[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Duncan wstał ze swojego miejsca i wyszedł na przejściepomiędzy krzesłami, tuż przed Elise i jej eskortą.Płynnie podszedł dopodium sędziowskiego i obszedł je od tyłu.Chwycił sędziego zaramię i pociągnął do siebie.- Cato Laird, aresztuję pana za zamordowanie Cheta Rollinsa.Ma pan prawo zachować milczenie.- Elise, co.co to wszystko ma znaczyć? - Laird szarpnąłramieniem, usiłując oswobodzić się z uchwytu Duncana.Szerokierękawy jego sędziowskiej togi zatrzepotały niczym skrzydłaschwytanej w sidła wrony.Duncan bardzo wyraznie wymawiałkolejne słowa, odczytując sędziemu jego prawa.Szok Cato Lairda zmienił się w gniew.- Gerard, co tu się dzieje? - spytał.- Tak jak to powiedział sierżant detektyw Hatcher, jest panaresztowany za spiskowanie w celu pozbawienia życia.- To skandaliczne! Elise podeszła bliżej.555RS- Poleciłeś zabić mojego przyrodniego brata, Cato.Chciałpowiedzieć policji o twoim układzie z Savichem, więc go uciszyłeś.Laird spojrzał ponad jej ramieniem na Gerarda.- Ona oszalała.Gerard jednak milczał.- W tamtym czasie Chet był jedyną osobą w moim życiu, któramnie kochała - ciągnęła Elise.- Jedynym człowiekiem, którego jakochałam.I ten człowiek umarł nagi, w ogromnym strachu, na zimnejpodłodze kabiny prysznicowej, z kostką mydła wciśniętą do gardła.Cato rozejrzał się w popłochu, poszukując pomocy.Nieznalazł jej jednak.Wszyscy zgromadzeni z zainteresowaniem śledziliprzebieg wydarzeń.Niektórzy przyglądali się sędziemu podejrzliwie.Inni już wyrobili sobie zdanie na temat prawdziwości oskarżenia Elisei spoglądali na Cato Lairda z wyrazną wrogością i pogardą.- Ta kobieta jest niestabilna emocjonalnie! - wrzasnął.-Onakłamie! Zabiła człowieka w naszym domu, a ja, jak ostatni głupiec,próbowałem ją ochronić od oskarżenia o morderstwo.Przecież onaudawała, że nie żyje, na litość boską! -Wycelował palec w Duncana.-Wczoraj on.porwał mnie i potraktował brutalnie.Ona wamwszystko powie - pomachał w kierunku DeeDee.- Zmówili sięprzeciwko mnie! Nienawidzą mnie! Nie możecie wierzyć ich słowom!Elise ciągnęła spokojnym, czystym głosem:- Przez całe lata brałeś pieniądze od Savicha w zamian zafaworyzowanie go w sądzie.Aagodne wyroki, czasem unieważnianierozpraw i tym podobne - wyciągnęła przenośny minidysk, zabrany zkomputera Savicha podczas rewizji w jego gabinecie, która odbyła się556RSzaraz po aresztowaniu.Pomimo deklarowanych zabezpieczeń, któreteoretycznie nie mogły zostać przełamane, ostatniej nocy ekspercipolicyjni dobrali się wreszcie do zawartości komputera.- Wszystkie wasze transakcje są zapisane na tym dysku -powiedziała Elise.- Savich dostawał faktury wystawiane przez twojąrodzinną firmę przewozową za rzekome usługi transportowe.Płaciłjednak nadzwyczajnie wysokie stawki, czasem dwukrotnie wyższe niżinni klienci firmy.Nadwyżki szły na twoje prywatne konto naKajmanach.Twarz sędziego poczerwieniała z wściekłości.Spojrzał naGerarda.- Nie możecie mnie traktować w taki sposób!- Owszem, możemy.- Chcę się skontaktować z moim prawnikiem.- Przysługuje panu prawo do jednego telefonu, panie sędzio.Laird spojrzał ponad ich ramionami na Savicha.- Wrobiłeś mnie, sukinsynu! - krzyknął.- Zamierzałeś mnie rzucić na pożarcie tym psom! - odciął sięSavich.Stan Adams poradził mu, żeby się nie odzywał.Savichzignorował prawnika.- To jej możesz za to podziękować - wskazał na Elise skinięciemgłowy.-I jej chłopakowi Hatcherowi.557RS- Zamknij się! - Adams chwycił Savicha za ramię i usiłowałposadzić go z powrotem na krześle.Savich jednak zaplątał się włańcuch i przewrócił na podłogę.Duncan szturchnął Cato Lairda.- Pożegnaj się z tym podium.To była twoja ostatnia rozprawa wżyciu.- Ty skurwysynu! - zapluł się sędzia.- Okłamałeś mnie.Ty.-Spojrzał z nienawiścią na Duncana i Elise.- Sypiasz z nią, prawda?Proszę bardzo, wez ją sobie.Zasługujesz na tę dziwkę! Warci jesteściesiebie.Duncan popatrzył mu w oczy i boleśnie ścisnął za ramię.- Sugeruję, panie sędzio, aby opuścił pan tę salę natychmiast,zanim powie pan coś, co będę musiał uznać za zniewagęprzedstawiciela prawa - powiedział niskim, pełnym grozby głosem.Cato Laird rozpoznał swoje własne słowa, jakie kiedyśpowiedział do Duncana.Rzucił się z furią w kierunku Elise iDuncana.Dwóch umundurowanych policjantów ruszyło na pomocdetektywowi i dopiero we trójkę udało im się poskromić Lairda.Zjego gardła wydobywały się chrapliwe wrzaski wściekłości.Na czołowystąpiły nabrzmiałe żyły, jakby za chwilę miały pęknąć.Elise nie cofnęła się nawet o krok.Wręcz przeciwnie, podeszłabliżej.Nagle Laird przestał się szamotać i zastygł nieruchomo,oddychając gwałtownie.- To, co powiedział Savich, jest prawdą, Cato - powiedziałaElise.- To ja cię wrobiłam i możesz za to podziękować wyłącznie558RSsobie samemu.Od dnia narodzin miałeś dla siebie wszelkie dobra,atuty i korzyści, jakie można było dać człowiekowi.Nadużyłeś ichwszystkich.Jesteś chorym, potwornie samolubnym osobnikiem.Kryminalistą.Zapewne zdajesz sobie sprawę, jak bardzo niepopularnybędziesz w więzieniu.Masz tam już wielu wrogów, którzy nie mogąsię doczekać twojego przybycia.Każdego dnia, przez całą resztę życiabędziesz musiał oglądać się za siebie i żyć w strachu, tak jak Chet.Obawa będzie twoją nieodłączną towarzyszką.Każdej minuty,każdego dnia, będziesz się lękał pułapki, gwałtu, tortur, egzekucji.-Zaczerpnęła powietrza.- Niech Bóg się nad tobą zlituje.Ja niepotrafię - dodała cicho.Duncan podziwiał jej opanowanie.W jej sytuacji nie byłby wpołowie tak elokwentny.Z drugiej strony jednak Elise czekała bardzodługo na ten dzień.Może wiedziała dokładnie, co powie CatoLairdowi, gdy otrzyma wreszcie taką możliwość?Elise odwróciła się tyłem do sędziego.Duncan przekazał gopolicjantom i ująwszy Elise pod ramię, ruszył do wyjścia.Zeszłejnocy Elise zdobyła szacunek Gerarda i Worleya, opowiadając imswoją historię.Teraz szli przed nią i Duncanem, niczym ochroniarze.Byli w połowie drogi, kiedy rozległ się strzał.Reagującinstynktownie, Duncan rzucił się w prawo, przewracając Elise napodłogę i zasłaniając własnym ciałem.Na sali rozległy się wrzaski i ostrzegawcze krzyki.559RS- Zostań na ziemi! - zawołał Duncan do Elise.Potem płynnymruchem przekręcił się na plecy i przykucnął z pistoletem gotowym dostrzału.Niebezpieczeństwo jednak minęło.Na sali była tylko jednaofiara.EpilogListopadowy dzień był słoneczny, ale chłodny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]