[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zamknij się poradził syn kaletnika& & Razwijar!Pod nim była tratwa, nad nim ciemne, zaciągnięte chmurami, nocne niebo. Chodz jeść powiedział Auks. Już idę Razwijar podniósł się, czując każdy zdrętwiały mięsień.Strasznie się wymęczyłw czasie długiej wędrówki od Pękatego Boru do Kamiennej Strzałki.Martwa osada, rodzinnawieś Jaski, była pusta, a obok wspólnej mogiły, na brzegu, poruszany wiatrem, umocowany byłjeszcze jeden tęczowy akt urzędowy, który głosił: Imperator boleje nad każdym swoim poddanym.Razwijar spalił ten papier.Nad tratwą unosił się zapach pieczonej ryby.Piecyk był znakomity, drwa paliły się wolno irówno.Dzisiaj rano Auks nałowił ryb w strumyku gołymi rękami, Jaska zachowała je, zawijającw liście łopianu i teraz piekła, posypawszy grubo solą.Razwijar jadł, rzucając ości w ogień.Zupełnie się ściemniło. Przyjdzie nam spać po kolei powiedział chimajryd. Nie widzę przyczyny, dla którejci flisacy nie mieliby zarżnąć nas we śnie, ograbić i zrzucić do morza. Oni się boją powiedziała dziewczyna. Czego? Nie wiem.Po prostu czuję.Może sami myślą, że my ich zarżniemy i zajmiemy ich tratwę? Wielki mi skarb wyburczał Auks. Tutaj rzeczywiście nie Razwijar obgryzał rybią głowę. Ale na wewnętrznychmorzach brakuje drzew.Drewno ma wysoką cenę. Na wewnętrznych morzach& zaczął chimajryd i nagle gwałtownie uniósł głowę. Toznaczy, że oni płyną w kierunku Osiego Nosa? Tak potwierdził rozmówca. Popłyńmy z nimi gorąco poprosił Auks. Razwijar, co ty opowiadałeś o tymKwitnącym Rogu, możesz przypomnieć?Ten uśmiechnął się: Okrągły Kieł, nie najdalsza, ale jedna z najpiękniejszych wysp& O świcie ukazała się nahoryzoncie, zielona, kwitnąca, otoczona spokojną wodą.Wpłynęliśmy do portu, gdzie już stałowiele statków, gdzie nad górnymi cumami kołysały się latające kule, a odświętnie ubrani ludzie,spacerując po wąskim nadbrzeżu, witali każdy okręt, jakby spotykali znajomych& . Co to takiego górne cumy? Nie wiem. Jedzmy tam powiedział chimajryd. Co ty na to, Jaska? Razwijar zdecyduje z wyraznym chłodem powiedziała dziewczyna i Auks speszonyzamilkł.Przez całą noc po bitwie chimajrydowi dokuczało pragnienie.Jezdziec co pół godzinypodnosił menażkę do jego ust.Dziewczyna prawie do świtu przeleżała cicho, ni to we śnie, ni tow letargu.Nad ranem doszła do siebie i przestraszyła się ciemności.Razwijar rozbudził świetlikiw słoju, położył głowę Jaski na swoich kolanach i tak siedział dopóki nie nastał ranek.Cały dzień nosił ją na rękach, ani na chwilę nie zostawiając samą.Dziewczyna najpierw byłabezwolna, potem chwyciła go za szyję, a jeszcze pózniej zaśmiała się: Wiesz& jeśli komukolwiek opowiem, że taki potężny żołnierz, wojownik wszech czasów iwszystkich narodów nosił mnie na nocnik& To wielki zaszczyt nosić na nocnik potężnego maga odpowiedział bez uśmiechu.Tymczasem chimajryd doszedł do siebie po ranach i wstrząsie.Heks kolejny raz zdziwił się,jak szybko wracają mu siły.Rano Auks ledwo chodził, wieczorem już skądś wrócił, głowęwcisnął w ramiona, ni to przygnębiony, ni to w poczuciu winy. Razwijar& Mogę cię prosić na słówko?Po raz pierwszy tego dnia zostawił Jaskę i wyszedł za towarzyszem do sąsiedniego pokoju.Nawarsztacie leżało niedokończone rękodzieło Akki. Byłem dzisiaj u kowala& zaczął Auks, patrząc w bok. Zapytałem go, czy możezrobić ostrogi. Co ty mówisz?! Przeze mnie& Ledwie nie& zaciął się. Ty wszystko dobrze zaplanowałeś, ale&strach silniejszy od rozumu.Szczególnie u mnie.A najlepsze lekarstwo na strach, to ostrogi wbokach.Szybki Tancerz, mój brat, miał rację&Razwijar dotknął jego boku; tam, gdzie pod sierścią można było jeszcze wyczuć starą szramę. JA jestem twoim jezdzcem, czy Szybki Tancerz? Ty pokornie odpowiedział Auks. Nie tknę cię ostrogami.Będę wrzeszczał, bił po głowie, jeśli zajdzie taka konieczność,ugryzę w kark.Ale ostróg nie założę.Na darmo niepokoiłeś kowala.* * *Tratwa niebezpiecznie potrzaskiwała.Fale wlewały się na jej brzeg, jakby starały się zlizaćkorę z mocno związanych grubych pni.Piecyk jeszcze się palił. Kładz się i zakryj po głowę Razwijar pocałował Jaskę w ucho.Chimajryd wyciągnął koce i zajął się rozpakowywaniem bagaży. Jeśli jutro przyleci patrol, niczego nie będę mogła zrobić dziewczyna ziewnęłanerwowo. To naprawdę straszne być magiem.Auks okrył Jaskę kocem.Okrywając, niby przypadkiem pogładził ją po ramieniu.Nieodpowiedziała ani gestem, ani słowem. Mam popilnować? odczekawszy, zapytał chimajryd. Zpij, póki można odezwał się jezdziec. Ja poczytam.Auks odszedł od piecyka w ciemność, na skraj tratwy.Razwijar wyciągnął z siodłowej torbyskórzany futerał.Zwiatło padło na pożółkłe rulony z ludzkiej skóry.Opuścił ręce i jakiś czassiedział, po prostu spoglądając na rękopisy.Po co szukał tych okropnych zwojów? Niechby gniływ mogile razem ze starcem&Auks wciąż nie wracał.Jaska, z głową ukrytą pod kocem, leżała nieruchomo.Jednaszczególnie wysoka fala rozbiła się o kraj tratwy, podnosząc wachlarz bryzgów, widocznychnawet w ciemności.Razwijar starł z twarzy słone krople, nocą patrol nie zobaczy ani tratwy, aniludzi na niej.Ile dni muszą jeszcze płynąć pod odkrytym niebem, bez możliwości ukrycia się?Wstał, i ostrożnie stąpając po kłodach, poszedł szukać chimajryda.Półczłowiek siedział naśliskich kłodach niebezpiecznie blisko wody, cały mokry od czubka głowy po sam ogon. Auks!Ten otrząsnął się, rozbryzgując krople na wszystkie strony.Razwijar nie widział jego twarzy. Postanowiłeś się wykąpać? sucho zapytał Razwijar. Nie.Zalała mnie fala z ponurą miną potarł ucho. Posłuchaj& ona mnie& jakbymbył pustym miejscem. Ona cię lubi i ceni. Ceni.Tak! Wiele tobołków mogę dzwigać na grzbiecie. Auks powiedział Razwijar. Teraz nie jest dobry czas, aby wyjaśniać stosunki międzywami.Jest jej bardzo ciężko. Wiem chimajryd nie patrzył mu w oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]