[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze - powiedziałem w końcu i sięgnąłem po nią.Przez chwilę trzymałem ją w obu rękach, a potem błyskawicznie włożyłem ją sobie na głowę, mówiąc:- Ja, Corwin, koronuję się królem Amberu!Zdjęto mi ją natychmiast i położono z powrotem na poduszce.Na moje plecy spadły razy, przez salę przebiegłszmer.- Spróbujmy jeszcze raz - powiedział Julian.- Wez ją i podaj Erykowi.Znów cios.- W porządku - zgodziłem się czując, że moja koszula wilgotnieje.Tym razem rzuciłem Erykowi koronę prosto w twarz, mając nadzieję, że wykolę mu oko.Chwycił ją prawą ręką iuśmiechnął się do mnie patrząc, jak mnie biją.- Dziękuję ci - powiedział.- Ale teraz słuchajcie mnie wszyscy obecni i ci, którzy pozostają w Cieniu.Wdzisiejszym dniu przejmuję tron i koronę Amberu i biorę do ręki berło królewskie.Wygrałem tron w uczciwej walce isłusznie mi się on z krwi należy.- Kłamca! - krzyknąłem i czyjaś ręka zasłoniła mi usta.- Koronuję się Erykiem Pierwszym, królem Amberu.- Niech żyje król! - zakrzyknęli po trzykroć zebrani.Wtedy Eryk nachylił się i powiedział do mnie zniżonym głosem:- Twoje oczy właśnie ujrzały widok, który ci będzie musiał na długo wystarczyć.Straż! Zaprowadzić go domiejsca kazni i wypalić oczy! Niech dzisiejsza uroczystość na zawsze pozostanie mu w pamięci jako ostatnia rzecz, którąwidział.Pózniej wrzućcie go do najgłębszej ciemnicy pod Amberem i niech jego imię zostanie zapomniane.Splunąłem i spadł na mnie grad razów.Opierałem się zaciekle przez całą drogę, lecz wywleczono mnie z sali.Wszystkie oczy odwracały się ode mnie,kiedy wychodziłem, i ostatnie, co pamiętam, to uśmiechnięty Eryk na tronie rozdzielający swe łaski między wielmożówAmberu.Jego rozkaz wykonano i na szczęście podczas kazni straciłem przytomność.Nie mam pojęcia, jak długo leżałem bez życia, zanim ocknąłem się w absolutnej ciemności, z potwornym bólemrozsadzającym mi czaszkę.Może to wtedy rzuciłem klątwę, a może zrobiłem to, gdy wżarło się we mnie rozpalone dobiałości żelazo.Nie pamiętam dokładnie, wiedziałem jednak, że Eryk nigdy nie zazna spokoju na tronie, gdyż klątwaksięcia Amberu, rzucona w momencie niepohamowanej furii, zawsze się spełnia.Szarpałem w rozpaczy słomę w tej najczarniejszej z cel, lecz nie wylałem ani jednej łzy.I to było najstraszniejsze.Po jakimś czasie - tylko wy, bogowie, i ja wiemy, jak długim - znów zasnąłem.- Kiedy się obudziłem, głowa nadal pękała mi z bólu.Podniosłem się na nogi i zmierzyłem wielkość celi.Miałacztery kroki szerokości i pięć długości.Dziura w podłodze pełniła rolę ustępu, a w rogu leżał wypchany słomą materac.Udołu drzwi była szczelina, a za nią taca ze stęchłym chlebem i butelką wody.Posiliłem się, ale nie przyniosło mi to ulgi.Ból pulsował mi w skroniach i daleko mi było do spokoju ducha.Starałem się jak najwięcej spać.Nikt do mnie ani razu nie przyszedł.Budziłem się, przemierzałem celę,wymacywałem tacę pod drzwiami i jadłem, co mi dawano.Potem znów szedłem spać.Po siedmiu spaniach przeszedł mi ból w oczodołach.Nienawidziłem mojego brata, który był królem Amberu.Wolałbym, żeby mnie zabił.Ciekaw byłem reakcji ogółu, ale pozostawało to dla mnie tajemnicą.Wiedziałem jednak, że gdy mrok obejmiesam Amber, Eryk pożałuje swojego czynu.To jedno wiedziałem na pewno i z tego czerpałem pociechę.Tak zaczęły się moje dni w ciemności, których nie miałem jak odmierzyć.Nawet gdybym miał oczy, nieodróżniłbym dnia od nocy w tym lochu.Czas płynął sobie obok, ignorując mnie.Czasem oblewał mnie zimny pot i drżałem jak w gorączce na myśl o tym.Jak długo już tu jestem? Parę miesięcy? Może tylko parę godzin? Tygodni? Czy lat?Przestałem się nad tym zastanawiać.Spałem, spacerowałem (wiedziałem z największą dokładnością, gdziepostawić stopę i kiedy zawrócić), rozmyślałem o wszystkim, czego dokonałem i czego nie dokonałem.Czasem siadałem zeskrzyżowanymi nogami, oddychałem wolno i głęboko, usuwałem z głowy myśli i starałem się wytrwać w takim stanie jaknajdłużej.To pomagało - o niczym nie myśleć.Eryk był sprytny.Mimo że posiadałem w sobie moc, teraz była ona bezużyteczna.Niewidomy nie możewędrować przez Cienie.46 / 55Zelazny Roger - Dziewięciu książąt Amberu - tom 1Broda urosła mi aż do pasa, włosy miałem długie i zmierzwione.Początkowo stale byłem głodny, ale potemstraciłem apetyt.Czasem kręciło mi się w głowie, gdy zbyt raptownie wstałem.Miałem koszmary, podczas których śniłomi się, że widzę, i tym gorsze było przebudzenie.Jednakże po pewnym czasie wypadki, które mnie tu doprowadziły, wydały mi się czymś odległym i nierealnym.Miałem wrażenie, że przydarzyły się komuś innemu.I było to w pewnym sensie prawdą.Straciłem sporo na wadze.Wyobrażałem sobie, jak wyglądam, blady i wychudły.Nie mogłem nawet płakać, choćparę razy próbowałem.Coś było nie w porządku z moimi kanalikami łzowymi.To straszne, żeby doprowadzić człowiekado takiego stanu.Pewnego dnia usłyszałem lekkie drapanie w drzwi.Zignorowałem to.Powtórzyło się, lecz znów niezareagowałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]