[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obwieszczenie? - Wzięłam długopis i zaczęłam bazgrać w zeszycie leżącym przede mną.Shay zajrzał do łacińskiego słownika.- Nie wydaje mi się.To raczej przepowiednia, proroctwo.Ale drugie słowo, volubilis, sugeruje,że nie jest wyryte w kamieniu; no wiesz, tak jak przeznaczenie czy los.Cokolwiek opisuje ta część,jest to coś, co można zmienić, przekształcić.- Więc na końcu jest opis czegoś, co ma się stać w przyszłości? - Z jakiegoś powodu podniosłymi się włosy na karku.Shay burknął z niechęcią.- Nie.Zajrzałem na ostatnią stronę, żeby sprawdzić, czy jest tam może jakaś konkluzja, któranada kształt całej reszcie.170 Dalej odwracał strony, aż dotarł do ostatnich linijek.Mrowienie na karku rozeszło się po barkachi rękach.- Co tam jest napisane?W jego głosie słychać było irytację.- Crux ancora vitae.- Co? - Wstałam i zaczęłam chodzić podenerwowana koło jego krzesła.- To chyba jakieś przysłowie.To znaczy  krzyż jest kotwicą życia".Nie wiedziałem, że ci twoiczarownicy są chrześcijanami.- Przesuwał palcem wzdłuż wersów.Nie przestawałam niespokojnie chodzić wokół stołu.- Na pewno nie są.I ta książka nie jest chrześcijańska.To przysłowie nie ma związku z religią.Musi znaczyć coś innego.- Jakoś w to wątpię, Calla - powiedział Shay.- Jeśli wziąć pod uwagę rodzaj łaciny i to wszystko,czego zdołałem się dowiedzieć o książce, porównując ją z innymi unikatami, takie rzeczy jak pismo,ilustracje, to dość łatwo określić jej wiek.Pochodzi z końca średniowiecza albo początkówrenesansu, więc na pewno ma chrześcijańskie wpływy.No i ta sprawa z krzyżem.- Książka może i pochodzi ze średniowiecza, ale jej treść nie.Starożytni są starsi od chrześcijan.- Ale jeśli jest przedchrześcijańska, a nie średniowieczna, to co to oznacza, do diabła? - Shayodsunął od siebie tom i prychnął zdegustowany.- Ktoś powinien porozmawiać z tym głupkiem, jakpowinno się kończyć powieść.%7ładnej konkluzji, tylko jakieś marne przysłowie.I obrazek.Zatrzymałam się o krok od jego krzesła.- Obrazek?- Tak.Rysunek krzyża.- Przyciągnął książkę z powrotem do siebie i spojrzał na ostatnią stronę.-To chyba potwierdza twoje przekonanie, że książka nie jest chrześcijańska.Ten krzyż nieprzypomina żadnego z tych, jakie widziałem.171 Przysunęłam się do niego odrobinę bliżej, z łomoczącym sercem.- Co masz na myśli?- Może jednak popatrzysz? - Spojrzał mi w oczy.Kiedy zobaczył w nich strach, wstał i podszedłdo mnie.-Calla.- Chwycił moje dłonie.- Rozumiem, dlaczego się boisz tej książki.Ale dotarłaś już tak daleko.Myślę, że musisz do niej zajrzeć.Zaczęłam kręcić głową, ale on mocno ścisnął moje palce.- Potrzebuję twojej pomocy.Wciąż wbijał we mnie spojrzenie, łagodne, a zarazem prowokujące.Chciałam protestować, ale od chwili, kiedy zgodziłam się spotykać z Shayem w bibliotece,wiedziałam, że nie ma już odwrotu.- Okej.Pociągnął mnie do stołu.Ręce zaczęły mi się trząść, kiedy odwrócił książkę do mnie.Usiadł nakrześle i założył ręce za głowę.- Dziwny, co? Chodzi mi o to, że ramiona nie są jednakowe.Wydaje się przez to asymetryczny,chociaż są tej samej długości.Zagapiłam się na rysunek, a potem na Shaya.- Nie poznajesz go?- Poznaję? - Spojrzał na krzyż.- O co ci chodzi?- Shay, to jest tatuaż, który masz na karku.- Postu-kałam w rysunek palcem.Roześmiał się.- Ja nie mam żadnych tatuaży.Zamrugałam z niedowierzaniem.- Jasne, że masz.- Chybabym pamiętał, gdybym się dziargał - upierał się.- Słyszałem, że to dość bolesne.172 Drgnął, kiedy sięgnęłam do jego szyi i odsunęłam kołnierzyk jego koszuli.Tatuaż był taki, jakimgo zapamiętałam.Krzyż, identyczny z tym, który gapił się na mnie z księgi Opiekunów, wyraznieodcinał się czarnym tuszem od złocistej skóry Shaya.- Widzisz? Mówiłem ci.%7ładnych tatuaży.- Spróbował się wykręcić z mojego chwytu, aleusadziłam go, przytrzymując za ramię.- Shay.ty naprawdę masz krzyż wytatuowany na karku.Patrzę na niego.Zadrżał.Puściłam go, na koniec delikatnie ściskając spięte mięśnie jego barku.- Calla - szepnął.- Mówisz serio?- Tak.- Kucnęłam obok jego krzesła.- Trudno mi uwierzyć, że nigdy nie widziałeś własnegokarku.Zmarszczył czoło.- Musiałem kiedyś widzieć.I nie pamiętam, żebym widział jakiś tatuaż.Gdzie dokładnie jest?Zadrżał znów, kiedy obrysowałam palcem kształt krzyża na jego szyi.- Dokładnie tutaj.- Daj mi puderniczkę; pójdę sprawdzić w łazience.-Zerwał się z krzesła i spojrzał na mniewyczekująco.- Nie mam puderniczki.- Nie masz? - Zmarszczył brwi.- Dobra, coś wymyślę.- Pognał do łazienki, a ja siadłam na jegokrześle i wróciłam do książki, którą czytałam wcześniej.Po kilku minutach uniosłam wzrok i zobaczyłam Shaya patrzącego na mnie gniewnie, nieufnegoi zdenerwowanego.- Jaja sobie robisz czy co?- Znalazłeś lusterko?- Pożyczyłem od bibliotekarki z głównej sali.Powiedziałem jej, że mam problem z soczewkąkontaktową i potrzebuję powiększającego lusterka.173 - Nosisz szkła kontaktowe?- Nie.- Przysunął sobie drugie krzesło.- Nie odpowiedziałaś mi.Wyprostowałam plecy.- Nie mam powodu cię okłamywać, Shay.Chcesz powiedzieć, że obejrzałeś swój kark inaprawdę nic tam nie zobaczyłeś?- Właśnie to chcę powiedzieć.Obejrzałem swój kark i zobaczyłem gładką skórę.%7ładnegotatuażu.%7ładnego dziwacznego krzyża.- Nic nie poradzę.Masz na karku wytatuowany krzyż.Niewiele wiem o magii Opiekunów, więcmogę tylko zgadywać.Ale widocznie rzucili jakiś czar, żebyś go nie widział.Znów spojrzałam na obrazek, przesuwając palcami po kartce.- Opiekunowie zabronili nam mówić ci o naszym świecie, chociaż kazano nam cię chronić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •