[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za sprawą Bożą znalazł osobny domek,wystarczająco obszerny, aby ich pomieścid; domek stał w pewnym oddaleniuod miasta, tak jak życzyła sobie Królowa niebios.Najświętsza Panna w głębokiejpokorze padła na ziemię i ucałowała posadzkę, dziękując Najwyższemu, że podługiej i mozolnej wędrówce znalazła to schronienie.Dziękowała nawet ziemi i139 przyrodzie za to, że przyczyniają się do Jej istnienia, bo w swej niezrównanejpokorze uważała się zawsze niegodną tego, co otrzymuje.Modliła się do Boga iwszystko, co miała czynid w tym nowym mieszkaniu poświęciła Jemu na chwałęi na służbę.Ofiarowała Panu wszystkie siły ducha, swoje zmysły i oświadczyła,że gotowa jest z chęcią i radością przyjąd wszelkie cierpienia, które na tymwygnaniu Pan na Nią ześle; swoją mądrością przewidywała te cierpienia, a Jejmiłośd tęskniła za nimi.W świetle swej niebiaoskiej mądrości Maryja ceniłacierpienia, wiedziała bowiem, że przed tronem Bożym posiadają one wielkąwartośd i że Jej Najświętszy Syn traktuje je jako swój najcenniejszy skarb i jakoswe dziedzictwo.Następnie Maryja przy pomocy aniołów zabrała się do sprzątania ubogiegodomu.Nasi święci wędrowcy uważali wprawdzie te ubogie mury za zupełniewystarczające i wygodne schronienie, brakowało im jednaknajniezbędniejszego sprzętu i pożywienia.Ponieważ znajdowali się wmiejscowości zamieszkałej, więc nie otrzymali już owego cudownegopożywienia, jakie na pustyni dostarczali im aniołowie i Pan skazał ich najałmużnę.Kiedy zaczęli cierpied głód Zw.Józef wyszedł, aby w imię miłościBożej prosid o wsparcie.Wobec takiego przykładu ubodzy nie powinni skarżydsię na swoją nędzę ani wstydzid się jałmużny, jeżeli nie ma innego sposobu; abyutrzymad przy życiu Pana wszelkiego stworzenia trzeba było prosid o jałmużnę,a On sam niejako zobowiązał się, że stokrotnie wynagrodzi udzielone wsparcie.Podczas pierwszych trzech dni Królowa niebios nie miała dla siebie i dla swegoBoskiego Dziecięcia nic ponad to, co Jej oblubieniec otrzymał, jako jałmużnę;dopiero potem św.Józef zaczął zarabiad na życie pracą swoich rąk.Ze swegozarobku przygotował posłanie z desek dla Najświętszej Matki i kołyskę dlaBoskiego Dziecięcia, podczas gdy sam nadal sypiał na ziemi.Po wielkich trudachJózefowi udało się nabyd najpotrzebniejsze do życia sprzęty.Ani Maryja, aniJózef nigdy, nawet w największej biedzie i niedostatku, nie wspominali czasów,kiedy lepiej się im powodziło, nie żałowali podarków, które rozdali biednym;nigdy nie skarżyli się na swoją biedę i opuszczenie.Nie wracali do przeszłości,nie obawiali się przyszłości, ale we wszystkim zachowywali niezrównany spokóji zadowolenie, oddając się pod opiekę Boskiej Opatrzności.W czasie, gdy święta Rodzina przebywała w Heliopolis, król Herod nakazałpozabijad w Betlejem i w okolicy wszystkich chłopców, którzy nie ukooczylijeszcze dwóch lat.Tego dnia, w którym rozpoczęto wypełniad ten bezbożnyrozkaz, nasza Królowa trzymała Boskie Dziecię na ręku.Patrząc w Jego duszęwidziała jak w zwierciadle to wszystko, co działo się w Betlejem i to nawetdokładniej, niż gdyby była na miejscu; słyszała krzyk i płacz nieszczęśliwychdzieci i ich rodziców.Królowa niebios widziała też, jak Jej najświętszy Syn modlił140 się do Ojca niebiaoskiego za rodziców tych niewinnych dzieci i jak ofiarował tedzieci, jako pierwsze owoce swej śmierci; prosił Ojca niebiaoskiego, abydzieciom tym, które za Niego miały umrzed, nadał władzę rozumu, iżbydobrowolnie ofiarowywały swe życie i przyjmowały śmierd, jako ofiarę kupomnożeniu czci Bożej i w ten sposób, przez swoje cierpienia, zasłużyły sobiena koronę męczeoską.Ojciec odwieczny wysłuchał wszystkich próśb.Nasza Królowa przyłączyła się dopróśb Boskiego Syna; wzięła także udział w boleści i łzach rodziców z powoduśmierci synów  Ona najbardziej opłakiwała śmierd dzieci betlejemskich, którebyły przecież także Jej dziedmi.%7ładna z matek nie umiała tak ich opłakiwad jakMaryja, bowiem żadna nie umiała byd dla nich taką Matką, jaką była dla nichnasza Królowa.Nauka Najświętszej Królowej niebios skierowana doczcigodnej Marii z Agredy. Moja córko! Kto zna Pana, ten pokłada w Nim swoje nadzieje; kto nie zaufaJego nieskooczonej dobroci i miłości, ten nie zna Go dostatecznie.To właśnie zpowodu braku wiary i nadziei ludzie nie miłują Pana; albowiem miłujemy tego,któremu ufamy i którego czcimy.Błąd ten jest przyczyną zguby ludzkości; ludzieposiadają niedostateczne wyobrażenie o nieskooczonej dobroci Bożej, która imdaje życie i wskutek tego nie umieją pokładad w Bogu swej ufności.Obok brakuzaufania brak im także miłości, jaką są winni Bogu; miłośd tę przenoszą nastworzenia ludzkie, u których cenią to, czego pragną, a mianowicie: potęgę,bogactwo, szczęście, próżnośd  tego wszystkiego spodziewają się też od nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •