[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W ciągu roku poznasz siebie. Cały rok! rzekła nagle Natasza, dopiero teraz zrozumiawszy, że ślub odkłada się narok. Ale dlaczego rok?Dlaczego rok?. Książę Andrzej jął tłumaczyć jej przyczyny tego odroczenia.Nataszanie słuchała go. I nie można inaczej? zapytała.Książę Andrzej nic nie odpowiedział, ale w jego twarzywyraziła się niemożliwość odmienienia tej decyzji. To straszne! Tak, to straszne! odezwała się nagle Natasza i znów zaszlochała. Umrę,zanim doczekam tego roku; to niemożliwe, to straszne. Spojrzała w twarz swego narzeczo-nego i zobaczyła w niej wyraz ubolewania i zdziwienia. Nie, nie, zrobię wszystko rzekła i nagle przestała płakać jestem taka szczęśliwa!Ojciec i matka weszli do pokoju i pobłogosławili narzeczonego i narzeczoną.Od tego dnia książę Andrzej zaczął bywać u Rostowów jako narzeczony.416XXIVZaręczyn nie było i nikogo nie powiadomiono o narzeczeństwie Bołkońskiego z Nataszą;nalegał na to książę Andrzej.Powiadał, że ponieważ on jest przyczyną odroczenia, więc po-winien ponosić jego ciężar.Powiadał, że związał się słowem na wieki, ale nie chce wiązaćNataszy i pozostawia jej całkowitą swobodę.Jeśli po upływie pół roku poczuje, że go nie ko-cha, będzie miała prawo mu odmówić.Rozumie się samo przez się, że ani rodzice, ani Nata-sza nie chcieli o tym słyszeć, ale książę Andrzej obstawał przy swoim.Książę Andrzej co-dziennie bywał u Rostowów, ale Nataszę traktował nie jak narzeczony: mówił do niej pani icałował ją tylko w rękę.Po dniu oświadczyn między księciem Andrzejem i Nataszą wywiązałsię całkiem inny stosunek niż dawniej bliski i niewymuszony.Jak gdyby dotychczas nieznali jedno drugiego.I on, i ona lubili wspominać, jak na siebie patrzyli, kiedy jeszcze bylidla siebie niczym, teraz oboje czuli się zupełnie innymi istotami: wówczas pozowali, a terazbyli ludzmi prostymi i szczerymi.Z początku rodzina odczuwała skrępowanie w przestawaniuz księciem Andrzejem, wydawał się człowiekiem z obcego świata i Natasza długo oswajała znim domowników i z dumą zapewniała wszystkich, że on tylko się wydaje taki osobliwy, alejest taki sam jak inni, że ona go się wcale nie boi i że nikt nie powinien się go bać.Po kilkudniach domownicy do niego przywykli i bez skrępowania prowadzili dawny tryb życia, wktórym i on brał udział.Umiał rozmawiać z hrabią o gospodarstwie, a o strojach z hrabiną iNataszą, i o albumach i kanwie z Sonią.Niekiedy domownicy między sobą, a nieraz i przyksięciu Andrzeju, dziwili się, jak to wszystko się stało i jak widoczne były znaki: i przybycieksięcia Andrzeja do Otradnego, i ich przyjazd do Petersburga, i podobieństwo między Nata-szą a księciem Andrzejem, jakie zauważyła niania, kiedy książę Andrzej przyjechał po razpierwszy, i starcie w roku 1805 Andrzeja z Mikołajem, i wiele jeszcze innych znaków prze-powiednich tego, co się zdarzyło, zauważyli domownicy.W domu panowała owa poetyczna nuda i milczenie, jakie zawsze towarzyszą obecności,narzeczonego i narzeczonej.Często, siedząc razem, wszyscy milczeli.Czasami wstawali iwychodzili, a narzeczeni zostawali sami i wciąż milczeli.Rzadko rozmawiali o swym przy-szłym życiu.Książę Andrzej lękał się i wstydził mówić o tym.Natasza podzielała to uczucie,jak i wszystkie jego uczucia, które ciągle odgadywała.Pewnego razu Natasza jęła go wypy-tywać o syna.Książę Andrzej zarumienił się, co mu się teraz często zdarzało, a co Nataszaszczególnie lubiła, i oświadczył, że jego syn nie będzie mieszkał z nimi. Dlaczego? zapytała Natasza ze strachem. Nie mogę odebrać go dziadkowi, a poza tym. Jak ja bym go kochała! rzekła Natasza, natychmiast odgadując jego myśli. Ale wiem:pan chce, żeby nie było pretekstów do obwiniania mnie i pana.Stary hrabia czasami podchodził do księcia Andrzeja, całował go, pytał o radę co do wy-chowania Pieti albo kariery wojskowej Mikołaja.Stara hrabina wzdychała patrząc na nich.Sonia wciąż w obawie, żeby nie być natrętna, starała się wynajdować preteksty, by ich zosta-wić samych, choć wcale tego nie potrzebowali.Kiedy książę Andrzej mówił (opowiadał bar-dzo dobrze), Natasza słuchała go z dumą; kiedy sama mówiła, to z lękiem i radością spostrze-gła, że on patrzy na nią uważnie i badawczo.Niepewnie zadawała sobie pytanie: Czego on417we mnie szuka? O co się ubiega swoim spojrzeniem? A co będzie, jeżeli nie ma we mnie te-go, czego on szuka tym spojrzeniem? Czasami wpadała we właściwy jej szaleńczo wesołynastrój i wtedy szczególnie lubiła słuchać i patrzeć, jak książę Andrzej śmieje się.Rzadko sięśmiał, ale za to kiedy się śmiał, to cały się oddawał swemu śmiechowi, i za każdym razem potym śmiechu czuła mu się bliższa.Natasza byłaby zupełnie szczęśliwa, gdyby jej nie straszyłamyśl o mającym nastąpić i zbliżającym się rozstaniu.W wigilię wyjazdu z Petersburga książę Andrzej przyprowadził z sobą Pierre'a, który niebył u Rostowów od czasu balu.Pierre wydawał się roztargniony i zmieszany.Rozmawiał zmatką, Natasza usiadła z Sonią przy stole szachowym, przywołując w ten sposób do siebieksięcia Andrzeja.Podszedł do nich. Pani dawno zna Bezuchowa, prawda? zapytał. Lubi go pani? Tak, jest cudowny, ale bardzo śmieszny.I jak zawsze, kiedy mówiła o Bezuchowie, jęłaopowiadać anegdoty o jego roztargnieniu, anegdoty, które nawet o nim zmyślano. Wie pani, powierzyłem mu naszą tajemnicę oświadczył książę Andrzej. Znam go oddziecka.To złote serce.Proszę panią, Natalie rzekł nagle poważnie wyjadę.Bóg raczywiedzieć, co się może stać.Pani może przestanie ko.Wiem, wiem nie powinienem o tymmówić.Jednak cokolwiek by się z panią stało, kiedy mnie nie będzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]