[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Sala w ratuszu nie jest duża, ale bardzo urokliwa, a do tegokwiaty, czerwony dywan i odpowiednie oÅ›wietlenie, jednymsÅ‚owem wyglÄ…daÅ‚o to odÅ›wiÄ™tnie i urzÄ…dzone byÅ‚o ze smakiem.Najpierw siedziaÅ‚am w pierwszym rzÄ™dzie, a potem poproszonomnie, bym zajęła miejsce w fotelu wyglÄ…dajÄ…cym jak tronkrólewski, na scenie.OczywiÅ›cie byÅ‚o kilka przemówieÅ„,wicepremiera, ministra zdrowia, prezesa izby lekarskiej, apotem jeszcze prezesa stowarzyszenia neurochirurgów.Nakoniec gÅ‚os zabraÅ‚ nasz burmistrz i po krótkim spiczu odczytaÅ‚dekret (wtedy musiaÅ‚am wstać) nadajÄ…cy mi tytuÅ‚ honorowegoobywatela miasta Ottawy.Najbardziej podobaÅ‚o mi siÄ™wystÄ…pienie prezesa izby lekarskiej, gdyż byÅ‚o utrzymane wlekko humorystycznym tonie, bez zbÄ™dnego zadÄ™cia,sztucznego patosu, a równoczeÅ›nie w przystÄ™pny sposóbpokazywaÅ‚o, co robiÄ™ i dlaczego zasÅ‚użyÅ‚am na to wyróżnienie. Oj, zasÅ‚użyÅ‚a pani profesor, zasÅ‚użyÅ‚a, ja to najlepiej wiem.Te nieprzespane noce, nerwy, staÅ‚e czuwanie przy telefonie, czynie wezwÄ…& Tych nerwów i zmÄ™czenia żadna nagroda nieodda! Pani Stasiu, pani wie, że dla mnie najlepszÄ… rekompensatÄ…sÄ… zdrowi pacjenci i uÅ›miechy ich najbliższych.Otuchy teżdodaje staÅ‚y postÄ™p w badaniach naukowych.To wyjÄ…tkowosilny bodziec do dziaÅ‚ania.DziÄ™ki niemu coraz wiÄ™kszej liczbieludzi udaje siÄ™ uratować życie.To mi wystarczy za wszystko,niczego wiÄ™cej nie potrzeba.No, ale dokoÅ„czÄ™& wróciÅ‚a doprzerwanej relacji. Potem musiaÅ‚am ja zabrać gÅ‚os, ale wiepani, co mówiÅ‚am, bo przecież sÅ‚yszaÅ‚a pani, jak ćwiczyÅ‚amprzed lustrem. A pewnie, pewnie, piÄ™kne przemówienie roztkliwiÅ‚a siÄ™kobiecina. Na koniec, gdy miaÅ‚am już wieniec laurowy na gÅ‚owie,medal na piersi i oprawny w czerwonÄ… skórÄ™ dyplom podpachÄ…, rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ koncert, który byÅ‚ dla mnie wÅ‚aÅ›ciwienajważniejszym punktem wieczoru. Koncert najważniejszy? Pani profesor, to pani tam byÅ‚anajważniejsza, a nie jakieÅ› tam szarpidruty! Wcale nie szarpidruty, pani Stasiu.Niech pani sobiewyobrazi, że byÅ‚ to koncert chopinowski i to w wykonaniuKrystiana Zimermana. A któż to taki, chyba Niemiec, sÄ…dzÄ…c z nazwiska.Oj, tychszwabów to bym nie sÅ‚uchaÅ‚a, oj nie.Pani profesor, po naszychprzejÅ›ciach& To nie żaden Niemiec, ale Polak, zwyciÄ™zca KonkursuChopinowskiego w Warszawie sprzed dwóch lat, Å›wietnypianista.Akurat jest na tournée po Kanadzie i organizatoromudaÅ‚o siÄ™ go namówić, by dla nas wystÄ…piÅ‚.Podobno zgodziÅ‚ siÄ™tylko dlatego, że jestem PolkÄ….Widzi pani, jaka solidarnośćpoza krajem! To powinno paniÄ… ucieszyć.GraÅ‚ wspaniale, apotem podziÄ™kowaÅ‚am mu osobiÅ›cie i podczas rautusiedzieliÅ›my przy jednym stoliku.PrzemiÅ‚y mÅ‚ody czÅ‚owiek.Czypani wie, że on ma dopiero dwadzieÅ›cia jeden lat, a już robimiÄ™dzynarodowÄ… karierÄ™ zachwycaÅ‚a siÄ™ Helena.OczywiÅ›cie ten konkurs mu to umożliwiÅ‚.Inaczej pewnie niemógÅ‚by tak jezdzić po Å›wiecie.Trzy lata temu, kiedy byÅ‚am wWarszawie, kuzynka zaprowadziÅ‚a mnie na koncert doFilharmonii Narodowej.To tam wÅ‚aÅ›nie odbywajÄ… siÄ™ teKonkursy Chopinowskie.I wie pani przypomniaÅ‚a sobie Zimerman podarowaÅ‚ mi swojÄ… pÅ‚ytÄ™, nagranÄ… podczaskonkursu.PuszczÄ™ jÄ… potem, to i pani posÅ‚ucha. Ano posÅ‚ucham, czemu nie, choć ja tam wolÄ™ lwowskiepiosenki.No, a teraz lecÄ™ do Å‚azienki nalać pani wodÄ™ i muszÄ™zająć siÄ™ tymi kwiatami, szkoda, żeby zwiÄ™dÅ‚y.Helena nie oponowaÅ‚a, wiedziaÅ‚a z doÅ›wiadczenia, że i takrytuaÅ‚owi bÄ™dzie musiaÅ‚o stać siÄ™ zadość.Gdy siedziaÅ‚a nastoÅ‚ku, moczÄ…c nogi, uroczysty blichtr opadÅ‚ z niej i zawoÅ‚aÅ‚a dorozkÅ‚adajÄ…cej kwiaty w wazonach pani Stasi: Tylko wie pani, smutno mi siÄ™ zrobiÅ‚o, że nie byÅ‚o tam zemnÄ… nikogo z bliskich.Ludka nie chciaÅ‚a jechać, bo nie jest wnastroju po Å›mierci Teda, a przecież to nie byÅ‚ już jej mąż, niemusi żaÅ‚oby udawać& Zaraz tam udawać, pani profesor.Cóż za androny paniopowiada! Jak to nie mąż? Te wszystkie urzÄ™dowe formalnoÅ›cito pic na wodÄ™, toż to przez ludzi i dla ich wygody wymyÅ›lone.Wszystko chcÄ… sobie uÅ‚atwić i każde matactwo wytÅ‚umaczyć.Co Bóg zÅ‚Ä…czyÅ‚, niech czÅ‚owiek nie rozÅ‚Ä…cza! Pewnie, że mąż! Jato wcale jej siÄ™ nie dziwiÄ™.Jaki byÅ‚, taki byÅ‚, ale jednak mąż. A Melania wymyÅ›liÅ‚a sobie wyjazd na rancho. HelenapuÅ›ciÅ‚a uwagi gosposi mimo uszu. Przecież mogÅ‚a pojechaćjutro, ziemia nie zajÄ…c, nie ucieknie, a zobaczyÅ‚aby, jakhonorujÄ… jej ciotkÄ™.ByÅ‚aby dumna. Dumna by byÅ‚a, ale toć przecież jej rodzony ojciec, pewniechciaÅ‚a być trochÄ™ sama, każdy inaczej przeżywa tragedie&Jedni potrzebujÄ… przyjaciół, ludzi, a inni wolÄ… skryć siÄ™ jaknajdalej od nich.Tak to już jest, że w tym samym czasie jednisiÄ™ radujÄ…, a drudzy smucÄ…, takie życie& Też tÄ™skniÄ™ za naszÄ…pereÅ‚eczkÄ…, ale rozumiem jÄ….Jak tylko przyjedzie, to jÄ…wyÅ›ciskam. On zawsze robiÅ‚ mi na zÅ‚ość, ten Ted.Nie mógÅ‚ umrzećtrochÄ™ pózniej? Oj, pani profesor! pani Stasia machnęła z dezaprobatÄ…rÄ™kÄ… i wyszÅ‚a do kuchni, mamroczÄ…c: Ta gala to jej w gÅ‚owiecoÅ› poprzekrÄ™caÅ‚a.Umrzeć pózniej! Też coÅ›!Za chwilÄ™ przybiegÅ‚a rozpromieniona z listem w rÄ™ku. ZapomniaÅ‚abym, dziÅ› w skrzynce znalazÅ‚am list od Meli,pewnie gratulacje dla pani.Nie byÅ‚a na uroczystoÅ›ci, alepamiÄ™taÅ‚a.Widzi pani, umie siÄ™ znalezć w każdej sytuacji, cuddzieweczka! ChciaÅ‚abym, żeby do nas szybko zawitaÅ‚a.PrzechodzÄ…c koÅ‚o stoÅ‚u, Helena wzięła kopertÄ™ do rÄ™ki. Tak, to z tej wsi zauważyÅ‚a. Pewnie nie majÄ… tam nawetokolicznoÅ›ciowych kartek, bo list jest cienki, napisany nanormalnym papierze.Nieważne zresztÄ…, liczy siÄ™ pamięć.Ale comi po liÅ›cie, wolaÅ‚abym przytulić tÄ™ mojÄ… dziewczynÄ™ i z niÄ…porozmawiać.Od czasu, kiedy dorosÅ‚a, nie jest już tak wylewnai wykłóca siÄ™ o różne rzeczy, na każdy temat ma wÅ‚asne zdanie,ale przecież kocham tÄ™ smarkulÄ™, nawet kiedy siÄ™ sprzeczamy.ChciaÅ‚abym, żeby szybko wróciÅ‚a i przyszÅ‚a do nas, póki tewszystkie kwiaty nie zwiÄ™dnÄ….RozejrzaÅ‚a siÄ™ z wyraznym zadowoleniem, a list zostawiÅ‚a nakomodzie.Przed poÅ‚ożeniem siÄ™ spać, już w nocnej koszuli, HelenapróbowaÅ‚a nieco uÅ‚adzić baÅ‚agan panujÄ…cy w jej pokoju.PozbieraÅ‚a różne rachunki, metki, bilety, walajÄ…ce siÄ™ tu iówdzie, a przechodzÄ…c koÅ‚o komody, zamierzaÅ‚a doÅ‚Ä…czyć doÅ›mieci nieotwartÄ… kopertÄ™.ZawahaÅ‚a siÄ™ jednak.PomyÅ›laÅ‚a, żemoże Mela napisaÅ‚a też, kiedy wróci.RozerwaÅ‚a kopertÄ™.Listnie byÅ‚ dÅ‚ugi, ale nie wyglÄ…daÅ‚ na gratulacyjny, a ponadto nierozpoczynaÅ‚ siÄ™ zwykÅ‚ym zwrotem: Kochana Ciociu.Nie miaÅ‚w ogóle żadnego nagłówka.Helena wzięła okulary z nocnegostolika, gdzie zawsze odkÅ‚adaÅ‚a jednÄ… parÄ™, nie wyobrażaÅ‚asobie bowiem zaÅ›niÄ™cia bez choć krótkiej lektury, i przysiadÅ‚ana łóżku, w zasiÄ™gu delikatnego snopa Å›wiatÅ‚a padajÄ…cego zmaleÅ„kiej lampki nocnej.DziÄ™kujÄ™ Ci bardzo za wiele miÅ‚ych chwil, które dziÄ™ki TobieprzeżyÅ‚am, za moc wrażeÅ„ podczas zwiedzania nieznanychmi miejsc, za sterty wspaniaÅ‚ych prezentów, za okazywanemi serce i czuÅ‚ość.Nawet dziÅ› mam nadziejÄ™, że nie byÅ‚yudawane i na pokaz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]