myślę, że jej matka rzuciła się na nią i wyciągnęła z niej wszystko zapomocą tortur.- 327 -SR- Tak.Nie mam pojęcia dlaczego.- No to się zastanów! Ma przecież okazję odegrać się na kobiecie, która zabrałajej męża! Nie może jej przepuścić!- Ale ja jej nie zabrałam Edwarda! To znaczy: nie zrobiłam tego celowo.ZanimEdward mnie poznał, byli już w separacji.- Stwierdzam to z wielką niechęcią, ale mężczyzni zawsze tak mówią, nawetjeżeli to nieprawda.- Ale to była prawda! Och, mniejsza z tym.To było bardzo dawno.Co ja terazmam zrobić w związku z Allegrą?- A musisz coś robić?- W końcu będę musiała.Jestem bezpieczna tylko przez kilka najbliższych dnipodczas pobytu w twoim domu.Potem ona może w każdej chwili zaatakować.Uśmiechnęła się, usiłując zlekceważyć zdenerwowanie przyprawiające ją omdłości.Trudno było uwierzyć, że przed niecałymi pięcioma minutami ona i Flynnznajdowali się w drodze na górę.Teraz miłosne igraszki wydawały jej się czymś taksamo niemożliwym jak latanie w powietrzu.Flynn podszedł do niej i zmusił ją, żeby wstała z krzesła.- Chodzmy stąd, usiądzmy wygodnie i porozmawiajmy.Jestem przekonany, żesytuacja nie jest aż taka zła.- Ludzie zawsze tak mówią, kiedy nie chodzi o ich własny kłopot.Uśmiechnęła się, próbując się z nim droczyć, ale właściwie jej się to nie udało.- Wiem.Ale wspólnymi siłami możemy coś wymyślić.Usadowiona na wygodnej sofie, z kieliszkiem doskonałego wina, Gracerzeczywiście poczuła się trochę lepiej.Wiedziała jednak, że to chwilowe.- Chodzi o to.- zaczęła wyjaśniać Flynnowi, który siedział naprzeciwko niejze skrzyżowanymi nogami.Dlaczego dotychczas nie zauważyła, że jest takiprzystojny? Zastanawiała się nad tym przez chwilę, co nie pozwalało jej skupić się naproblemie.- Chodzi o to, że Allegra i Nicholas najprawdopodobniej będą twierdzili, żemalowidła należą do nich, bo nie stanowią elementu instalacji i wyposażenia domu.- Ależ stanowią.Mówiłaś chyba, że ten Ran, mniejsza o nazwisko, tenkonserwator, musiał je odpiłować czy też usunąć je, odkręcając śruby?- 328 -SR- No tak, ale gdyby zostały namalowane na okiennicach, stanowiłyby częśćdomu.A tak nie są jego częścią.- Moim zdaniem fakt, że zostały przybite gwozdziami czy przykręcone śrubami,świadczy o tym, że są.- Ty tak sądzisz, bo chcesz, żeby one były moją własnością i żebym dzięki temumogła ci oddać pieniądze, które mi pożyczasz, ale Allegra i Nicholas na pewno będąsądzili inaczej.- Z pewnością nie okażą się tak nierozsądni.- Tam gdzie w grę wchodzą pieniądze, ludzie są zawsze nierozsądni.- To prawda.Grace podwinęła pod siebie nogi i zamknęła na chwilę oczy.- Rozpalę ogień - powiedział Flynn.- A potem zrobię dobrą kolację, którąrazem zjemy.Następnie pooglądamy telewizję i przygotuję ci gorącą kąpiel zbąbelkami.Rano wszystko wyda ci się lepsze.Grace zamknęła oczy i westchnęła.- Nie, nie wyda się.Będę wtedy miała więcej energii i w związku z tym będęsię jeszcze bardziej martwiła.- Naprawdę wierzysz, że Allegra i twój brat będą próbowali cię zmusić dooddania im malowideł?- Nie jestem tego tak do końca pewna.Ale Allegra bardzo na mnie naciskała,żebym sprzedała dom.A jeżeli próbowała odebrać mi dom, to przecież nie cofnie sięprzed odebraniem mi malowideł?- Nie znam Allegry.Nie wiem, do czego jest zdolna.Ale nie sądzę, żeby byłapotworem.- Mam nadzieję, że nim nie jest.Jednak Nicholas bardzo lubi pieniądze, więcmoże ją podbechtywać.Flynn przyglądał się Grace przez chwilę, która wydała jej się wiecznością.- Powiem ci coś, kochanie.Uwolnię cię od jednego z twoich zmartwień.- Już to zrobiłeś, proponując mi pożyczkę.- Chodzi o inne zmartwienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]