[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobieta zacisnęła pięści.- Co robisz? A jak sÄ…dzisz?-Wychodzisz?-Bingo.- Teraz?- Brawo.- Przecież nie możesz.WÅ‚aÅ›nie przyszliÅ›my.- Zawsze jesteÅ› napalona jak kotka w rui.Dlatego tutaj przypÄ™dziÅ‚aÅ›.- A ty nie?- Ja też, ale przyznajÄ™ siÄ™ do tego.Ty natomiast zachowujesz siÄ™, jakbyÅ›, spotykajÄ…c siÄ™ zemnÄ…, dokonywaÅ‚a aktu dobroczynnego.ZmieniÅ‚a taktykÄ™, ponownie stawiajÄ…c na swój wdziÄ™k.UniosÅ‚a jedno kolano i kuszÄ…co zaczęła nim koÅ‚ysać.W pra¬wo i w lewo.W prawo i w lewo.- PowiedziaÅ‚am Dale' owi, że zamierzam odwiedzić chorego przyjaciela i prawdopodobnieposiedzÄ™ przy nim do rana.PrzeÅ›cieradÅ‚o zsunęło siÄ™ z niej.- Mamy caÅ‚Ä… noc.ObojÄ™tny na jej wysiÅ‚ki, Cash wciÄ…gnÄ…Å‚ ubÅ‚ocone kowbojskie buty i wsunÄ…Å‚ ramiona wrÄ™kawy koszuli, którÄ… wczeÅ›niej Å›ciÄ…gnÄ…Å‚, nie rozpinajÄ…c guzików. Ty masz caÅ‚Ä… noc.Ja wychodzÄ™.- Ty sukinsynu!- Pokój jest opÅ‚acony.Masz tutaj kablowÄ… telewizjÄ™, a maszyna do lodu jest zaraz zadrzwiami.Czegóż wiÄ™cej mogÅ‚abyÅ› pragnąć? Baw siÄ™ dobrze.- Ty bÄ™karcie!_ TrafiÅ‚aÅ› w sedno.- UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ cynicznie i zasalutowaÅ‚ kpiÄ…co, zanim zatrzasnÄ…Å‚ zasobÄ… drzwi.ROZDZIAA SIÓDMYZmiali siÄ™ z niej.Jedli Å›niadanie na osÅ‚oniÄ™tej części werandy na tyÅ‚ach domu.Kiedy Schyler zakomunikowaÅ‚a im swoje postanowienie, Tricia z wrażenia upuÅ›ciÅ‚a Å‚yżkÄ™,którÄ… dÅ‚ubaÅ‚a w czerwonym teksaÅ„skim grejpfrucie, a Ken zakrztusiÅ‚ siÄ™ kawÄ….NiezdarnieodstawiÅ‚ filiżankÄ™ na spodek.Przez moment patrzyli na niÄ… z niedowierzaniem, potemjednoczeÅ›nie parsknÄ™li Å›miechem.Kilka minut wczeÅ›niej Schyler pojawiÅ‚a siÄ™ przy stole, ubrana już w dzienny strój.O ósmejtrzydzieÅ›ci wilgotność osiÄ…gnęła dziewięćdziesiÄ…t procent.WÅ‚osy dziewczyny, ukÅ‚a¬dajÄ…c siÄ™ wloki, przylegaÅ‚y z tyÅ‚u do szyi.W ciÄ…gu kilku dni, jakie minęły od jej przyjazdu, sÅ‚oÅ„ce sprawiÅ‚o,że naj¬bliższe twarzy kosmyki staÅ‚y siÄ™ niemal biaÅ‚e.Bandaż na ramieniu z miejsca przyciÄ…gnÄ…Å‚uwagÄ™.- Co siÄ™ staÅ‚o z twojÄ… rÄ™kÄ…, Schyler? - spytaÅ‚a Tricia.NalaÅ‚a sobie kawy z dzbanka ipodziÄ™kowaÅ‚a pani Graves, która chciaÅ‚a podać jej gorÄ…ce Å›niadanie.- Ostatniej nocy zostaÅ‚am napadniÄ™ta w lesie przez pit bulla.Oczy Tricii rozszerzyÅ‚y siÄ™.  %7Å‚artujesz.- ChciaÅ‚abym.- To obrzydliwe psy.- Nie znam siÄ™ na caÅ‚ej rasie, ale tamten rzeczywiÅ›cie taki byÅ‚.MyÅ›laÅ‚am już, że rozerwie migardÅ‚o.Tak bardzo siÄ™ przestraszyÅ‚am.- Ten pies byÅ‚ w naszym lesie? - zapytaÅ‚ Ken.- W Belle Terre?- Tak.Zaledwie kilkaset jardów od domu.Schyler opowiedziaÅ‚a im caÅ‚e zdarzenie, pomijajÄ…c jedynie rolÄ™, jakÄ… w tej historii odegraÅ‚Cash Boudreaux.- KtoÅ› powinien obejrzeć ugryzienia.- Ken byÅ‚ peÅ‚en obaw.- Już to zrobiono.MiaÅ‚a nadziejÄ™, że nikt nie zapyta o szczegóły.Postano- wiÅ‚a szybko zmienić temat.- Zamierzam wnieść oskarżenie przeciw Flynnowi.Wtedy wÅ‚aÅ›nie tak ich ubawiÅ‚a.- Schyler, kochanie, nie znajdziesz żadnego paragrafu na Jiggera Flynna.- Ken uÅ›miechnÄ…Å‚siÄ™ protekcjonalnie.- Dlaczego nie? Musi istnieć lokalny lub stanowy prze¬pis zabraniajÄ…cyhodowli tych psów.- Nie ma takiego.Tutejsi ludzie trzymajÄ… pit bulle od stu, a może wiÄ™cej lat.Poza tym Jiggernie pozwala włóczyć siÄ™ swoim psom.- Ostatniej nocy jednemu pozwoliÅ‚.- Prawdopodobnie ten pies przez niedopatrzenie wydostaÅ‚ siÄ™ ze swojej klatki._ Kosztowne niedopatrzenie.W dodatku nie byÅ‚ to pierwszy raz.SÅ‚yszaÅ‚am o podobnymwypadku sprzed kilku miesiÄ™cy.- GÅ‚upi bachor jechaÅ‚ na rowerze obok terenu Jiggera.- T o wcale nikogo nie usprawiedliwia! - krzyknęła ze zÅ‚oÅ›ciÄ….- Zamierzam dopilnować, bytaki wypadek nigdy wiÄ™cej siÄ™ nie powtórzyÅ‚.- Rozmowa z szeryfem niczego nie zmieni.Być może zÅ‚ożyÅ‚by wizytÄ™ Flynnowi w jegosiedzibie, ale najpewniej zakoÅ„czyÅ‚aby siÄ™ ona przy wódzie i dziwkach Jiggera.- Spodziewacie siÄ™, że po prostu przejdÄ™ nad tym do porzÄ…dku dziennego? Nie pamiÄ™tajmyuraz?! Co byÅ‚o, to byÅ‚o?!- Tak zapewne byÅ‚oby najlepiej.- Ken wstaÅ‚, niedbale pocaÅ‚owaÅ‚ TriciÄ™ w policzek ipogÅ‚askaÅ‚ Schyler po zdrowym ramieniu.- Jestem umówiony.Cześć, dziewczÄ™ta. Schyler odprowadziÅ‚a go wzrokiem peÅ‚nym konsternacji i oburzenia.Jego brak wyobraznizÅ‚oÅ›ciÅ‚ jÄ… i zwiÄ™kszaÅ‚ determinacjÄ™, by nie poddać siÄ™ bez walki.UciekÅ‚a tylko raz w życiu - kiedy Tricia powiadomiÅ‚a oswojej ciąży.Nigdy wiÄ™cej.NauczyÅ‚asiÄ™, że rezygnacja nie przynosi zysków, lecz jedynie pogardÄ™ i brak szacunku dla samej siebie.- Nie mogÄ™ uwierzyć, że Ken uważa, iż powinnam dać temu spokój.Zawsze byÅ‚ gotów dokrucjaty na każde wezwanie.W college'u.On dorósÅ‚, Schyler.- Sugerujesz, że ja też powinnam dorosnąć?- Tak - stwierdziÅ‚a Tricia.- To nie miasteczko studenckie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •