[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To może i by się nadała!*Pociąg miał czterdzieści minut spóznienia.Jolka, Kamil, Apolonia i Mirek stali na peronie iprzestępowali z nogi na nogę.Było zimno, nawet bardzo. Może już idzcie zaproponowała Apolonia co tak będziecie stać i marznąć. Nie ma mowy.Wsadzimy was do pociągu i zobaczymy jak odjeżdża, nie Kamil?Kamil potakująco skinął głową i zaczął żywiej tupać. Boisz się, że nie wsiądziemy? zaśmiała się Apolonia. Do Mirka w tej kwestii to mam zaufanie powiedziała Jolka. Ale z tobą to nigdy nic niewiadomo. No wiesz, że ty mnie wcale nie znasz Apolonia udała oburzenie. Komu jak komu, aleMirkowi bym takiego numeru nie wykręciła. Mam nadzieję zaśmiał się Mirek. Siostra, Apolonia ma rację, idzcie, bo całkiemprzemarzniecie.My już damy sobie radę. A ja was wolę dopilnować powiedziała Jolka i mocniej naciągnęła czapkę na uszy nawet za ceną zamarznięcia.Nie zamarzła jednak, bo w czterdziestej piątej minucie spóznienia pociąg wreszcie wtoczyłsię na peron.Apolonia i Mirek pożegnali się z Jolką i Kamilem, obiecując, każdemu z osobna, żejak tylko dotrą na miejsce, to natychmiast zadzwonią.Po czym wsiedli do pociągu, gdziepomimo dużego tłoku, udało im się znalezć miejsca siedzące.I.odjechali.*W Klubie Seniora temat sylwestra przewijał się od dobrych dwóch miesięcy.Pomysłów,zamysłów i koncepcji na pożegnanie starego roku i powitanie nowego było tyle, ilu członkówzrzeszał klub.A atmosfera obrad przypominała tę z polskiego sejmu.Tu też zawiązywanozwiązki, koła, sojusze, powoływano komisje i długo debatowano nad najbardziej nawetabsurdalnymi pomysłami.Każdy chciał, by jego było na wierzchu i jego górą.Jałowośćprowadzonych dyskusji i brak konsensusu w kwestiach zasadniczych, doprowadziły w końcu dosytuacji, w której stwierdzono, że zabawy w ogóle nie będzie.I dopiero pod grozbą odwołaniasylwestra, wszyscy jakoś się dogadali.Teraz była godzina dwudziesta i był ostatni dzień roku.Zwietlica Klubu Seniora, cała wbalonach i serpentynach, powoli zapełniała się bohaterami wieczoru.Część z nich od razuzajmowała miejsce przy długim, suto zastawionym stole.Część przechadzała się po parkiecie,sprawdzając stopień jego wypolerowania i oceniając szanse na taneczne akrobacje.Częśćkonsultowała kolejność pitych trunków, a jeszcze inna toalety zebranych na sali kobiet.Jak to nasylwestra.Matylda i Leon również tu byli. A pana Kazia jakoś nie widać zauważyła Matylda, rozglądając się po sali. Przyznaję, że to dziwne powiedział Leon. Właśnie, w końcu pierwszy rwał się do organizowania tego wszystkiego. Myślisz, że to ma jakiś związek z nami? zapytał Leon. Nie wiem Matylda rozłożyła ręce. Nabroił to fakt, ale przecież wyjaśniliśmy sobiewszystko przed świętami.Mam wrażenie, że tu chodzi o coś innego. Przepraszam, przepraszam zakochaną parę przed nimi wyrosła nagle Pelagia Walerek. Nie wiecie państwo, dlaczego nie ma jeszcze pana Kazia? zapytała i potrząsnęła świeżozrobioną na tę okazję trwałą. Niestety, droga pani, nic nam na ten temat nie widomo odparł Leon. Wszyscy już prawie są, a jego nie ma i nie ma zmartwiła się pani Pelagia i strzepnęłapyłek ze swojej srebrzystoturkusowej sukni, z materiału imitującego rybie łuski. Na pewno dotrze pocieszyła ją Matylda. Myśli pani? ucieszyła się Pelagia Walerek. Pewnie nie ma jak dojechać, wie pani jak to w sylwestra z taksówkami. Może i tak zgodziła się pani Pelagia. Chociaż do pana Kazia to niepodobne, on zawszetaki pierwszy wszędzie. A może. zaśmiała się Matylda chce zrobić wielkie wejście! Co też pani? Pelagia spojrzała na nią karcąco. %7łartować w takiej sytuacji! W jakiej? zdziwiła się Matylda. Chyba nic mu się nie stało? Jak państwo myślicie? Pelagia wyraznie miała złeprzeczucia. On podobno ma kłopoty z sercem wyznała konspiracyjnym tonem. Ale się dotego nie przyznaje! uściśliła szeptem. Pani Pelagio, niech nas pani nie straszy, na pewno zaraz przyjdzie powiedziała Matylda,choć ją także zaczęły ogarniać wątpliwości, czy aby z panem Kaziem wszystko w porządku. Ja nie straszę, ale to różnie bywa wyjaśniła im Pelagia i w tej właśnie chwili w drzwiachstanął Kazio Nowaczyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]