[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaproponowała mu, żeby wyszedł na powietrze razem z ojcem, samazaś sprzątnęła ze stołu i pomogła Minnie zmyć naczynia, następnie wbiegła nagórę, by poprawić włosy i przypudrować zaczerwienioną twarz.SRGdy wyszła przed dom, było już prawie wpół do trzeciej, jednak kuswemu zdziwieniu zobaczyła, że ojciec jeszcze tam jest.Po raz pierwszy odwielu tygodni pozwolił sobie na tak długi odpoczynek po zjedzeniupołudniowego posiłku.Zwykle z wybiciem godziny drugiej spieszył do swoichzajęć, jadąc rowerem lub idąc pieszo, teraz jednak siedział na jednym zleżaków i prowadził z Jimmym ożywioną rozmowę.Podeszła bliżej i słysząc końcową część zdania, zorientowała się, żemówią o krykiecie. No, jak tam, kochani? Ojciec popatrzył na nią, a Jimmy wstał zeswojego miejsca. Dowiedziałem się właśnie, że ojciec tego młodegoczłowieka był razem ze mną w Oksfordzie.W tym samym roku zaczęliśmyobaj grać w drużynie uniwersyteckiej.Doskonale go pamiętam.Douglas Braithbył jednym z naszych najlepiej zapowiadających się zawodników zawszemyślałem, że będzie grał w reprezentacji. Nie mógł sobie pozwolić na taki luksus rzekł Jimmy. Musiałpracować, i to ciężko pracować, bo mój dziadek był bardzo wymagający. I powiodło mu się? zainteresował się pastor. O, tak przyznał Jimmy. Myślę, że nasza firma jest jedną znajwiększych tego typu firm na świecie, a w Anglii na pewno. I dlatego musiał zrezygnować z krykieta. rzekł pastor zwestchnieniem. Można by sądzić, że nie ma tu czego żałować, aleprawdziwy gracz w krykieta wie, że nic nie daje takiego wzruszenia jakreprezentowanie barw Anglii. Ja się wprawdzie za takiego nie uważam, ale doskonale to rozumiem,sir.Ojciec wychował mnie w poszanowaniu dla tradycji.SR Spędził szczęśliwe lata w Oksfordzie mówił pastor. Tak, terazwidzę, że jesteś do niego podobny.Miał bardzo pogodne usposobienie, potrafiłczerpać z życia więcej radości niż inni. Słyszałem o tym, ale obawiam się, że od tamtego czasu bardzo sięzmienił. To rzeczywiście przykre.Niestety, zbyt mało mamy w życiu uśmiechui radości. A za dużo ciężkiej pracy dodał Jimmy. Przynajmniej jak dlamnie.Dlatego też ciągle mam kłopoty, czy może raczej miałem, przedwybuchem wojny. A ty pracujesz pewnie w przedsiębiorstwie swojego ojca? Tego ode mnie oczekują, ale fabryki nigdy nie leżały w kręgu moichzainteresowań.I proszę mi powiedzieć, czy wyglądam na przemysłowca?Mówiąc to, spojrzał na Lornę i zaśmiał się. Nie przyznała. Douglas Braith też w niczym nie przypominał przemysłowca, kiedygo znałem stwierdził pastor. To dziwne, ale mówiąc o tych dawnych czasach, sprawił pan, że żalmi się zrobiło mojego ojca.Nigdy przedtem czegoś takiego nie odczuwałem,mając, jak sądzę, na uwadze wyłącznie własny punkt widzenia. Myślę, że takie podejście bardzo często utrudnia nam osiągnięcieporozumienia. Gdyby jednak ojciec nadal był taki, jakim go pan pamięta rzekłJimmy w zamyśleniu znacznie łatwiej byłoby mu przyznać mi rację.Wcaletego nie ukrywam, że chcę korzystać z życia, dopóki jestem młody.Nie ulegawątpliwości, iż na charakter człowieka wpływa fakt usamodzielnienia, byciecałkowicie niezależnym, i tak dalej; słyszałem te wszystkie argumenty odSRchwili ukończenia osiemnastu lat, wątpię jednak, czy po tym wszystkim, comój ojciec przeszedł, charakter jego zmienił się rzeczywiście na korzyść.Będzie pan musiał się z nim spotkać, sir, i ocenić to obiektywnie. Byłbym prawdziwie szczęśliwy, gdybym mógł znowu spotkać się ztwoim ojcem odrzekł pastor lecz z pewnością nie ze względów, o któreci chodzi.W każdym razie, pozdrów go ode mnie, gdy będziesz pisał do domu.Chciałbym, żeby wiedział, że wciąż mam jeszcze w pamięci wspaniałychkolegów z mojej Alma Mater. Zrobię to obiecał Jimmy.Pastor spojrzał na zegar kościelny i powstał. Zrobiło się pózno powiedział. Ale co tam, przyjemnie nam sięrozmawiało.Dziękujemy ci, chłopcze, za wspaniały lunch, któryzawdzięczamy twojej wielkoduszności.Aadnie, że o tym pomyślałeś. %7łeby pan wiedział, jak wiele znaczy dla mnie to, że mogłem, choć naparę godzin, wyrwać się ze szpitala odrzekł Jimmy zrozumiałby pan, żeto raczej ja powinienem być wam zobowiązany.Pastor, odchodząc, poklepał go po ramieniu. W takim razie odwiedz nas znowu. Z przyjemnością. Tylko się teraz nie spiesz Lorna upomniała ojca jest straszniegorąco.Gdy pastor wszedł do domu, Jimmy ponownie usiadł na leżaku.Wyjąłpapierośnicę i podał ją Lornie. Czy możesz mi przypalić papierosa?Otworzyła ją, poczęstowała go papierosem i podała ogień, osłaniającdłońmi palącą się zapałkę.Położył ręce na jej dłoniach, by płomień mógł sięlepiej rozpalić, a ona czując dotyk jego palców, zadrżała gwałtownie.SR A teraz rzekł z westchnieniem ulgi chcę, żebyś mi powiedziała obardzo wielu sprawach.Czy myślałaś o mnie? Oczywiście, że nie! Córka pastora nigdy nie powinna kłamać przestrzegł. A skąd wiesz, że jest to kłamstwo? Jestem o tym przekonany.Myślałaś o mnie, tak jak i ja myślałem otobie.Mam rację?Lorna spuściła wzrok.Tak bardzo chciała być wesoła, rozmawiaćdowcipnie i swobodnie, lecz jego głos zniewalał ją, czarował, zalewał faląuniesienia i musiała bardzo mocno się bronić, by nie stracić gruntu podnogami. Jesteś taka słodka mówił pieszczotliwie. Ciekawe, jak byśwyglądała, gdybyś mieszkała w Londynie. Dlaczego miałabym wyglądać inaczej? Ubrana w stroje od Molyneux, z fryzurą zrobioną przez Antoine'a, zpolakierowanymi paznokciami, w klejnotach zakupionych u Cartiera.byłabyś, Dojrzała Wisienko, oszałamiająca, ale boję się, że mogłoby cię tozepsuć.Lorna uniosła ręce i popatrzyła na swoje błyszczące, o naturalnej barwie,paznokcie. Bezbarwny za pensa" jest chyba bardziej odpowiedni powiedziała ale jeżeli się chce, można użyć kolorowego za dwa". Co, też ty mówisz? Jimmy wyciągnął ku niej rękę. Kochanie,jesteś doskonała.Wcale nie chcę, żebyś się miała zmieniać.Nie chciałbym,abyś była doświadczona, umalowana i ubrana z przesadą.Uwielbiam cię taką,jaka jesteś.Lorna wciąż patrzyła na swoje ręce.SR Następnym razem kiedy mnie ujrzysz, będę miała purpurowe szpony. Lorno.czy nie słyszysz, co do ciebie mówię?Odwróciła się i spojrzała na niego, a gdy ich oczy spotkały się, jejodpowiedz gdzieś przepadła.Dały się słyszeć jakieś głosy, oboje spojrzeli szybko w ich kierunku zdomu, w towarzystwie Minnie, wychodziły właśnie dwie panny Piggott.Starepanny, których dokładny wiek trudno było określić, stanowiły prawdziwąostoję każdej organizacji i każdej podejmowanej przez parafię akcji w wiosce.Przyszły do Lorny, mając ze sobą całą listę spraw, które chciały ustalić iprzedyskutować.Usiadły na leżakach i mówiły przez ponad pół godziny.Lorna nie pokazywała po sobie ani śladu zniecierpliwienia, jakieodczuwała.Pomoc, jaką panny Piggott niosły jej ojcu, trudno byłobyprzecenić.Gdyby nie ich działalność, znacznie więcej pracy spadłoby na jejwłasne barki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]