[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niktnie potrafił uśmiechać się tak jak on.- Nie potrzebuję więcej niż to, co mi zapewni własnegospodarstwo - oznajmił, wierząc w to, co mówi.- Muszę zacząćcoś własnego.Ale nie będą to konie ani wino.To niepewnesprawy.W każdym razie wino.Nie chcę prosić deszczowychchmur z Tasmanii, żeby skręcały w naszą stronę.Myślę oowcach.O owcach, Roz.Zostanę na Nowej Zelandii królemowiec.120 - Squatter? - drażniła się z nim Roza.-Królem owiec -poprawił ją.- Mój ojciec bysię zgodził, że przyszedłem na świat po to, by zostać królemowiec!Po raz pierwszy w życiu Roza śmiała się, myślącrównocześnie o Jaredzie Jordanie.- Powinieneś włożyć pieniądze do banku - powiedziałapoważnie.Potrząsnęła głową tak, że rude włosy się roztańczyły.Sięgały jej aż do bioder.Mogłaby chodzić kompletnie naga, bowłosy by ją okryły.Jeremy nigdy w życiu nie widział niczegopodobnego.Poczuł pulsowanie krwi w dłoniach.Ogarnęła gogwałtowna ochota, by dotknąć tych włosów.By dotknąć Rozy.-Jesteś cholernie rozsądna - westchnął.- Zawsze taka byłaś?Byłaś rozsądna, kiedy wychodziłaś za Seamusa?- Nie - odparła.Oczy jej pociemniały i Jeremy pożałował swojego pytania.Nie chciał odpowiadać za jej zły humor.- Nie - powtórzyła Roza.- Byłam żoną Seamusa.A żadnakobieta nie mogłaby żyć z nim i pozostać rozsądna.Teraz Jeremy też stał się poważny, tak poważny jak dawno jużnie był.Z trudem poznawał sam siebie, a może właśnie zaczął sięzmieniać? Myślał teraz o sprawach, które wcześniej nawet dogłowy by mu nie przyszły.- Ty go naprawdę kochałaś? - spytał.-Tak.- Trudno mi wyobrazić sobie was oboje razem - stwierdziłJeremy.121 Roza nie odpowiedziała, ale w jej oczach malowało siępytanie.Jeremy coraz lepiej odczytywał jej spojrzenia.Miałanajpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widział.-Ja was pamiętam.Oczywiście, że was pamiętam.Tatanienawidził Seamusa.Ten bękart O'Connor, mówił o nim.Alekiedy wspominał ciebie, w jego głosie pojawiało się coś wrodzaju podziwu.A niewielu ludzi tata podziwiał.Myślę, żewiększości nienawidził.Umilkł na chwilę.Powrót do przeszłości był bolesny.Nikt niezawiódł go tak bardzo jak ojciec.Rozbił cały świat Jeremy'ego nakawałki.Ale jeśli ma myśleć o Seamusie, to musi też myśleć oojcu.Nie potrafił wspominać Seamusa O'Connora inaczej niżprzez pryzmat poglądów ojca.Tak jak ojciec wówczas gowidział.- Nigdy nie sądziłaś, że on jest zimny? - spytał Jeremy.Roza pokręciła głową.-Ja tak właśnie go oceniałem - przyznał Jeremy.- Utrzymywałdystans.Zawsze w pewnej odległości, jakby był zbyt dobry dlapozostałych ludzi.Jakby lekceważył mniejszych od siebie.- On taki nie był - zapewniła Roza.-Nie?- Nie.- Nie umiem patrzeć na niego twoimi oczyma -powiedziałJeremy.- Myślę jednak, że być może mógłbym patrzeć na ciebiejego oczyma.Gdzieś w oddali zamajaczyło światło latarki.Oświetlałofragment rzeki.122 - Nie rób tego! - poprosiła Roza.- W takim razie pozwól mi patrzeć moimi oczyma! Roza niepowtórzyła prośby.Jeremy zrobiłkrok naprzód i znalazł się przy niej.Przyłożył obie dłonie dojej policzka.Patrzył jej w oczy.Mógł w nich wyczytać, o co goprosi, ale nie zamierzał tego słuchać.- Teraz cię pocałuję - powiedział.I tak zrobił.Potem poszedł do wozów.Blix trzymał wartę międzynamiotami, Rozie nic nie groziło.-Już prawie spał, kiedy Roza wślizgnęła się do środka,zachowując się bardzo ostrożnie, by nie budzić dzieci.Słyszał,jak rozpinała bluzkę i zdejmowała ją.Jak ją składała.Potem nachwilę wstrzymała oddech i rozpięła spódnicę.Oczyma wy-obrazni widział, jak stoi pochylona, rozsznurowuje buty i ustawiaje z boku.Nie przytrzymał kołdry, kiedy ostrożnie kładła się za jegoplecami.Zrobiło się cieplej, ale Jeremy opanował pokusę, nieodwrócił się i nie objął Rozy.Ona by tego nie chciała.- Dobranoc - szepnął, kiedy się już ułożyła.Czekał długo.W końcu nadeszła odpowiedz.Cichutka, jakbypąk róży otwierał się ku porannemu słońcu:- Dobranoc, Jeremy.Dbaj o siebie.123 Rozdział 9Rude włosy otulały jej głowę niczym hełm.Twarz miałakształt serca, kobieta uśmiechała sięMiała na sobie spodnie.W kolorze niebieskim.Skrojone jakdla kowboja, ale jej biodra były przecież okrągłe i kobiece.Zamiast paska nosiła w talii jedwabną chustkę.Zieloną, skrzącąsię jak morze.Właściwie niebieskozieloną, postrzępioną przybrzegach, widocznie często jej używa.Jedwab to cudownatkanina, ciepły na zimnie i chłodny w upały.A wilgoć wchłania owiele lepiej niż cokolwiek innego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •