[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy był to wyraz gniewu, zawstydzeniaczy zażenowania, Fanny nie potrafiła określić. Przepraszam cię, najdroższa Fanny, że kazałam ci czekać.Odbyłamniedawno wielce nieprzyjemną rozmowę ze szwagrem. Mattie zabawiała mnie rozmową.Miałyśmy co wspominać: BrookStreet, la belle France, Hanover Square, nie brakowało nam tematów.Do-wiedziałam się przy okazji, że nie porzuciła zamiaru odszukania swego mę-ża! Korneliusza Browna!  dokończyły razem.Jane wpatrywała się w nie zafascynowana. Słyszała, że zamieszkał w Egipcie!  powiedziała Rose. Nadalwcale nie pragnie go odzyskać.Chce mu tylko dać nauczkę za złe zacho-LRT wanie!  Kuzynki roześmiały się, jakby się nigdy nie rozstawały. Napewno ci powiedziała, że znalazłyśmy wspaniałe nowe lokum.Och Fanny!Na South Molton Street, tuż obok Brook Street!Nagle wizyta George'a stała się odległa niczym niemiłysen. Przyjechałam do Londynu, żeby załatwić pewne pilne sprawy wimieniu taty  wyjaśniła Fanny. Z Wentwater prosto do ciebie, prze-praszam za pózną porę.Horacy musiał się zgodzić na naszą samotną wy-prawę do gniazda bezbożników, jakim jest Londyn, ponieważ sprawa doty-czy finansów.Papa dal mu do zrozumienia, iż na tym skorzysta! Więc otojestem! Nie było czasu, żeby cię uprzedzić listownie.Mogę się zatrzymać uciebie na South Molton Street przez kilka dni? Oczywiście!  Rose nie mogła się przestać uśmiechać.Uśmiechałasię i uśmiechała do kuzynki i jej córeczki.Rozmawiały przez całą noc, nie poszły do łóżek.Próbowały ułożyć ma-łą Jane do snu w nadpalonym łożu Rose. Ono płonie!  zawołała dziewczynka, tuląc się do mamy. Miałam mały wypadek  usprawiedliwiała się zawstydzona Rose. Już nie płonie.Fanny kołysała córkę na kolanach, opowiadając o rodzinie w Indiach.Wreszcie Jane Harbottom, lat prawie pięć, zasnęła wśród nadpalonego tiuluwsłuchana w śmiech matki i ciotki wspominających dzieciństwo. Powinna przespać całą noc  powiedziała czule Fanny, odgarniającwłoski z czoła małej Jane. Jest nerwowa. Westchnęła. Boi sięswojego ojca, więc żywi przekonanie, że świat jest pełen mężczyzn i chłop-ców, którzy wrzeszczą.Sądzę, że czuje się bezpiecznie jedynie, kiedy śpi. Mały Horacy też wrzeszczy?LRT Fanny wciąż patrzyła na córkę. Mały Horacy, w którego, rzecz jasna, Janey jest wpatrzona jak w ob-razek, to kopia swego ojca.Chodzi jak on, mówi jak on i naśladuje jegosposób traktowania ludzi.Kocham małego Horacego nad życie i wiem, żenie ponosi za nic winy, lecz. Fanny zakryła na chwilę oczy dłońmi.Czasem bardzo go nie lubię.Kuzynki w ciszy schodziły po schodach.Mattie rozpaliła ogień i przy-niosła im gorącej czekolady, jak przed laty.Przez całą noc rozmawiały, śmiały się i płakały.Rozmawiały, jakby całelata nie miały z kim.Fanny opowiedziała o wstrząsie, jaki przeżył Horacypo przeczytaniu jednego z pierwszych nieocenzurowanych listów Rose ijego stanowczej odmowie puszczenia żony do Londynu.Zona pastora musipozostawać u jego boku, napisał do rodziców Fanny ku ich zdumieniu.Jestpotrzebna o każdej porze.To poświęcenie uczynione wobec Boga.Całaliczna rodzina stawiła się w Wentwater przed podróżą do Indii zaniepoko-jona dziwnym zachowaniem Horacego.Matka Fanny chciała przesunąć da-tę wyjazdu i zostać do narodzin pierwszego wnuka, lecz wszystko już zo-stało przygotowane do wielkiej wyprawy.Pożegnali się z Fanny ze łzami woczach.Machała im, stojąc w obrośniętej kapry folium bramie plebanii,póki powóz nie zniknął za zakrętem.Sama przeszła przez pierwszą ciążę, aniedługo potem poczęło się drugie dziecko.Rose opowiedziała o własnychutraconych dzieciach i o tym, że być może nigdy nie będzie ich miała.Fan-ny przytuliła ją mocno, nie mówiła nic o woli bożej. Widziałam ją  płakała rozdzierająco Rose. Miała takie maleń-kie rączki.Azy Fanny padały na włosy przyjaciółki.Kiedy ogień zgasł po raz pierwszy, rozpaliły go na nowo.Za drugim ra-zem owinęły się szalami i przytuliły do siebie na sofie.Zwiece się wypaliły,zapaliły następne, potem rozmawiały w ciemnościach.Zegary nierównowybijały godziny.Fanny rozpoznała stary zegar z Genui.LRT Pierwsze promienie słońca przedzierały się przez zasłony, a one wciążmówiły.Rose opowiedziała Fanny o rozmowie na temat swojego mężapodsłuchanej w teatrze, beztroskim śmiechu znajomych kobiet dobiegają-cym zza czerwonych aksamitnych kotar, o prawdziwej przyczynie śmierciHarry'ego.Fanny ze świstem wciągnęła powietrze.Wreszcie dowiedziałasię o ukamienowanej kobiecie z Aleksandrii oraz francuskim uczonym, któ-ry powiedział Rose o dziecku.Słuchała wstrząśnięta.Ani jednym słowemczy gestem nie zdradziła, że kiedyś skryta za wachlarzem śmiała się z wy-muskanego czarusia, za jakiego uznała kapitana Harry'ego Fallona.Roseopowiedziała też o pospiesznym ślubie George'a, jego związku z Wil-liamem, swojej nieudolnej próbie szantażu.Podobna sprawa wyszła na jaww Wentwater, zdradziła jej Fanny.Horacy tak głośno grzmiał z ambony, żeparafianie z niepokojem zerkali na strop.Rose opisała przyjaciółce, jakwyglądał smętny powrót z Paryża, i wyjaśniła, jak doszło do podpaleniałóżka.Fanny opowiedziała o wujku Horacego, biskupie, który oczekiwał,że będzie obcinała mu paznokcie u nóg.Przyjaciółki roześmiały się, niecosmutno.Nocne opowieści odebrały im ochotę do szczerego śmiechu.Bar-dzo długo siedziały w milczeniu.Zegary głośno odmierzały czas.Prawie spały z otwartymi oczami.Takje zastał poranek. Rose  przemówiła wreszcie Fanny. Kiedy odebrałam list odciebie przesłany z Paryża, podpisany twoim własnym ślicznym hieroglifem,jak przed laty, nagle poczułam się przytłoczona zmianami, które zaszły wmoim życiu.Nie miałyśmy wątpliwości, że małżeństwo to coś dobrego!%7ływiłam przekonanie, że Horacy poszerzy mój świat i moją wiedzę.Alejemu moja wiedza przeszkadzała, Rose.Doszło do tego, że dla świętegospokoju zaczęłam udawać, iż nie mam o niczym pojęcia.Spójrz, do czegodoprowadziły nas nasze małżeństwa.Umniejszyły nas.Chociaż muszę muoddać sprawiedliwość  Horacy język grecki zna!  Wybuchły perli-LRT stym śmiechem w szarym świetle poranka.Doświadczenie nauczyło je, żeznajomość języka greckiego nie bardzo przydaje się w życiu. Ale może pomóc w rozszyfrowaniu tajemnic świata. Rose wpro-wadziła kuzynkę w historię kamienia z Rosetty.Mówiła o tekście wyrytymw trzech językach, wspaniałej zbieżności nazwy z jej imieniem i wszyst-kich cudownych rzeczach widzianych w Paryżu.Pokazała jej również pe-any na cześć Ptolemeusza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •