[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zasłony nadal były namoknięte i wszędzie ściekała woda.Ale wiatr i burza ustały i zniknęłowrażenie, że Tennyson jest dwoma miejscami naraz.- Obudziła się.%7łyję - powiedział Kasyks.- Myślałem, że jeśli zdejmę jej opaskę.- zaczai Mol Besa, ale po chwili dodał: - Niewiem, co myślałem.Okręciła mnie sobie wokół małego palca.- Czerpie swoją moc prosto od szatana - powiedział Kasyks.- Nie mieliśmy więcejjak jedną szansę na dziesięć, że nam się powiedzie.- Kto tak twierdził? - zapytała Effis.- Springer - odparł Kasyks.- Wiem, że nie powiedziała wam tego, ale nie chciaławam odbierać pewności siebie w pierwszej potyczce.- Boże święty, nie chciała odbierać pewności siebie - powiedział szyderczo Mol Besa.Otarł dłonią czoło z potu.- O mały włos nie zostaliśmy zmasakrowani.- Co robimy? - spytał Zasta.- Musimy o wszystkim jej opowiedzieć i odnowić zapasy energii.Potem znowuwyruszymy na poszukiwanie Isabel Gowdie - odparł Kasyks.- A co będzie, jeśli uda się jej uciec z tunelu? Skąd będziemy wiedzieli, gdzie jejszukać? - zapytał Keldak.- Znajdziemy ją - odrzekł Kasyks.- Ale czy będziemy mieli dość siły, by jązniszczyć, to już inna sprawa. Jeden po drugim Wojownicy Nocy unieśli się w powietrze, przenikając przez sufit idach Tennyson.Na dworze był już prawie ranek.Przez lodowatą mgłę przedzierało sięczerwone słońce.Londyn rozciągał się pod nimi niczym opuszczone macedońskie pole bitwypo przejściu Wizygotów.Polecieli wzdłuż Tamizy aż do Richmond Hill, gdzie zanurzyli się w mgłę, a potemprzez dach budynku dostali się do mieszkania Springer.Mol Besa na krótką chwilę chwyciłdłoń Zasty i potem wszyscy wrócili do śpiących ciał, tak cicho i miękko jak spadające liściena powierzchnię stawu. ROZDZIAA 9PRZERA%7łAJCE DZIECKOStanley obudził się z gwałtownym bólem żołądka.Miał wzdęty brzuch, wstrząsanyruchami jelit.Próbował krzyknąć, ale gardło miał suche i ściśnięte, tak że z trudem w ogólemógł nabrać powietrza. Boże, uduszę się - pomyślał.- Boże, pomóż mi, duszę się.Odrzucił na bok kołdrę i upadł bokiem na podłogę.%7łołądek znowu się uniósł isuchość w ustach została nagle zastąpiona przez kwaśny płyn.Położył dłoń na brzuchu iwyczuwał, jak jego wnętrzności skręcają się, prawie jakby były żywym stworzeniem, którepragnie się wydostać.Ostatnim razem przeżywał coś podobnego, kiedy Eve spodziewała sięLeona, a Leon kopał ją, jakby zataczał wewnątrz niej kółka.Stanleyowi udało się zaczerpnąć łyk powietrza.Zdołał uklęknąć i podnieść się,podpierając się na łóżku.Poczuł coś głęboko w gardle i zebrało mu się na wymioty.Pomałudotarł do drzwi, otworzył je i przeszedł przez korytarz do łazienki.Prawie mu się udało.Nie zdążył dojść do muszli, upadł na kolana obok wanny,chwytając się jej krawędzi.Nocna Plaga z całych sił skręcała jego żołądkiem i powodowałaskurcze gardła.Poczuł, jak głęboko w gardle przesuwa się jakaś zbita, obrzydliwa masa,cuchnąca słodkawo zgnilizną.Nie mógł mówić, nie mógł krzyczeć.Pochylił się nad wanną i centymetr pocentymetrze, skurcz po skurczu, wyrzucił to z siebie - ogromną poskręcaną masę szczurów.Niektóre bardzo duże, gapiły się na niego, ich futra były mokre od soków żołądkowych.Niektóre jeszcze nie w pełni wyrośnięte, inne w stanie embrionalnym, z różowymi ciałkami ooczach jak surowe białko.Stanleyem wstrząsały torsje za torsjami, aż ostatnie ogony i nogi przecisnęły siępomiędzy jego zębami.W wannie znajdowało się prawie metrowej długości kłębowisko drga-jących, szarych szczurów.Stanley był zbyt słaby i pełen obrzydzenia, by cokolwiek zrobić.Klęczał tylko z czołem przyciśniętym do zimnego metalu wanny, co chwila spluwając, chcącpozbyć się okropnego smaku gnijących, na wpół strawionych szczurów.Zauważył, że zwierzęta mają poskręcane ogony, co czasami zdarza się wprzeludnionym legowisku.Im bardziej chcą się od siebie oddalić, tym mocniej zaciskają sięwęzły na ogonach, uniemożliwiając im zupełnie ucieczkę.W końcu Stanley wstał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •