[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z oryginalnego skÅ‚adu oficerówgildii pozostaÅ‚ jeszcze tylko mistrz lo¿y Lanista, jedyny Rom wewÅ‚adzach i mój szczególny sojusznik.Kiedy tak¿e i on wyjechaÅ‚ na-gle, poczuÅ‚em siê bardzo samotny.ZwÅ‚aszcza ¿e nowi oficerowienieoczekiwanie poddali nas zadziwiaj¹co okrutnemu regulaminowi.Nigdy siê nie dowiedziaÅ‚em czy zarz¹dzili te reformy , bo przy-szÅ‚y rozkazy od Wysokiej Rady, aby zmniejszyæ koszty funkcjono-1299 Czas trzeciego wiatruwania ló¿, czy te¿ po prostu wynikaÅ‚o to z ich zÅ‚ej woli.Mo¿e z obutych powodów naraz? DoSæ, ¿e mniej wiêcej w tydzieñ po wyjexdzieLanisty zakomunikowano nam, ¿e od tej pory nasz osobisty udziaÅ‚w codziennych zarobkach bêdzie zmniejszony do jednej pi¹tej po-przedniej wielkoSci.W dodatku miaÅ‚o to obowi¹zywaæ wstecz,o osiemnaScie miesiêcy! Ponadto wydÅ‚u¿ono nam godziny ¿ebraniaoraz zawiadomiono nas, ¿e musimy wnosiæ dziesiêæ oboli dzienniejako zapÅ‚atê za posiÅ‚ki, które dot¹d byÅ‚y wydawane przez lo¿ê zadarmo.Przy okazji nast¹piÅ‚ zdecydowany spadek zarówno ich jako-Sci, jak i iloSci& mimo ¿e nigdy nie byÅ‚y to przecie¿ frykasy.¯adne z tych zarz¹dzeñ nie miaÅ‚o moim zdaniem wiêkszego sen-su.No bo, w jaki sposób do zwiêkszenia dochodów mo¿e przyczy-niæ siê gÅ‚odzenie pracowników.Natomiast praktyczne uniemo¿liwie-nie wykupienia siê z niewoli nie tylko byÅ‚o sprzeczne z celem gildii,która chciaÅ‚a siê nas pozbyæ zanim skoñczymy dwanaScie lat, ale te¿caÅ‚kowicie pozbawiÅ‚o nas bodxców do napeÅ‚niania monetami naszych¿ebraczych miseczek.(OczywiScie głównym xródÅ‚em dochodów gil-dii nie byÅ‚y monety, które wy¿ebraliSmy, lecz informacje, które przytym nagrywaliSmy.Niemniej nasze zarobki wyraxnie spadÅ‚y.)Najlepsze wytÅ‚umaczenie dla takiego postêpowania, jakie mogêznalexæ teraz, to próba pokazania nam, jak niewiele znaczymy i jakniewiele potrafimy zrobiæ dla uzyskania wolnoSci, co stanowiÅ‚o pre-tekst do odsprzedania nas w kolejn¹ niewolê.Paskudna to polityka,ale historia ludzkoSci peÅ‚na jest takich rzeczy.Pytacie, czy protestowaliSmy? A w jakim celu? I w jaki sposób?ByliSmy w koñcu niewolnikami.Wci¹¿ tak wiele radoSci sprawiaÅ‚ami praca miêdzy moimi lubie¿nymi przyjaciółkami (a miaÅ‚em ju¿wtedy dziesiêæ lat, wiêc ka¿dego dnia poznawaÅ‚em nowe sÅ‚odkie ta-jemnice ¿ycia), ¿e pocz¹tkowo nie bardzo przej¹Å‚em siê tymi zmia-nami.Ale rosÅ‚em szybko i przy tych nowych racjach ¿ywnoSciowychczuÅ‚em siê wci¹¿ gÅ‚odny, a to powoli doprowadzaÅ‚o mnie do furii.Potem, pod koniec miesi¹ca, dokonaÅ‚em pewnych obliczeñ i odkry-Å‚em, ¿e jestem beznadziejnie daleko od wolnoSci, powrotu na Vieto-ris, do rodziny i ojca.Kiedy wiêc moi kompani zaczêli agitowaæ i kon-spirowaæ, poczuÅ‚em, ¿e mam wielk¹ ochotê przyÅ‚¹czyæ siê do nich.Przywódc¹ byÅ‚ Focale.To byÅ‚ ten wysoki chÅ‚opak o pÅ‚askiejtwarzy, który pierwszego dnia naszej podró¿y na Megalo Kastro pytaÅ‚mnie, za jak¹ cenê zostaÅ‚em kupiony.Wtedy go nie lubiÅ‚em.PotemjakoS siê zaprzyjaxniliSmy.ByÅ‚ teraz o wiele wy¿szy ni¿ wtedy, i tak¿eo wiele brzydszy, miaÅ‚ dziwne rysy twarzy i maÅ‚e, rozmyte oczka.130 Musimy uciec powiedziaÅ‚ pewnego dnia, gdy byliSmy w Å‚ax-ni.Poniewa¿ w Å‚axni nie nosiliSmy amuletów, jego sÅ‚owa nie mogÅ‚ybyæ nagrane. Nie zdoÅ‚aj¹ nas zatrzymaæ.Dostaniemy siê do portui przekradniemy na jeden z odlatuj¹cych statków.To byÅ‚ oczywiScie bardzo gÅ‚upi plan, ale pamiêtajcie, ¿e byli-Smy wtedy tylko dzieæmi.Jednak spróbowaliSmy, i to nie raz, lecz cztery razy.Wymykali-Smy siê z lo¿y i szliSmy przez miasto do portu, by dostaæ siê na sta-tek.£apano nas za ka¿dym razem.Stra¿nicy nagle wyrastali ze wszyst-kich stron, ich ciê¿kie rêce opadaÅ‚y na nasze ramiona, potem nastê-powaÅ‚y kopniaki i bicie, a wreszcie kilka dni o chlebie i wodzie.TakbyÅ‚o za ka¿dym razem.Nie mieliSmy najmniejszych szans.W naszych amuletach znaj-dowaÅ‚y siê czipy transmisyjne, które caÅ‚y czas podawaÅ‚y nasz¹ aktu-aln¹ pozycjê, ale tego oczywiScie nie wiedzieliSmy.Najdalej pozwolono nam dotrzeæ do miejsca, sk¹d ju¿ widzieli-Smy port.PatrzyliSmy na wielki, startuj¹cy statek, i staraliSmy siêodgadn¹æ, na jaki Swiat mo¿e zmierzaæ. Na Galgalê! krzykn¹Å‚ Focale. Tam wszystko jest ze zÅ‚ota! Nie.Na Marajo szepn¹Å‚ Anxur. Tam na pustyni piasek bÅ‚ysz-czy jak diamenty.Sphinx mówiÅ‚ o migocz¹cych gêstych lasach na Estrilidis, gdzie¿yj¹ koty o dwóch ogonach.I wtedy wÅ‚aSnie pojawili siê stra¿nicy, pochwycili nas i tak stÅ‚u-kli, ¿e bÅ‚agaliSmy o litoSæ.To byÅ‚a nasza trzecia próba.Nigdy wiêcej nie zobaczyÅ‚em ju¿Focale a.S¹dziliSmy, ¿e zostaÅ‚ sprzedany na inn¹ planetê, bo te¿ fak-tycznie to on sprawiaÅ‚ najwiêcej kÅ‚opotów caÅ‚ej lo¿y.Ale mimo ¿e go zabrakÅ‚o, postanowiliSmy próbowaæ dalej.Janawet bardziej ni¿ pozostali.Zaj¹Å‚em jego miejsce przywódcy, cho-cia¿ byÅ‚em jednym z najmÅ‚odszych.Po prostu niewola, która przezpierwszych parê lat wydawaÅ‚a mi siê komfortowym wypoczynkiem,teraz staÅ‚a siê nieznoSnym ciê¿arem.CaÅ‚y czas chodziÅ‚em peÅ‚en fu-rii.Wrêcz kipiaÅ‚em z gniewu i zniecierpliwienia.Dlaczego miaÅ‚emspêdzaæ dzieciñstwo na tym ¿aÅ‚osnym, wilgotnym Swiecie, ¿ywi¹csiê czerstwym chlebem i ¿ebrz¹c w nêdznych burdelach o parê drob-nych monet? CaÅ‚e dnie i noce spêdzaÅ‚em teraz na snuciu planówucieczki.Wêdruj¹c po mieScie, uwa¿nie przypatrywaÅ‚em siê labi-ryntom uliczek i przejSæ, wybieraj¹c drogê, któr¹ zdoÅ‚am wymkn¹æsiê stra¿nikom.131LiczyÅ‚em na pomoc moich przyjaciółek dziwek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]