[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Profeso rowie ci wręcz upajali siępodświadomością i wartościami.Nie mieli żadnych wątpliwości, że za postępemnaukowym pójdzie postęp społeczny i polityczny.Wszyscy byli albomarksistami, albo liberałami spod znaku New Deal.Wojna z prawicą zakończyła się podwójnym zwycięstwem: w kraju przy urnach wyborczych, za granicą napolach bitwy.Kwestia podstawowych zasad została rozstrzygnięta.Równość ipaństwo opiekuńcze były teraz wpisane w naturalny porządek rzeczy, pozostałojedynie doprowadzić pro jekt demokratyczny do końca.Psychoterapia miała daćjedno stkom szczęście, socjologia zaś usprawnić społeczeństwa.Nie sądzę, by profesorowie ci dostrzegali mroczniejszą stronę freudyzmu iweberyzmu, nie wspominając już o podskórnym ekstremizmie Nietzschego iHeideggera.Jeżeli zaś dostrzegali, uznawali to za fakty o znaczeniubiograficznym, a nie merytory cznym.Zdumiewające, że irracjonalne zródłocałego świadomego życia u Freuda czy względność wszystkich wartości uWebera nie172173budziły w moich nauczycielach niepokoju i nie mąciły ich opty-mistycznej wizjinauki.Freud w wyjątkowo ciemnych barwach odmalowywał przyszłośćcywilizacji i rolę rozumu w życiu czło-wieka.Z pewnością nie byłprogramowym zwolennikiem demo-kracji i równości.Z kolei Weber, któryznacznie roztropniej niż Freud traktował naukę, moralność i politykę, żył watmosferze nieustannej tragedii.Sformułował swą filozofię jako niepewnewyzwanie wobec chaosu, lecz wartości uważał za leżące poza obrębem nauki:tak należy rozumieć kruche, żeby nie powiedzieć eteryczne, rozróżnieniepomiędzy faktami i wartościami.Na tere-nie polityki rozum prowadzi dodehumanizującej biurokracji.We-ber twierdził, że racjonalnej polityki niemożna stawiać wyżej od polityki irracjonalnego zaangażowania.Uważał, żerozum i nauka są także zaangażowaniem w wartości, które się nie różni odinnych zaangażowań: ponieważ rozum i nauka nie potrafią już niczympodeprzeć swej wyższości, utraciły to, co zawsze stanowiło o ich wyjątkowości.Polityka wymaga niebezpiecznego i nie kontro-lowanego stanowienia wartości,quasi-religijnego: Weber dos-trzegał walkę bogów o człowieka i społeczeństwo,nie potrafiąc przewidzieć, kto zwycięży.Sądził, że wyrachowany rozum dopro-wadziłby do mechanicznej, bezdusznej biurokratyzacji, nie zaś do kształtowaniawspólnotowości i podtrzymywania wartości; uczu-cie wiodłoby ku płytkiemuhedonizmowi; polityczne zaangażowa-nie prawdopodobnie zrodziłoby fanatyzm w sumie nasuwało się pytanie, czy człowiekowi starczy jeszcze energii natworzenie wartości.Wszystko było niepewne i nie istniała teodycea, którakrzepiłaby człowieka w tej udręce.Weber, wraz z innymi niemiec-kimiepigonami Nietzschego, dostrzegał, że wszystko, na czym nam zależy, jestzagrożone przez idee Nietzscheańskie oraz że brak nam zasobówintelektualnych i moralnych, aby zapanować nad rozwojem wypadków.Potrzebujemy wartości, a te z kolei potrzebują szczególnej kreatywności, któraw człowieku obumie-ra, pozbawiona kosmicznego oparcia.Nauka samastwierdza, że rozum jest bezsilny, jednocześnie usuwając horyzont wartości.Weber nie był jedynym, który snuł takie wizje; nie rodziły się one wyłącznie zjego pesymistycznego usposobienia, które z kolei174częściowo wynikało z ponurych perspektyw, jakie się przed nim rysowały.Nieulega wątpliwości, że relatywizm wartości, o ile jest autentyczny ikonsekwentny, wiedzie ku bardzo mrocznym obsza-rom duszy iniebezpiecznym eksperymentom politycznym.W za-czarowanej krainie, jakąjest Ameryka, nie ma jednak miejsca na poczucie tragizmu, toteż pionierzynowej socjologii z radością przyjęli teorię wartości, a będąc przekonani, że ichwartościom nic nie dolega, pracowali dalej nad swoją socjologią.Wystarczyporównać styl i ciężar gatunkowy pisarstwa Talcotta Parsonsa z pisarstwemWebera, aby uzyskać miarę odległości, jaka dzieli Amerykę od Europy.Parsonsto zbanalizowany Weber.W Ame-ryce teoria wartości zaczęła wywieraćrzeczywisty wpływ w la-tach sześćdziesiątych, trzydzieści lub czterdzieści latpózniej niż w Niemczech.Nagle pojawiło się nowe pokolenie, które nie wy-rosło na odziedziczonych wartościach, lecz zostało wychowane w duchufilozoficznej i naukowej obojętności na dobro i zło: lansując zaangażowanie wwartości, dało starszym pokoleniom przykrą nauczkę.Tę zdumiewającą amerykanizację niemieckiego patosu dosko-nale symbolizujeuśmiechnięta mina Louisa Armstronga, który wyśpiewuje słowa swojegowielkiego szlagieru Mack the Knife.Jak wiadomo większości amerykańskichintelektualistów, jest to tłumaczenie songu Mackie Messer z Opery za trzygrosze, pomni-ka kultury masowej Republiki Weimarskiej, dzieła dwójki boha-terów artystycznej lewicy, Bertolta Brechta i Kurta Weilla.Wśród inteligencjiamerykańskiej panuje osobliwa nostalgia za tym okre-sem tuż przed dojściemHitlera do władzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]