[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mary wskazała im skromnie umeblowany salon.- Proszęczuć się jak u siebie w domu.Coś zimnego do picia?Albany leżało w głębi lądu i choć oceaniczne powietrze zaczęłosię już ochładzać, wiatry nie dotarły jeszcze tak daleko na zachód.Danie było gorąco, wątpiła jednak, czy zdoła cokolwiek przełknąć.Pokręciła głową, a sekretarka powiedziała:- Ojciec Jack jest w swoim gabinecie.Zaraz go zawiadomię, żepaństwo przyjechali.I zniknęła.Dana szeroko otwartymi oczyma popatrzyła na Hugh.- Ojciec Jack? - wyszeptała. Ojciec Jack?- Nic nie rozumiem  odszepnął.- Człowiek, którego szukam, jest żonaty i ma dzieci.Jack Ket�tyle nie może być ojcem Jackiem.A jeśli to wszystko to jedno wiel�kie oszustwo?200 - Zaczniemy od początku.-Jak? To jedyne nazwisko, jakie mam, a szukałam wszędzie.- Witam - dobiegł ich głos od drzwi.Dana się odwróciła.Rozpoznała go natychmiast.Twarz byłabardziej dojrzała, włosy raczej siwe niż blond, a czarne spodnie,czarna koszulka z krótkim rękawem i koloratka bardzo się różniłyod kolorowej apaszki i dżinsów.Jednak bez wątpienia był to czło�wiek ze zdjęcia.Uśmiech nie zniknął, choć teraz na obliczu mężczyzny malo�wało się zaskoczenie.- Mary miała rację - powiedział miłym głosem.- Wyglądapani dokładnie tak jak pewna znana mi kobieta, tyle że ona jestw San Francisco.Rozmawiałem z nią dziś z samego rana.Dana z trudem wydobyła z siebie głos.- Nazywam się Dana Clarke i szukam Jacka Kettyle, tylko niewydaje mi się, żeby był księdzem.- Ależ jest  zapewnił ją duchowny miłym tonem.-Jack Jones Kettyle?- No, no.Ktoś zrobił rozeznanie.Zgadza się.- Ksiądz? Powiedziano mi, że jest pan żonaty i ma dzieci.- Mam sześcioro dzieci.Moja żona umarła jednak dziesięć lattemu, a wszystkie dzieci dorosły, postanowiłem zatem zrobić cośze swoim życiem.- Nie sądzę, by żonaci mężczyzni mogli zostawać księżmi- wtrącił Hugh- Jestem wdowcem.Ze względu na niedobór duchownychw parafii zostałem zaakceptowany.Mężczyzni tacy jak ja mają do�świadczenie w sprawach małżeństwa i rodzicielstwa.To zaleta dlaparafii.- Czy księża nie muszą mieć ukończonych studiów teologicz�nych? - drążył temat Hugh.- Owszem.Spędziłem cztery lata w seminarium.Potem rokjako diakon, pomagałem w kościele w weekendy.Pod koniec tegoroku zostałem wyświęcony.Miałem szczęście.- Ponownie sięuśmiechnął. Nie wszyscy księża dostają od razu swoją parafię,201 ale moja akurat utraciła swojego księdza, a ponieważ znałem więk�szość wiernych, logika wskazywała na mnie.To wyjaśnienie również w żaden sposób nie mogło połączyćduchownego z playboyem.Dana nie była pewna, czy odnalazławłaściwego człowieka.- Gdzie ksiądz chodził do college'u?  zapytała go.Ksiądz skrzyżował ramiona i oparł się o krzesło z wysokimoparciem.- Przed dyplomem? W Wisconsin.- Znał ksiądz Elizabeth Joseph?-Jasne, że tak.Złamała mi serce i rzuciła szkołę.- Dlaczego?- Tęskniła za domem i doszła do wniosku, że tam ukończynaukę.- Wie ksiądz, co się z nią stało?- Utonęła - odparł poważniejszym tonem.- To było bardzodawno temu.- Skąd ksiądz wie o jej śmierci?- Wpadłem na naszą znajomą, która o tym słyszała. Chybazaczął zdawać sobie sprawę z tego, że nie są to błahe pytania.- Usiłował ksiądz kiedykolwiek skontaktować się z jej rodziną?- Nie.Jak mówiłem, złamała mi serce.Nie kochała mnie, wo�bec tego poślubiłem inną kobietę.Doszedłem do wniosku, że my�ślenie o Liz jest nie fair w stosunku do mojej żony, więc z tym skoń�czyłem.Mogłem w nieskończoność rozpaczać nad związkiem bezprzyszłości albo żyć.%7łeby dać sobie radę, musiałem zapomniećo Liz.Znała ją pani? - dodał cicho.Dana skinęła głową.- Była moją matką.Jego twarz się rozpromieniła.W następnej chwili wyglądałatak, jakby odpłynęła z niej cała krew.Dana miała czas się przygotować.Nie zaszokowało jej spot�kanie z ojcem, tylko czuła się poruszona faktem, że jest on księ�dzem.- Ile ma pani lat?  spytał ją.202 - Trzydzieści cztery.Urodziłam się siedem miesięcy po wyjez�dzie matki z Wisconsin.Kiedy się w nią wpatrywał, jego oczy wypełniły się łzami.- Naprawdę ksiądz nie wiedział? - zapytała.Pokręcił głową.Po chwili wziął się w garść i popatrzył nadziecko.- To pani córka?- Tak.Przyjechałam z jej powodu - odparła Dana.- Nie chcęniczego od księdza, niczego nie potrzebuję, więc jeśli myśli ksiądz,że zjawiłam się po pieniądze, to się myli.Jestem tu tylko dlatego,że mój mąż i ja.- Hugh Clarke - przerwał jej Hugh i wyciągnął rękę.- Tonasza córka Elizabeth.- Lizzie - poprawiła go Dana.- Ponieważ ma murzyńskierysy, chcieliśmy się dowiedzieć, skąd się wzięły.Ksiądz cofnął się o krok.- Nie jest adoptowana?- Nie.Pomyłka w laboratorium ani romans z przyjacielem rów�nież nie wchodzą w grę - odparła Dana, by z góry położyć kres ewen�tualnym spekulacjom.- Mój mąż wie wszystko o swojej rodzinie, aleja niewiele o swojej.Czy ma ksiądz czarnoskórych krewnych?Duchowny wypuścił powietrze z płuc.Z niepewnym uśmie�chem podrapał się po potylicy.- O rany.Będę się musiał przyzwyczaić do tej myśli.Nie sądzi�łem, że Liz miała dziecko.- Miała  przytaknęła Dana niecierpliwie. Proszę odpowie�dzieć na moje pytanie.- Nie, nie mam.- Skąd ta pewność?- Kilka lat temu moja siostra potrzebowała przeszczepu szpikukostnego.Szukaliśmy w rodzinie odpowiedniego dawcy i w końcuznalazł się odległy kuzyn, ale w trakcie tych poszukiwań odtworzy�liśmy z detalami drzewo genealogiczne rodziny.- Dlaczego potrzebna była transplantacja? - spytała Dana, za�ciekawiona wbrew sobie.203 - Białaczka.Siostra wyzdrowiała.Cud współczesnej medy�cyny.Dane to ucieszyło, ze względu na nieznaną ciotkę i siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl