[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na razie poradził sobie, jak umiał, czyli zachował się nonszalancko.Zapewne wynikało to z tchórzostwa, bo wolał uniknąć drażliwego tematu, skorowzywała go praca.- Dobrze.Przyjdz, kiedy nabierzesz ochoty - powiedział.Micah zaczął gotować syrop z pierwszego wsadu, a to wymagałoskupienia.Nie myślał o Heather ani o Thei.Miał świadomość, że w rafinerii jestpełno ludzi, a ci, którzy zostali na zewnątrz - zarówno dorośli, jak i dzieci -pakują teraz śnieg do plastikowych miseczek na zupę, tacek po gotowychdaniach i aluminiowych foremek.Oprócz uczty w domu na wszystkich czekałakawa.Do wyboru była gorąca czekolada oraz grzaniec z jabłecznika.Wokółsłychać było szmer podnieconych głosów, więc także i Micahowi bezwiednieudzielił się dobry nastrój.Pierwsza porcja soku szybko osiągnęła konsystencję syropu.Wylał go zezbiornika na prasę filtracyjną.Prosto stamtąd przelał do dzbanków i gdy tylkoustawił je na stole obok stosu papierowych kubków, przystąpiono do degustacji.On sam wrócił do wyparki i skupił się na drugim wsadzie.Tym razem jednaknie zakończył procesu na optymalnej dla jakości soku temperaturze siedmiustopni powyżej punktu wrzenia.Gotował dalej, mieszając syrop cały czas izeskrobując go ze ścianek, żeby się nie przypalił.Kiedy zbliżał się momentkrystalizacji w cukier, przelał go do dwóch wiader.Jedno wręczył Griffinowi, adrugie sam wyniósł na dwór, zostawiając przy wyparce Billy'ego i Amosa.Jak tu nie wpaść w dobry nastrój? Otaczali go prawie wszyscy bliscy muludzie: Poppy, Lily i John, Cassie z rodziną, Charlie i Annette z tymi z dzieci,które nie zastępowały ich teraz w sklepie, Camille, Winslowowie, przyjaciółkiHeather - Sigrid, Marianne i Leila Higgins, a także ludziska z przeciwległegobrzegu jeziora oraz z Ridge.Zjawił się nawet Willie Jake, a przecież omijał go434R Sod dnia aresztowania Heather.Micah nie żywił do niego urazy, podobnie jak nieczuł niechęci do Normana Andersona, którym, z typową dla Lake Henrygościnnością, zajmowała się Maida, wyraznie nim zauroczona.Popołudniowe słońce sprawiło, że kurtki i czapki - które w innymoświetleniu wyglądałyby zgrzebnie po całym sezonie - a także podekscytowanetwarze, a nawet zbocza wzgórza połyskiwały złotawo.W pobliżu, na długimstole, stały pudła pełne pączków, beczka konserwowych ogórków oraz piętrzyłysię stosy papierowych talerzyków, serwetek i plastikowych widelców.Ledwo Micah zdążył postawić wiadro na ziemi, a już otoczyła gogromada dzieciaków z pojemnikami napełnionymi śniegiem.Po kolei odbierałod nich naczynia, czerpał chochlą gorący syrop i wylewał na śnieg, kreśląc przytym fantazyjne wzory.Wiadomo było, co się za chwilę stanie.Schłodzony wzetknięciu ze śniegiem syrop stawał się ciągliwy i można go było wyjąć palcamialbo nabić na widelec.Tym cukrowym formom, nazywanym kiedyś klonowymwoskiem", nadano pózniej ładniejsze miano cukru na śniegu".Był pyszny.Alenajlepiej smakował przegryzany pączkami i konserwowymi ogórkami. Cukier na śniegu" należał do niewielu szczęśliwych wspomnień zdzieciństwa Micaha.Wracając myślą do tamtych czasów, kreślił strumieniemsyropu inicjały imion dzieci, żeby sprawić im jeszcze większą frajdę.Starzachichotała radośnie na widok ozdobnego S" na śniegu.Kiedy podstawiładrugie naczynie i oglądając się, rzuciła pytające, a zarazem pełne uwielbieniaspojrzenie na Theę, która trzymała się na uboczu, ulitował się i nakreślił strużkąsyropu fantazyjne T".Star nagrodziła go za to pełnym ognia buziakiem.Odbiegała już, gdy chwycił ją za kurtkę.- Gdzie twoja siostra?- Nie wiem - odpowiedziała.Najwyrazniej w ogóle jej to nie obchodziło.Była zakochana w kimś, kto stanowił cząstkę Heather.- Była u mnie z Rose Winslow - uspokoił go Griffin, który obok nalewałsyrop z drugiego wiadra.- Poszły na wzgórze.435R SSprawdził.Missy siedziała na śniegu z Emmą, Ruth i grupką koleżanek.Pojadała coś z talerzyka i wyglądała na całkiem zadowoloną.Z ulgą powrócił do swego zajęcia.Kiedy dzieci się nasyciły, przyszłakolej na dorosłych i po chwili w wiadrach pokazało się dno.Zdążył pomyśleć,że czas wracać do rafinerii, gdy na podjezdzie ukazał się radiowóz policji z LakeHenry.Postawił wiadra na ziemi.Wmawiał sobie, że to Pete postanowiłsprawdzić, co słychać, lecz po plecach przebiegł mu dreszcz, bo przeczucie byłotak samo dojmujące, jak tamto sprzed trzech tygodni.Nagle uświadomił sobie,że wszystkim dokoła udzieliło się napięcie, ponieważ ucichły śmiechy i tłumznieruchomiał.Ruszył przed siebie.Cassie wysunęła się naprzód, lecz on szedł dalej.Radiowóz zaczął zwalniać, mimo że od domu dzieliła go spora odległość.Potemzatrzymał się i równocześnie otwarły się drzwi po stronie pasażera.Przystanął na widok Heather.Tymczasem ona obeszła maskę, zawahałasię na ułamek sekundy i rzuciła biegiem przed siebie.Wiatr rozwiewał poły jejpłaszcza, rozgarnął włosy.Już z daleka dostrzegł, że płacze, lecz oczy miałabłyszczące jak srebro, a twarz ożywioną ze szczęścia.Zbliżała się ku niemu,biegła do niego.W jednej chwili opuściły go wątpliwości.Nie rozumiał, czemuw ogóle je miał.To, co ich łączyło, nie zniknęło.Wspólne życie, współgraniecharakterów, namiętność - wszystko to cały czas było.Ruszył biegiem, a im bardziej się zbliżał, tym szybciej biegł, aż znalazłasię w jego ramionach, szepcząc jego imię pośród łkań i obejmując za szyję takmocno, że komuś innemu na jego miejscu zaparłoby dech.A Micah? Po tyludniach zmagań z ciężarem w piersi mógł wreszcie swobodnie zaczerpnąć po-wietrza.- Kocham cię - wyszeptała.Odsunęła się nieco, teraz niepewna.- Mogęwrócić? Chcę wrócić.436R SKciukami otarł łzy z jej policzków i przywarł do ust w namiętnympocałunku.Tuląc ją z całej siły i napawając się chwilą z zamkniętymi oczami,poderwał ją z ziemi i obrócił się dookoła.Wirowało mu w głowie, ale takwłaśnie musiało wyglądać przejście z tamtego dawnego życia w to nowe.Wszystko będzie dobrze.Czuł to.Postawił ją na ziemi, nie przestając się uśmiechać - podobnie jak ona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]