[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alaina uważała, by nie spojrzeć na chude, nagie ciało rannego, którego oglądał Cole.Zajęła się sprzątaniemsali.W pewnej chwili pod łóżkiem przy drzwiach spostrzegła kilka tomów poezji rozrzuconych na podłodze.- Hej, ty - stęknął ich właściciel, zbyt słaby, by unieść głowę znad poduszki.- Jesteś z tych stron?- Bardziej w górę rzeki - odparł Al, zbierając książki z podłogi.- Niedaleko Czerwonej.- Założę się, że ze wsi - rzucił z przekąsem krzepki mężczyzna.Alaina nastroszyła się, ale nie spojrzała w jego stronę.Ułożyła równo książki i wstała.- Nie znasz przypadkiem młodej damy mieszkającej około dziesięciu mil od Alexandrii? - wysapał ztrudem żołnierz obok, a oczy mu przy tym rozbłysły.- Zliczna, mała panna.Twojego wzrostu.Kiedyśprzyniosła nam jedzenie - przełknął ciężko ślinę.- I przenocowała nas w stodole.Nie poznałem nigdy.jejimienia ani nazwiska, ale był przy niej.wielki Murzyn, który stale pilnował.żebyśmy się do niej odnosiliz szacunkiem.Mówiła na niego Saul.Alaina odwróciła się w bok i wymamrotała przez ramię:- Wszyscy stamtąd pouciekali.Pewnie ona też.- Wielka szkoda.- %7łołnierz zakasłał.- Myślałem, że.być może, jak ta wojna się skończy.i odzyskamwolność.pojadę tam jeszcze.To była prawdziwa dama.dzieliła się z nami tą odrobiną, co miała.Chciałbym jej się jakoś odwdzięczyć.Drżąc cała, Alaina odłożyła książki.Oto młodzieniec z głową pełną marzeń, które wkrótce zginą zaścianami więzienia.Jak miała mu powiedzieć, że chuderlawy, potargany młodzik to wszystko, co pozostało ztamtej dziewczyny?Wtem poczuła na ramieniu czyjąś, dłoń.Odwróciła się z lękiem.Był to doktor Brooks.- To ty jesteś tym chłopakiem, przed którym ostrzegał mnie kapitan Latimer? - zapytał ze śmiechem.- Pomoich długich staraniach w końcu przyprowadził cię, żebyś mi trochę pomógł.- Błękitne, dobrotliwe oczyskrzyły się radością.Lecz gdy Alaina podniosła wzrok, jego twarz nagle zastygła, a usta powoli otworzyłysię ze zdumienia.- Mój Boże! Widząc, że ją poznał, Alaina zaczęła robić znaczące miny.Doktor Brooks był częstym gościem w domuCraighughów, podczas gdy ich rodzina przebywała tam z wizytą.Czasem drażnił się z nią, że tak lubitowarzystwo chłopców, jakby była jednym z nich.Doktor Brooks gwałtownie odchrząknął i wrócił do Cole a, biorąc młodszego kolegę za ramię i prowadzącdo drzwi.- Kapitanie, jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałem z panem porozmawiać.Kończy nam się morfina.Obaj lekarze wyszli na korytarz i Alaina mogła odetchnąć.Doktor Brooks na pewno będzie strzegł jejtajemnicy tak samo pilnie, jak chroni życie tych mężczyzn wypełniających oddział konfederacki.Delikatny podmuch wiatru przywołał ją do rzeczywistości.Uprzytomniła sobie nagle, że w tej sali jestznacznie chłodniej niż w którejkolwiek innej części szpitala.Podniosła oczy w górę i zobaczyła nad głowąotwarty świetlik.Gorące powietrze uciekało tędy na zewnątrz, a z dworu wpadała do środka chłodna bryza.- Głupi Jankesi, jeszcze się nie zorientowali - zachichotał tyczkowaty konfederat, zauważywszy, że chłopakogląda wywietrznik.- Umieścili nas tutaj, żebyśmy nie pouciekali przez okna, a nie wiedzą, że tonajchłodniejsze miejsce w całym budynku.Alaina uśmiechnęła się, szczerze ubawiona, zwłaszcza gdy przypomniała sobie widok spoconego sierżantaw dusznym kącie korytarza.Niewiele było ostatnio okazji, by odnieść choćby maleńkie zwycięstwo nadJankesami.Kiedy doktor Brooks wrócił do sali, spojrzał jej w oczy i powiedział:- Al, chciałbym zamienić z tobą słówko, jak skończysz sprzątanie.W sobotę Alaina pracowała w sklepie wujka razem z Roberta.W szpitalu jako Al zrobiła wszystko już wpiątek wieczorem, więc kapitan dał chłopcu dzień wolny.Kiedy odkryła to Roberta, którą już wcześniejpoproszono o pomoc w sklepie, zrobiła wszystko, żeby Alaina też się zgłosiła.Przez większą część dniaRoberta starała się trzymać swą kuzynkę na dystans.Ona sama zasiadła za ogromną ladą sklepu i zaprzęgłacały potencjał swego umysłu do porządkowania ksiąg handlowych, podczas gdy obdarty Al zamiatał, mył iczyścił sklep.Roberta miała wielką satysfakcję z tego, że zaglądający do sklepu jankescy żołnierze wyraznieinteresowali się nią, a na sprzątającego chłopca nie zwracali najmniejszej uwagi.Niedzielę wypełniała zwykle jazda do kościoła i wizyty towarzyskie.Dla Alainy, która nie mogła przecieżumyć się i ubrać czysto, by towarzyszyć rodzinie, było to kilka godzin spokoju, wolnych od obserwacji inieustannych złośliwości Roberty.Dulcie udała się ze swoją rodziną do ich kościoła, co zabierało im zwyklecały dzień.Alaina miała więc dom dla siebie.Relaksowała się wówczas w długiej kąpieli, perfumowała,zakładała sfatygowaną, najlepszą, jaką miała, suknię z muślinu i przez ten krótki czas mogła wreszcie byćkobietą.Było wczesne popołudnie, gdy wyjrzawszy przez frontowe okno, ze zgrozą zobaczyła jadącego alejkąkapitana Latimera.W panice popędziła do swojego pokoju.Nie miała chwili do stracenia! Zrzuciła suknię ipantofle i wciągnęła na siebie znienawidzone spodnie i koszulę.Sięgające do kolan buty ukryły pończochy.Wtarła w twarz trochę zawsze gotowego brudu, a czyste włosy przykryła miękko opadającym kapeluszem.Nie było już czasu, żeby je ubłocić, ani nie miała serca, by to robić.Przy drzwiach zabrzęczał dzwonek, po krótkiej chwili rozległ się ponownie.Alaina wstrzymała oddech,mając jeszcze nadzieję, że gość sobie pójdzie.Wreszcie usłyszała kroki na krużganku.Czekała, niespokojnieodliczając minuty.Przez oszklone drzwi nie widać było ani Jankesa, ani jego konia.Zeszła kręconymischodkami, uważając, by nie stukać luznymi butami.Aby uniknąć spotkania, pobiegła przez wysokie krzakina tył domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •