[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak stać ich było na to, wystarczało także naraty za samochód i Magdalena wreszcie poczuła coś w rodzajustabilizacji.Nie musiała pracować, ale rozglądała się, szukającjakiegoś zajęcia.Nie wierzyła bowiem, że cały czas będzie imtak dobrze szło, chciała więc jak najwięcej odłożyć nawypadek kolejnego zawirowania w ich życiu.Cały czaspamiętała zły okres w Nowym Jorku, gdy obydwoje byli bezpracy i żyli z zasiłku oraz korzystali z pomocy przyjaciół.- Słuchaj, mam dobrą nowinę - oznajmiła któregoś dniaMirkowi.- W przedszkolu, dwie ulice dalej, szukająpracownicy.Nie chodzi o opiekę nad dziećmi, tylko osprzątanie i niewielką pomoc w kuchni.Płacą trzydzieścidolarów tygodniowo.Zgłosiłam się i zaczynam od jutra. Mirosław był trochę niezadowolony.Kochał Magdę jakwariat i chciałby jej nieba przychylić.Był szczęśliwy, żetrafiła mu się taka dobra praca i jego zarobki wystarczają naspokojne życie.Rozumiał jednak argumenty Magdaleny, apoza tym żaden sprzeciw i tak nie odniósłby rezultatu.Magdabyła bowiem stanowcza i gdy już coś sobie postanowiła, nigdynie udało mu się jej przekonać.W lipcu 1952 roku Mirosław ukończył kurs kreślarski,który zrobił za namową swojego szefa - tego, od którego kupiłsamochód.Szef, teraz już były, odszedł z hurtowni pościeli irozpoczął pracę w firmie Chrysler.Ponieważ bardzo ceniłMirką, a poza tym zaprzyjaznili się prywatnie (Magdalenanawet została matką chrzestną jego drugiego syna), chciałwięc go ściągnąć do siebie do firmy.Mirosław wahał się z początku, jednak w hurtowni zaczęłysię zwolnienia.Mirek też dostał wymówienie, nie miał jużochrony swojego szefa, a poza tym przyjęto zasadę, żezwalniają pracowników z najkrótszym stażem.Przez trzy miesiące żyli tylko z pieniędzy Magdaleny,która w dalszym ciągu pracowała w przedszkolu jako pomocdo wszystkiego.Niestety, te trzydzieści dolarów miesięcznienie wystarczało na czynsz, raty za samochód oraz życie,musieli więc sięgać do odłożonych oszczędności.Sytuacja bardzo się poprawiła, gdy Mirek zaczął pracowaćjako kreślarz.Niestety, nie u Chryslera, gdzie nie czekano, ażukończy kursy, chociaż dawny szef obiecywał, że sprawa niejest zamknięta, firma się rozrasta i niedługo będzie szukaćnowych ludzi.Mirek zatrudnił się w niewielkim biurzeprojektów, gdzie wykreślał schematy różnych urządzeń.Pensja była dwukrotnie wyższa niż w hurtowni, ale pracowałjedenaście godzin dziennie i musiał jeszcze spory kawałekdojeżdżać, a benzyna była droga.Mirek wychodził więc zdomu o siódmej rano, a wracał o ósmej wieczorem. Natychmiast zwalał się na łóżko i często zasypiał, zanimMagda podała mu coś do jedzenia.Nie trwało to jednak długo, bowiem ponownie zostałzredukowany.Na domiar złego właściciel domkuwypowiedział im umowę, ponieważ sprzedawał całąnieruchomość.Bronowscy, którzy z początku mieszkali wdrugiej części domu, wyprowadzili się już pół roku temu -Bronowskiego zwolniono z hurtowni pościeli jeszczewcześniej niż Mirka - i wrócili do Nowego Jorku.Magda iMirek mieli teraz nowych przyjaciół, głównie spośród Poloniiz Detroit, ale i z innych kręgów także.I właśnie ci przyjaciele pomogli im w znalezieniu nowegomieszkania.Na początku 1953 roku Mirek wrócił ze spotkaniaw kole polonijnym, dla którego pisywał, nie biorąc za topieniędzy, artykuły pod tytułem  Moja Polska.Wspomnienia".- Magdusiu, kochanie, pakujemy się - oznajmił z radościąw głosie.- Przeprowadzamy się do Hamtramck.- Gdzie? Kiedy? - pytała Magda, zmartwiona i ucieszonajednocześnie.Martwiła się, bo nienawidziła przeprowadzek i całegozwiązanego z nimi zamieszania.Przyzwyczaiła się już domiejsca, w którym spędzili ostatnie półtora roku.Polubiłasąsiadów - no i niedaleko miała pracę.Teraz Magda musiałasię zwolnić, bo dojazd przekraczał jej możliwości.Nie miałaprawa jazdy, a poza tym przecież był tylko jeden samochód,którym jezdził Mirosław.Cieszyła się natomiast, że Mirek takszybko znalazł nowe mieszkanie, bo właściciel domkuwyrzucał ich, niemal  tupiąc nogami".Nabywca niecierpliwiłsię, a domu z lokatorami nie chciał.Mieszkanie było więc teraz najważniejsze, a praca.Napewno jakąś znajdą.Obydwoje byli dobrej myśli. Hamtramck, polskie miasto w obrębie Detroit, miałowłasną administrację; w 1953 roku zamieszkiwało je okołoosiemdziesięciu tysięcy Polaków.Najważniejszą instytucją była tam wówczas parafiaświętego Władysława, ustanowiona w 1920 roku.Tam właśnie, w parafialnej kancelarii, znalazła pracęMagdalena, której zadaniem było uaktualnienie ksiągparafialnych prowadzonych w dwóch językach, część popolsku, część po angielsku.Proboszcz chciał zaprowadzićporządek w aktach i postanowił, że wszystkie wpisy powinnybyć prowadzone w obydwu językach.Język ojczysty powoliodchodził w zapomnienie i dla najmłodszych członków parafiiwpisy w języku polskim były nie do przyjęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •