[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż w głębi duszy, nie wiadomo dlaczego, coś mu mówi, żetrzeba cierpieć w milczeniu i nie zdradzać, co się myśli.Nie mógłby byćnarzeczonym Leontyny, to pewne.Jak to dziwnie pomyśleć.Leontyna inarzeczony? Roześmiał się. Co cię znowu rozśmieszyło?  zapytała ciotka Joanna.Jaś tłumaczy: Wyobrażam sobie Leontynę i jej narzeczonego i nie masz pojęcia, jakieto śmieszne! Ciotka Joanna wzrusza ramionami. Ten chłopiec ma naprawdę zle w głowie! Jaś dalej snuje marzenia.Widział raz męża Elodii, który przyszedł po nią, gdy zachorowała.To niesłużący, lecz robotnik.Z jednej strony jest to gorzej, ale z drugiej znacznie lepiej.Robotnicy są to służący w ubraniach z niebieskiego płótna,z różnokolorowymi łatami na spodniach, bardzo pomiętych, częstouwalanych wapnem, w czapkach na głowie.Niektórzy mają w kieszeniskładany metr.Pracują na powietrzu, włażą na rusztowania, rozbierają brukna środku ulicy.Są tacy, co noszą wysokie buty, nazywają się kanalarze,schodzą do środka ziemi podnosząc ciężkie, okrągłe płyty na chodniku.Sąrównież dekarze, ci biegają po dachach i tych Jaś w skrytości podziwia.Inna sprawa z mężem Elodii.Pracuje w fabryce.Już Elodia mówiła dziwacznie; używała słów, których Jasiowi nie wolnobyło powtarzać.Ale jej mąż, ten dopiero miał akcent! Brało się to jakoś zjego obwisłych wąsów.Przydałoby mu się zgrzebło.Ciotka Joannapróbowała go naśladować mówiąc byle co, kołysząc się na obie strony idodając jakieś  psze psza" pomiędzy wyrazami.Wcale jej to niewychodziło i ciotka Joanna głupio wyglądała robiąc z siebie błazna.Jaśzaśmiał się na cały głos. A teraz co sobie wyobrażasz?  zapytała ciotka Joanna. Nie wyobrażam sobie  odrzekł Jaś  tylko przypominam.Jakchciałaś naśladować męża Elodii:  psze psza".I wyglądałaś wtedy całkiem jak indor.Paf! Dostał po twarzy.Jaś nie rozpłakał się.Zbladł, zacisnął zęby.Lekkopociera policzek.Ale i tak nie przestanie myśleć o służących, bo właśniema na to ochotę.Myśli o rękach służby.O nie, to nie są ludzie tacy jak my.Mają inne ręce.IJaś przygląda się swoim łapkom, na których są jeszcze dołeczki.Te ręcesłużby nigdy nie uderzyłyby Jasia po twarzy, i całe szczęście.Bo one sąinne od naszych, mocne, grube i twarde.Na przykład ręce służącego.Ogromne ręce, niemal płaskie od spodu; myślałby kto, że zrobione zdrzewa, ale nie, wcale nie z drzewa.Z całą masą drobnych linii, bruzd,zmarszczek.I zawsze pełno na nich zadrapań, blizn.Wierzch dłonikosmaty, czerwony, jakby wysuszony.Paznokcie.Właśnie te paznokcienie przypominają ani trochę długich, ślicznych paznokci tatusia, zawszeładnie, na okrągło obciętych, białych, czasem lekko pożółkłych.Nie,paznokcie służącego były brzydko obcięte, bardzo szerokie, z czarnąobwódką.Zanim zdołał je obciąć, łamały się.U lewej ręki miał jedenpaznokieć zupełnie czarny, aż przykro było patrzeć.Kiedyś zmiażdżyłsobie palec.Mimo wszystko Jaś też chciałby mieć jeden paznokieć czarny.Dlaodmiany.Dlaczego wszystkie paznokcie mają być jednakowe? Ale stądbardzo daleko było do włożenia palca między drzwi, aby upodobnić się dosłużącego, co na chwilę przyszło mu do głowy.Jaś nie lubi sobie sprawiaćbólu.To dziwne, jak on nie lubi sprawiać sobie bólu!Zaśmiał się, bo zapomniał już o policzku.Ciotka Joanna ze zgorszoną minąpatrzy na chłopca. A teraz wyobrażasz sobie coś czy przypominasz? Ani jedno, ani drugie.Coś sobie mówię. Co sobie mówisz? Mówię sobie, że jakie to dziwne, że ja nie lubię sprawiać sobie bólu.Ciotka Joanna wzrusza ramionami. %7łebyś wiedział, jakiś ty niegrzeczny! I w dodatku kłamca.Udało się todziecko! Winszuję!Jaś nie rozumie.Ale gdyby chciał wszystko rozumieć! Zwłaszcza że to, comówi ciotka Joanna, jest czasami tak głupie!XXIILeontyna jest służącą całego domu.Ale Maria jest moją służącą.Jaśwkłada w ten zaimek dzierżawczy taką samą dumę jak babcia mówiąc oadmirale Courtot de la Pause, o swoim wykształceniu i nie wiadomo oczym jeszcze, gdy zwraca się pośrednio do nieznajomych ludzi, którzyotaczają ją na platformie tramwaju.Leontyna nie jest ładna.Ale ma rozgarniętą minę, podczas gdy po Marii odrazu widać, że to głuptas.Ona też nie jest ładna.Jest niska, nawet Jaś towidzi, i gruba jak baryłka.Ma okrągłe oczy i grube wargi.Jej czarne włosywyrastają ze środka czoła.Nie nosi czepka, jak Leontyna lub Elodia.Gdy wychodzi z Jasiem, wkłada nawet kapelusz.Czarny słomkowy kapelusz.Mieszka w pokoju wychodzącym na podwórze, należącym do mieszkania.Gdyby Jaś zbudził się w nocy, mógłby ją zawołać, bo drzwi od korytarzazostawia się otwarte.Raz to już zrobił, gdy był chory.Maria spała jaksuseł.Musiał ją wołać trzy razy.Tego jej nigdy nie zapomni.Powiedział tobabci i ciotce Joannie.Trzy razy.Pokiwały głową.Ta dziewczyna mamocny sen!Jeżeli chodzi o Marię, ważny jest nie jej czarny kapelusz, nie ciężki sen aninawet tumanowata mina, ani jej kaftanik z ciemnej, szkockiej wełenki, zpłaskimi fałdkami wychodzącymi spod wsadzki.Ani nawet jej imię, którejest imieniem Matki Boskiej.A także jej prawdziwym imieniem, bo częstozdarza się, że służącej nie nazywa się jej imieniem.Na przykład Leontynanazywa się Joanna.Ale gdy ją godzono na służbę, postawiono warunek: niebędziesz się już nazywała Joanna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •