[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedział rozparty w fotelu, w postawie sędziego, który stara się trzymać z daleka,by krew nie opryskała mu butów.Quart i ksiądz Ferro patrzyli na siebie w milczeniu.Proboszcz od Matki Boskiej Płaczącej odrzucił propozycję arcybiskupa Corvo, byusiąść, stał na środku gabinetu, drobny i uparty, z twarzą jakby pokiereszowanąuderzeniami rylca, z siwymi, nierówno przyciętymi włosami, w starej wystrzępionejsutannie, spod której wystawały ogromne, nie wyczyszczone buty. Ksiądz Quart chciałby zadać ojcu parę pytań dodał arcybiskup.Zmarszczki i blizny na twarzy proboszcza nie poruszyły się.Patrzył ponadramieniem prałata w nieokreślony punkt przestrzeni za oknem, w którym firankizacierały jasnobrązowy kształt Giraldy: Nie mam nic do powiedzenia księdzu Quartowi.Arcybiskup Corvo powoli skinął głową, jakby usłyszał odpowiedz, której sięspodziewał. Dobrze powiedział. Ale ja jestem zwierzchnikiem tej diecezji i biskupemksiędza.I wobec mnie jest ksiądz związany ślubem posłuszeństwa. Wyjął na chwilęz ust fajkę i wskazywał nią na przemian obu księży. Jeśli więc ksiądz tak woli,*J.P.Eckerman, Rozmowy z Goethem, przekład Krzysztof Radziwiłł i Janina Zeltzer, PIW, 1960.proszę odpowiadać mnie na pytania, które będzie stawiał ksiądz Quart.Ciemne, matowe oczy proboszcza zawahały się przez moment. To niepoważne zaprotestował oschle i Quart zauważył, że zwraca się w jegostronę, jakby obarczając go odpowiedzialnością za to wszystko.Arcybiskup uśmiechnął się nieprzyjemnie. No tak.Rozumiem powiedział. Ale dzięki zastosowaniu tej pamiątki pojezuitach wszyscy będziemy usatysfakcjonowani.Ksiądz Quart wykona swoją pracę, jaz przyjemnością posłucham waszej rozmowy, a ksiądz ocali, przynajmniej formalnie,swoją niezwykłą dumę wypuścił kłąb dymu przywołujący na myśl grozbę i pochyliłsię w fotelu; przeczucie rozrywki zamigotało w jego oczach. Księże Quart, proszęzaczynać.Oddaję proboszcza do dyspozycji księdza.Quart zaczął.Był surowy, chwilami brutalny, odgrywał się na proboszczu za oschłeprzyjęcie w kościele poprzedniego dnia, wrogość okazywaną w gabinecie arcybiskupa,zle skrywaną pogardę wynikłą z przyzwyczajeń starego wiejskiego księdza, marnego iupartego.Ale było w tym coś głębszego niż osobista antypatia czy misja, którasprowadziła go do Sewilli.Ku zaskoczeniu arcybiskupa Corvo, a także własnemu,zachowywał się jak bezlitosny prokurator; gnębił starca z nieczułą, cierpką pogardą,której rzeczywiste zródło znane było tylko Quartowi.I kiedy wreszcie, świadomy, jakbardzo wszystko, co robi, jest niesprawiedliwe, przerwał, żeby zaczerpnąć oddechu,poraziła go nagła myśl, że Jego Eminencja Jerzy Iwaszkiewicz z zadowoleniemprzyglądałby się tej scenie, minuta po minucie.Obaj mężczyzni patrzyli na niego; niezadowolony arcybiskup, z fajką w zębach i zuniesioną brwią.Proboszcz nieruchomy, z utkwionymi w Quarta oczami, które wtrakcie przesłuchania, bardziej stosownego dla przestępcy niżsześćdziesięcioczteroletniego księdza, zasnuły się powściąganą, czerwonawą mgiełkąłez, jakich nie chce się okazać.Quart poruszył się na krześle, maskując zakłopotaniegestem notowania na kartce.Czuł się, jakby bił kogoś, kto ma związane ręce. Podsumujmy nieco złagodził ton i całkiem bez celu zajrzał w notatki, żebyuniknąć spojrzenia proboszcza. Ksiądz zaprzecza, jakoby był autorem wiadomościotrzymanej przez Stolicę Apostolską, jak również zaprzecza, jakoby wiedział o fakciejej wysłania oraz miał jakiekolwiek podejrzenia co do autora lub jego zamiarów. Zaprzeczam powtórzył ksiądz Ferro. Przed Bogiem? spytał Quart, przesadnie, nadal nieco zawstydzony własnymzachowaniem.Stary duchowny spojrzał na arcybiskupa Corvo z prośbą o pomoc, której ten niemógł mu odmówić.Usłyszeli, jak arcybiskup odchrząknął, podnosząc dłoń zpierścieniem. Wszechmogącego pozostawmy w spokoju, jeśli można prałat patrzył poprzezdym z fajki. Nie sądzę, żeby ta rozmowa narzucała konieczność przyjmowaniaprzysięgi od kogokolwiek.Quart przyjął tę uwagę w milczeniu, znów zwracając się do proboszcza: Co może mi ksiądz powiedzieć o Oscarze Lobato?Ksiądz wzruszył ramionami. Nic, poza tym, że to świetny, młody i godny kapłan. Jego zle ogolona brodalekko zadrżała. Przykro mi będzie rozstać się z nim. Czy wikariusz dysponuje rozległą wiedzą informatyczną?Ksiądz Ferro przymknął oczy.Jego spojrzenie stało się nieufne, jak wzrokwieśniaka, który patrzy na zbliżającą się chmurę gradową. O to raczej jego trzeba zapytać rzucił spojrzenie na pióro rozmówcy iostrożnym ruchem wskazał brodą na drzwi. Jest tutaj, czeka na mnie.Quart uśmiechał się prawie niezauważalnie, pozornie pewny siebie, miał jednakpoczucie, że porusza się w próżni.Dostrzegał coś mylącego, jakąś fałszywą nutę.Ojciec Ferro mówił prawie cały czas prawdę, ale było w to wmieszane jakieśkłamstwo; może jedno, może niezbyt grozne, zmieniające jednak naturę całości. Co mi ksiądz powie o Gris Marsali?Usta proboszcza zacisnęły się. Siostra Marsala dostała dyspensę ze swojego zakonu patrzył na arcybiskupa,jakby brał go na świadka. Może w każdej chwili przychodzić i wychodzić, pracujejako wolontariuszka.Bez niej budynek już by się zawalił. Trochę się zawalił powiedział arcybiskup Corvo.Nie mógł się powstrzymać; niewątpliwie miał na myśli kawałek tynku i swegozabitego sekretarza.Quart nadal, zwracał się do proboszcza. Jaki jest jej związek z księdzem proboszczem i wikariuszem? Normalny. Nie wiem, co ksiądz uważa za normę Quart złośliwie odmierzał swoją pogardęmilimetr po milimetrze. Wy, starzy wiejscy księża, tradycyjnie miewacie mylnerozumienie normalności w odniesieniu do służących albo dalekich krewnych.Kątem oka dostrzegł, jak arcybiskup Corvo niemal podskoczył na swoim fotelu.Tobyła świadoma prowokacja, a jej cel oczywisty.Niemal został porażony błyskawicąfurii. Uwaga. wściekłość wybieliła kostki proboszcza w zaciśniętych pięściach.Mam nadzieję, że ksiądz. nagle przerwał, uważnie przyglądając się Quartowi, jakbychciał wyryć w pamięci każdy najdrobniejszy szczegół jego twarzy. Za te słowa ktośmógłby księdza zabić.Grozba nie kłóciła się z charakterem księdza Ferro, ani z jego oschłym wyglądem,podkreślonym poplamioną sutanną, kołyszącą się ze wściekłości.Może nawet ja mówił jego wygląd.Sprawa pozostawała do wolnej interpretacji każdego.Quart spojrzał na proboszcza z całkowitym spokojem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]