[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Turyści, jakby kompletnie pozbawieni instynktusamozachowawczego, puścili w nich kamery wideo, okrążając Dżajresa i zatrzymanych. Co się dzieje? Kierownik zmiany złapał Sajelę za kamizelkę. Inspektorze Sajela! Aresztowanie wyszczerzył się Mrszanin.To była jego chwila triumfu. W ramachporozumienia Imperium z Terytorium, mamy prawo aresztować ludzkich przestępców na naszychplanetach& Występuje pan oficjalnie? Zabójca znowu pochylił się do przodu.Po raz kolejny zmienił rolę.Sajelę, wystarczająco dobrze znającego ludzi, zaszokowała łatwość jego transformacji.Maniery, ton,język& to już nie był komiwojażer małej firmy.Prędzej wysoko postawiony pracownik korporacjirozmiaru Setiko. Operacyjny kierownik zmiany, Alex Aajkow.Co się dzieje? Panie Aajkow, to nieporozumienie& uznałem, że nie zaszkodzi pogadać w oczekiwaniu narejestrację.Z jakiegoś powodu zwykłe zdanie& Jakie zdanie? Aajkow sposępniał.Konflikty pomiędzy turystami a mrszańskim personelemzdarzały się rzadko.Mrszanie potrafili nie zauważać drobnych wpadek ludzi. Mówiliśmy o rodzinie, o dzieciach i pogratulowałem mu pierworodnego syna& Sam mamsyna& Człowiek odwrócił się i kiwnął na chłopca, jednocześnie oceniając pozycję Mrszanina zbronią.Kierownik zmiany skrzywił się jak od bólu zębów.%7łe też do tej pory znajdowali się ludzie,nierozumiejący płciowych uwarunkowań Mrszan& Sajela, Dżajres& uspokójcie się! On kłamie! On& Sajela omal nie krzyczał.Domniemana obelga, wypowiedziana na głos stałasię rzeczywistością. Ale ja naprawdę się cieszę, że urodził się panu syn! Niech pan milczy, idioto! Aajkow zmierzył mężczyznę nienawistnym spojrzeniem i skoczył doDżajresa. Wyłączyć broń! To pomyłka! Odejdz, homo! wrzasnął Dżajres.Jego pistolety, tracąc cel, szarpały się w rękach.Człowiek obdarzył Sajelę jednym jedynym krótkim uśmiechem.Mrszanin odsunął się, tłumiącpragnienie wejścia pod stół. Nazywam się Key oznajmił zabójca i odwrócił się.Szerszeń w jego rękach westchnął głośno,wypluwając pocisk rozgrzanej plazmy.Wybuch zlał się z wyciem turystów, którzy w końcu uświadomili sobie niebezpieczeństwo.Key znowu popatrzył na Sajelę bez nienawiści, jedynie oceniając stopień zagrożenia.Wynikokazał się zgubny, ale tylko dla ambicji Mrszanina. %7łyj sobie dalej powiedział człowiek.Uniósł szerszenia i palcem przesunął regulator namaksimum.Nad głową Mrszanina zawył pocisk ciężkiego blastera, a odległy kąt sali, w którymmieściła się aparatura kontroli naziemnej, rozbłysnął ogniem.Panika objęła kosmoport znacznie szybciej niż płomień.Sajela wpadł w otępienie i stał bez ruchu, patrząc na Keya.Człowiek, nie zwracając uwagi napierzchających turystów, podszedł do naczelnika zmiany.Aajkow leżał na podłodze, wczepionyprawą ręką w kikut lewej, oderwanej nad łokciem.Key nachylił się i zerwał z pasa naczelnikaplastikową przepustkę służbową.Kierownik zmiany nawet tego nie zauważył.Dymiącej krwawej masy, w którą zamienił się Dżajres, Key nie zaszczycił nawet jednymspojrzeniem.W tym momencie młody towarzysz Keya, do tej pory obojętnie obserwujący całe zajście, sięgnąłdo kabury pod pachą po trzmiela.Sajela zauważył ochroniarzy kosmoportu nieco wcześniej, ale to było bez znaczenia.Pierwszypoziom, na którym się znajdowali, wypełniony był oszalałym tłumem.Ochroniarze, próbującyzjechać tu z wyższych poziomów, stali się idealnymi tarczami w przezroczystych kabinkach wind.Wystrzały trzmiela zlały się w serię.Po sekundzie dołączyły do nich głuche wybuchy szerszenia.Roztopione szkło wind zalało podłogę ognistym deszczem.Nie oglądając się na Sajelę, Key i młodzieniec pobiegli do służbowego wyjścia na pole startowe.Rozdział 9Marjan była naga.Jej ciało, stworzone w tym samym stopniu przez inżynierów, co przez naturę,wydawało się całkowicie nieruchome.Złudne wrażenie& Przynieś mi wody zażądała.Stojący przed lustrem Artur Curtis pospiesznie spełnił żądanie. Podziwiasz sam siebie? Na srebrnej twarzy pojawił się uśmiech.Artur skinął głową. Po co ci Key, chłopcze?Artur zamarł przed swoją ochroniarką , leciutko mrużąc oczy. Już mówiłem. Nie kłam. Głos Marjan był niski i czuły. Cokolwiek chciałbyś zrobić, zapomnij.On jest mój. Imperator żądał, by dostarczyć go żywego. Imperator jest daleko.Mohammadi wyjęła z jego rąk szklankę, upiła łyk, oddała Arturowi i krótko poleciła: Dopij.I zapamiętaj: ja zawsze jestem pierwsza.We wszystkim.Curtis junior posłusznie wypił wodę. Ty nie umiesz się mścić ciągnęła cicho Marjan. Znać granice pomiędzy życiem a śmiercią,cierpieniem a rozkoszą to jeszcze nie wszystko.Zemstę hoduje się jak kwiat, który zakwita tylkoraz& ale nawet nierozwiniętym pąkiem można zachwycać się latami& Marjan& Milcz! Mohammadi gwałtownie przyciągnęła go do siebie. Nie kłóć się ze mną.Dobrzewiesz, jak cię kocham i jak cierpię, kiedy muszę karać mojego chłopca& Lemak kazał mi być na mostku przed wejściem na orbitę Fierny. Carl to stary idiota. Mohammadi z westchnieniem sięgnęła po ubranie i rzuciła Arturowipończochy. Włóż mi je.Chłopiec, klęcząc u stóp mechanistki, naciągał jedwab na metalowe ciało.Po pełnym wrzasków kosmoporcie pole startowe wydawało się innym światem.Mimo ogłoszeniaalarmu przepustka kierownika zmiany zadziałała.Key i Tommy pokonali krótki korytarz i wybiegli zbudynku na rozpalone słońcem betonowe płyty.Nawet pas bezpieczeństwa wokół kosmoportu zastawiony był statkami głównie małymi, któreprzybyły tu na dłużej.Key obojętnie pomyślał, że jeśli ich Pasikonika też tu ściągnęli, to są skazani. Dutch! Tommy chwycił go za rękę, wskazując służbowy samochód pod ścianą.Wskoczyli dootwartego pojazdu i Key z nieśmiałą nadzieją wsunął przepustkę w szczelinę detektora.Silnik równo zawarczał.To był fart zwykłe szczęście, niezależne od ich wysiłków.Key skręcił kierownicę i poprowadziłsamochód na środek pola startowego.Zamrugał indykator bloku bezpieczeństwa Dutch wyrwałurządzenie z pulpitu i wyrzucił na beton.Jeśli nawet było im sądzone zginąć pod dyszami lądującego statku, to taką śmierć można bynazwać wybawieniem od tortur katów SBI. Statek jest na miejscu? zapytał Tommy, przekrzykując ryk silnika. Módl się o to! Key wsunął mu do ręki blaster i skupił się na prowadzeniu.Chłopak uniósł się iprzeskoczył na tylne siedzenie. Wal do wszystkiego, co się rusza! krzyknął Dutch
[ Pobierz całość w formacie PDF ]