[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.dział cząsteczkowych potężnych maszyn niszczyły sprzęt, cięły belki i posyłały weJeden z głowy.wszystkich kierunkach deszcz rozżarzonych odłamków, które zasypywały i miażdżyłyPozostali trzej zaatakowali, ale już ostrożniej.Dysponowali bronią znacznie dłuż- zastępy robotów bojowych.W chwili, gdy Jedi śmignął w dół i miękko wylądował naszą od miecza świetlnego; mogli uderzać, znajdując się poza zasięgiem ewentualnej pokładzie, niemal połowa wrogich maszyn leżała pokotem, pokonana przez własny - ariposty.Jedi cofał się przed nimi, a jego techniki obronne z trudem dawały odpór ru- jednak mało przyjazny - ogień.chliwym iglicom wyładowczym.Tnąc na prawo i lewo, wcinał się w tłum sprawnych jeszcze androidów tak gładko,Trzy androidy MagnaGuard - każdy uzbrojony w długą, obustronnie ofensywną jakby brodził w trzcinach lub po zalanej słońcem plaży.Posuwał się naprzód w rów-broń generującą pole energetyczne odporne na ciosy miecza świetlnego, każdy działa- nym tempie, zostawiając za sobą dymiące szczątki metalowych ciał.jący nieomal z szybkością światła, każdy z superwyrafinowanym heurystycznym algo- - Ognia! - ryknął Grievous do androidów-pająków, które przystanęły u jego bo-rytmem bojowym pozwalającym na uczenie się i dostosowywanie taktyki na bieżąco, w ków.- Roznieść go!dowolnej sytuacji - stanowiły siłę, której Obi-Wan nie mógł sprostać, ale też.to nie on Obi-Wan wyczuł, że namierza go potężne, naramienne działo jednego z pająków.miał je pokonać.To nie Obi-Wan z nimi walczył.Wyrzekł się siebie i stał się ledwie Czuł też, że zbliża się bolt potężny, niczym granat protonowy.Moc pomogła mu sko-naczyniem.Moc walczyła, używając jego ciała, prowadzona jego doświadczeniem i czyć na tyle daleko, by znalazł się na skraju strefy działania fali uderzeniowej; gorącyjasnością umysłu.podmuch nie strzaskał mu więc kości, a jedynie pchnął naprzód z wielką siłą.W Mocy wyczuwał już ich zagładę: wisiała gdzieś w górze, odległa zaledwie o se-.ponad tłumem robotów bojowych, prosto na Grievousa.kundy.Jedno cięcie mieczem wystarczyło, by amputować działo naramienne najbliżej sto-Wyszedł jej na spotkanie, wykonując wysokie salto w tył.Moc uniosła go w górę i jącej maszyny, wspomagane zaś Mocą kopnięcie obrotowe wymierzone w podbródekpozwoliła wylądować w pustym gniezdzie androida, pod sklepieniem, na którym wisiał androida stojącego obok sprawiło, że jego głowa odskoczyła do tyłu z ogromną siłą,rój.Ochroniarze Grievousa skoczyli za nim, ale zanim znalezli się na górze, Obi-Wana przerywając przewody szyjne.Zlepy i głuchy robot mógł jedynie kontynuować wyko-już tam nie było - oddalał się, skacząc przez gąszcz belek, kabli i wielkich kontenerów, nywanie ostatniego rozkazu: zaczął krążyć chwiejnym krokiem i siać spustoszeniektóre wypełniały sferoidę centrum sterowania androidami.konwulsyjnymi seriami z działa blasterowego, wypalając dziury w ścianach i korpusachTutaj, podszepnęła mu Moc - i Obi-Wan zatrzymał się, balansując na metalowej swoich towarzyszy.Chwilę pózniej Obi-Wan wyłączył go na zawsze jednym precyzyj-równoważni.Spojrzał za siebie, na zbliżające się androidy, które przeskakiwały z belki nym pchnięciem, które wypaliło dziurę wielkości kciuka w napierśniku chroniącymna belkę, niczym durastalowe, zabójcze karykatury naczelnych.Choć wciąż wyczuwał elektroniczny mózg.ich zagładę, nie domyślał się jeszcze, skąd miała nadejść.póki Moc nie wskazała mu - Generale - rzekł Kenobi, uśmiechając się z wymuszoną uprzejmością, jakby spo-jednej z belek umocowanych w zasięgu ciosu mieczem i nie podpowiedziała: teraz! tkał na ulicy znajomego, za którym nie przepadał - moja oferta jest wciąż aktualna.Klinga błysnęła i durastalowa kłoda runęła w dół, świecąc rozżarzoną do białości Karabiny i działa w centrum sterowania umilkły wszystkie naraz.Obi-Wan był takkońcówką.Wyrwała się z uścisku wsporników, a wraz z nią, przy akompaniamencie blisko generała, że dowódca androidów znalazł się na linii ognia.jęków rozrywanego metalu, pomknął w dół jeden z kontenerów towarowych wielkości Grievous władczym gestem odgarnął do tyłu pelerynę.statku.Spadł na trzy androidy MagnaGuard ze śmiercionośną mocą meteoru.Drugi, - Naprawdę wierzysz, że poddam ci się teraz?trzeci i czwarty.- Jestem skłonny wziąć cię żywcem.- Kenobi skinął głową w stronę nadpalonychOho, pomyślał Obi-Wan z umiarkowanym zadowoleniem.Całkiem niezle wyszło.wraków, którymi usiany był pokład centrum.- Jak dotąd nikt jeszcze nie ucierpiał.Jeszcze tylko dziesięć tysięcy do rozwalenia.Mniej więcej.W tym momencie Moc Grievous pochylił głowę tak, by móc spojrzeć w dół, na twarz Obi-Wana.kazała mu rzucić się w burzę blasterowych boltów - bodaj wszystkie androidy zgroma- - Mam tysiące żołnierzy.Nie pokonasz ich wszystkich.dzone w centrum sterowania jednocześnie otworzyły ogień w jego kierunku.- Nie muszę.Zapomniał o intencjach, zapomniał o pragnieniach i zapomniał o życiu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]